Chiny rozwścieczone przez Indie. Gromy z Pekinu
Zaostrza się konflikt między sąsiadującymi państwami, uzbrojonymi w broń nuklearną. Chodzi o Chiny i Indie, które od lat toczą spór o przygraniczne tereny zwane Południowym Tybetem. Chiny sprzeciwiły się obecności indyjskiego ministra spraw wewnętrznych w Arunachal Pradesh.
Sporne terytorium w Himalajach odwiedził w poniedziałek Amit Shah, minister spraw wewnętrznych Indii, który uruchomił program pomocy dla prawie 3000 wiosek w czterech indyjskich stanach i na jednym terytorium administrowanym przez władze federalne, znajdującym się tuż przy chińskiej granicy.
Program, który kosztować ma 48 miliardów rupii, czyli 585 milionów dolarów, ma za zadanie zwiększyć bezpieczeństwo na nieoznakowanej granicy indyjsko-chińskiej, ale też zapewni takie udogodnienia, jak: bankowość, energia, gaz, miejsca pracy oraz cyfrową łączność ze światem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Naciski Chin na Łukaszenkę. Ważny był ruch Polski
Shah podczas poniedziałkowej wizyty w Arunachal Pradesh, zapewnił, że wojska indyjskie, które od dawna są rozmieszczone w regionie, czuwają nad bezpieczeństwem granic i pilnują, aby nikt wkraczał na indyjskie ziemie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
To rozzłościło Pekin, który stanowczo sprzeciwił się wizycie indyjskiego ministra spraw wewnętrznych i postrzega jego działania na tym obszarze, jako naruszające suwerenność terytorialną Chin.
- Zangnan jest terytorium Chin. Wizyta indyjskiego urzędnika narusza suwerenność terytorialną Chin i nie sprzyja pokojowi i spokojowi sytuacji na granicy - powiedział Wang Wenbin, rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych ChRL.
Arunachal Pradesh stało się nowym punktem zapalnym między New Delhi a Pekinem, których stosunki są napięte od czasu krwawych starć w zachodnich Himalajach w 2020 roku.