Chińskie wojsko - "papierowy tygrys"

Wszystkie mankamenty armii Państwa Środka

Obraz

/ 10Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza - nie taka straszna, jak ją malują?

Obraz
© AFP

Chińskie wojsko to "papierowy tygrys" - taką tezę postawił brytyjski tygodnik "The Week", który wziął na warsztat potencjał najludniejszej armii świata. Odwrócił tym samym słynne stwierdzenie chińskiego lidera Mao Zedonga, który "papierowym tygrysem" ochrzcił Stany Zjednoczone.

Gazeta oczywiście zauważa ogromny wzrost chińskiego bojowego potencjału idący w parze z rozwojem wojskowej technologii. Jednak autorzy wyraźnie przy tym stwierdzają, że Państwu Środka wciąż wiele brakuje, by można było je okrzyknąć globalnym mocarstwem militarnym.

Coraz pokaźniejszy budżet, inwestycje w nowoczesny sprzęt, rozwój marynarki - zdaniem "The Week", wszystko to jest wyhamowywane przez cały szereg mankamentów, którymi wciąż charakteryzuje się Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza.

Jakie problemy wypunktowali brytyjscy dziennikarze?

Na zdjęciu: ćwiczenia chińskiej marynarki wojennej.

(sol / theweek.com, WP.PL)

/ 10Organizacja armii

Obraz
© AFP

Chiny mogą się poszczycić największą armią świata. Ponad 2,3 mln obywateli nosi żołnierski mundur, a łącznie z oddziałami paramilitarnymi liczba ludzi pod bronią przekracza trzy miliony.

"The Week" podkreśla jednak nie najlepszą organizację. 1,25 mln żołnierzy sił lądowych jest zgrupowanych w 18 korpusach, a każdy z nich ma od trzech do pięciu dywizji zmechanizowanych. Problem w tym, że tylko jedna z dywizji w tych korpusach jest wyposażona w czołgi. Co więcej, wojska lądowe są praktycznie niezdolne do działań poza granicami Chin i w potencjalnym konflikcie byłyby wykorzystywane przede wszystkim do ochrony granic.

Do działań międzynarodowych przeznaczone byłyby w pierwszej kolejności trzy dywizje lotnictwa, dwie flotylle i trzy eskadry marynarki wojennej. Prawdziwa wartość bojowa na morzach właśnie rodzi się na naszych oczach. Od tego roku Chiny mogą się pochwalić trzema okrętami podwodnymi klasy Jin, które są wyposażone w pociski z głowicami nuklearnymi. Budowa tzw. triady nuklearnej (atak z powietrza, lądu i morza) zajęła Chinom pół wieku.

Na zdjęciu: żołnierze różnych formacji na placu Tiananmen w Pekinie.

/ 10Niesprzyjające położenie

Obraz
© AFP

Chociaż - jak zauważa "The Week" - granice Chin są najbezpieczniejsze w historii, to ich położenie geograficzne wciąż nie należy do najkorzystniejszych. Tygodnik przypomina, że Państwo Środka graniczy z jednymi z najbardziej niestabilnych krajów świata - Birmą, Afganistanem, Pakistanem i Koreą Północną. Dwa ostatnie państwa z tego grona mają w arsenałach broń atomową.

W niedalekiej przyszłości to właśnie Korea Północna może potencjalnie nastręczyć najwięcej problemów Pekinowi. W przypadku załamania się reżimu komunistycznego łatwo sobie wyobrazić wielomilionową "armię" Koreańczyków, którzy chcieliby uciec z upadłego państwa. W tym roku do internetu wyciekły dokumenty, z których wynika, że Chiny na poważnie biorą pod uwagę taką możliwość (czytaj więcej - plan wojska na wypadek upadku Korei Północnej).

Na zdjęciu: żołnierz północnokoreański sfotografowany z chińskiego brzegu granicznej rzeki Jalu.

/ 10Samotność

Obraz
© AFP

Brak sojuszników, na których można polegać, to kolejny - zdaniem "The Week" - problem, z którym w razie konfliktu musiałaby zmierzyć się chińska armia.

Japonia, Australia, Korea Południowa, Nowa Zelandia, Filipiny, Tajwan - wszystkie te kraje regionu Pacyfiku są sojusznikami Stanów Zjednoczonych. Waszyngton utrzymuje także poprawne stosunki z Indonezją i Malezją. Co więcej, coraz lepsze relacje łączą USA z Wietnamem, który toczy spory terytorialne z Chinami. Na Pacyfiku jedynie Rosja może patrzeć przychylnym okiem na poczynania Państwa Środka.

Brytyjski tygodnik argumentuje, że podważenie amerykańskiej dominacji na Oceanie Spokojnym może być w takich okolicznościach niesłychanie trudne ze względu na strategiczną przewagę Waszyngtonu. Stany Zjednoczone mają wybór w postaci dziesiątek sojuszniczych portów, do których mogą zawijać w czasie działań na pełnym morzu, Chiny są skazane w zasadzie wyłącznie na rosyjski Władywostok.

Na zdjęciu: ćwiczenia chińskiej armii.

/ 10Inflacja nadgryza budżet

Obraz
© AFP

W ciągu niecałego ćwierćwiecza doroczny budżet obronny Państwa Środka wzrósł co najmniej dziesięciokrotnie. Brzmi spektakularnie, prawda? Jednak jak argumentuje "The Week", zwiększenie wpływów na armię nie jest wcale tak olbrzymie, na jakie wygląda. Tygodnik w pierwszej kolejności proponuje korygować alarmistyczne liczby o wskaźnik inflacji. I tak, zamiast ponad dziesięcioprocentowych przyrostów w skali roku, w latach 2004-2014 Chiny realnie zwiększały wydatki średnio o 8,3 proc.

Jeśli nadal chińskie zbrojenia wydają się gigantyczne, to oznacza, że nie powinniśmy dodatkowo wziąć pod uwagę tempo wzrostu gospodarczego, jaki od 1990 roku notują Chiny. Równoczesny wzrost wydatków na obronność wydaje się przy nim naturalny i proporcjonalny w stosunku do coraz mocniejszej gospodarki.

Mało tego, jeśli przedstawimy doroczny budżet obronny przy pomocy odsetka PKB, to okaże się, że Chiny nie przeznaczają wcale większej części dochodu na wojsko niż 25 lat temu.

Na zdjęciu: chińscy żołnierze w trakcie spożywania posiłku.

/ 10"Bezpieczeństwo wewnętrzne" ponad armią

Obraz
© AFP

Chiński budżet wojskowy nie jest taki straszny, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Państwo Środka jeszcze więcej wydaje na tzw. "bezpieczeństwo wewnętrzne" - twierdzi tygodnik "The Week". Pekin ujawnił, że w 2013 roku przeznaczył na wojsko 740,6 mld juanów, a niemal 30 mld juanów więcej wydał na cenzurę internetu, policję i sądownictwo. Partia Komunistyczna większą uwagę poświęca więc trzymaniu chińskiego społeczeństwa w ryzach.

"The Week" wylicza szereg problemów, z którymi borykają się chińscy komuniści: zanieczyszczenie środowiska, sytuacja pracowników, korupcja, wywłaszczenia. Do tego dochodzi niezadowolenie w dalekim Tybecie i ujgurskiej prowincji Xinjiang. W takiej sytuacji - argumentuje brytyjski tygodnik - Pekin musi skupiać się w pierwszej kolejności na ciągłej stabilizacji sytuacji wewnątrzkrajowej.

Na zdjęciu: chiński policjant obezwładnia demonstranta w ramach pokazu umiejętności.

/ 10Korupcja paraliżuje wojsko

Obraz
© AFP

- Żaden kraj nie pokona Chin. Tylko nasza własna korupcja może nas zniszczyć i sprawić, że nasze siły zbrojne zostaną pokonane bez walki - mówił kilka lat temu Liu Yuan, polityczny komisarz w wojskowym departamencie logistyki, który wydaje się osamotniony w swojej antykorupcyjnej krucjacie.

Sprzedaż wojskowego majątku, kumoterstwo podczas promocji, zawyżone stawki podwykonawców - wirus korupcji głęboko przeniknął Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą i nie zanosi się, by szybko został zwalczony.

Za każdym razem, gdy udaje się skutecznie wykorzenić jedną z patologicznych praktyk, na jej miejsce wyrasta kolejna, bo kreatywność kombinatorów w szeregach najludniejszej armii świata jest nieograniczona.

"The Week" wskazuje, że w ostatnich latach furorę robiło skupowanie wojskowych tablic rejestracyjnych przez cywilnych bogaczy. Taki "gadżet" pozwala właścicielom na korzystanie z "kogutów", dzięki którym wymuszają uprzywilejowany ruch w korkach. Często tankują także za darmo. Proceder był tak popularny, że armia oficjalnie odebrała możliwość rejestracji luksusowych zachodnich marek, takich jak Mercedes-Benz, Bentley, Porsche i BMW, na wojskowych tablicach rejestracyjnych.

/ 10Wartość jedynie muzealna

Obraz
© AFP

"The Week" wskazuje, że olbrzymia część chińskiego arsenału może mieć dziś jedynie wartość muzealną. Chiny mają 7,580 czołgów bojowych - to więcej niż armia USA - ale tylko 450 z nich nie odbiega standardami od pięciu tysięcy amerykańskich czołgów M-1 Abrams - wylicza tygodnik.

Podobnie wygląda sytuacja w lotnictwie. Chociaż Chiny prawie nie ustępują liczbowo Stanom Zjednoczonym pod względem ilości samolotów, to tylko 502 z 1321 maszyn można uznać za nowoczesne. Reszta to samoloty z lat 60. i 70. ubiegłego wieku.

Stosunkowo najlepiej prezentuje się marynarka wojenna, jednak wystarczy powiedzieć, że jedyny chiński lotniskowiec jest o połowę mniejszy od każdego z dziesięciu amerykańskich lotniskowców klasy Nimitz, by dalsze porównania straciły sens.

Na zdjęciu: chińskie czołgi na paradzie po zakończeniu ćwiczeń.

/ 10Czy to na pewno działa?

Obraz
© Domena Publiczna

Jednym z najbardziej widocznych oznak wzrostu potęgi Chin jest dynamiczny rozwój rodzimej techniki wojskowej. Państwo Środka konstruuje okręty, samoloty, drony i czołgi, które odpowiadają zachodnim arsenałom. Jednak jak wskazuje "The Week", nie możemy być do końca pewni, że wszystkie najnowsze dzieci chińskiej technologii będą w stanie konkurować z uzbrojeniem z Zachodu. Za koronny przykład może posłużyć myśliwiec J-20 Chengdu.

Szczątkowy obieg informacji nie pozwala ocenić stopnia zaawansowania prac nad maszyną, który ma być produkowana w technologii stealth. Nie można powiedzieć nic pewnego o stopniu niewykrywalności myśliwca, jego awionice, czujnikach i uzbrojeniu. Co więcej, silnik, w który ma zostać wyposażony, jest ponoć wciąż usprawnianym rosyjskim projektem z wczesnych lat 90. ubiegłego wieku.

W tym samym czasie Stany Zjednoczone rozwijają, choć nie bez problemów, swój projekt myśliwca stealth F-35 i z całą pewnością uprzedzą debiut Państwa Środka. Być może właśnie na to czekają Chińczycy, których zbrojeniówka jest znana z kopiowania obcych rozwiązań.

Na zdjęciu: graficzne przedstawienie myśliwca J-20.

10 / 10Siła złego na jednego

Obraz
© AFP

Coraz agresywniejsze poczynania w basenach Mórz Wschodnio- i Południowochińskiego zmusiły sąsiadów Chin do poszukiwania wsparcia u potężniejszych państw. W skali regionalnej takim krajem jest Japonia, a w skali globalnej Stany Zjednoczone. Narody skupione wokół Oceanu Spokojnego, nie mogąc znaleźć zrozumienia u chińskiego sąsiada, będą wiązały się siecią wojskowych sojuszów, które skutecznie zniechęcą Państwo Środka do zbrojnych działań.

Jednak, jak wskazuje "The Week", to nie alianse powstrzymają Chiny. Zdaniem tygodnika, w najbliższych dekadach z całą siłą objawi się porzekadło, że "Chiny się zestarzeją, zanim się wzbogacą". Ta sama demograficzna fala, która wyniosła Chiny na gospodarczy szczyt, niedługo może przeobrazić kraj w "największy na świecie dom starców".

Biorąc pod uwagę skutki polityki jednego dziecka w 2050 roku w Chinach będzie 64 emerytów na 100 pracowników, podczas gdy dziś ten stosunek wynosi 16 na 100. Wobec takich problemów budowa militarnej potęgi może zejść na dalszy plan.

Na zdjęciu: ćwiczenia wojskowe Tajwanu.

(sol / theweek.com, WP.PL)

Wybrane dla Ciebie
Rozmowy pokojowe. Biały Dom patrzy z optymizmem
Rozmowy pokojowe. Biały Dom patrzy z optymizmem
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
"Tak nie można robić". Gen. Polko wytknął błąd Nawrockiemu
"Tak nie można robić". Gen. Polko wytknął błąd Nawrockiemu
Kaczyński krytykuje Tuska za wypowiedź o reparacjach od Niemiec
Kaczyński krytykuje Tuska za wypowiedź o reparacjach od Niemiec
Kolejne weto Nawrockiego. Jest komunikat
Kolejne weto Nawrockiego. Jest komunikat
Media w Budapeszcie: upada sojusz polsko-węgierski
Media w Budapeszcie: upada sojusz polsko-węgierski
Rozmowy pokojowe. Zełenski wskazał "najtrudniejszą kwestię"
Rozmowy pokojowe. Zełenski wskazał "najtrudniejszą kwestię"
Trump znów się chwali. Mówi o „historycznej szansie”
Trump znów się chwali. Mówi o „historycznej szansie”
Uderzył w karetkę na sygnale. Cztery osoby w szpitalu
Uderzył w karetkę na sygnale. Cztery osoby w szpitalu