Chińska marynarka prześcignęła amerykańską. Pekinowi zaczyna brakować nazw dla okrętów

Chińska marynarka wojenna boryka się z niezwykłym problemem. Liczba okrętów rośnie tak szybko, że zaczyna brakować nazw, które nadawane są według tradycyjnego klucza. Tak gwałtowny rozwój potęgi Chin w przyszłości może odbić się też na bezpieczeństwie Polski.

Chińska marynarka prześcignęła amerykańską. Pekinowi zaczyna brakować nazw dla okrętów
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Jarosław Kociszewski

23.05.2019 | aktual.: 23.05.2019 12:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie jest to wymóg prawny, ale zwyczajowo niszczyciele, a więc duże okręty wojenne, otrzymują nazwy stolic prowincji. Kłopot w tym, że nowych jednostek jest tak dużo, że zaczyna brakować nazw. Najnowszy niszczyciel klasy 055 ma nazywać się Lhasa – to stolica autonomicznego regionu Tybetu.

Do służby mają trafić kolejne dwa okręty tego typu i dla jednego z nich zabraknie tradycyjnej nazwy. O ile nie będzie kłopotu z wykorzystaniem wolnej jeszcze nazwy miasta Nanning, to już Taipei, stolica Tajwanu, jest poważnym problemem politycznym.

Co prawda Pekin uważa wyspę za swoją zbuntowaną prowincję, lecz powiązanie nazwy stolicy z okrętem wojennym mogłoby wywołać poważny kryzys międzynarodowy w sytuacji i tak bardzo dużego napięcia na Dalekim Wschodzie. Na przykład w ostatnich dniach amerykański niszczyciel USS "Preble" przepłynął przez Cieśninę Tajwańską pomiędzy wyspą a Chinami kontynentalnymi. Tajpej odebrało to jako wyraz poparcia ze strony Waszyngtonu, a Pekin jako prowokację.

Chiny mają więcej okrętów niż USA

Oczywiście chińska marynarka wojenna nie zrezygnuje z rozbudowy tylko z powodu kłopotów z nazewnictwem. Zamiast stolic, na burtach nowych jednostek pojawią się nazwy dużych miast, których w Państwie Środka nie zabraknie.

Już teraz Pekin może poszczycić się największą liczbą okrętów wojennych na świecie. Pod tym względem Chiny przegoniły nawet USA. Według badaczy amerykańskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych flota Pekinu osiągnęła już liczbę 300 jednostek, a to o 13 więcej niż US Navy. Dla porównania, Rosja ma zaledwie 83, a Wielka Brytania 75 okrętów.

Liczby te, nie uwzględniając wyłącznie jednostek bojowych, robią wrażenie, choć w praktyce nadal Waszyngton dysponuje najpotężniejszą flotą na świecie. Obejmuje ona 11 lotniskowców o napędzie atomowym. Jednak także w tej dziedzinie Pekin zamierza podjąć rywalizację. O ile obecnie Chiny mają tylko 1 lotniskowiec, a 2 kolejne są w budowie, to do 2030 r. liczba jednostek gotowych do walki może wzrosnąć do 6.

Chiny, nie Rosja, są wyzwaniem dla USA

USA zdefiniowały Pacyfik jako rejon priorytetowy dla amerykańskiej polityki zagranicznej w XXI w. Według Pentagonu bez utrzymania dominacji w tej części świata, Waszyngton utraci rolę przywódcy globalnego. Nic więc dziwnego, że aż 5 z 11 grup lotniskowców i 200 okrętów US Navy operuje w tej właśnie części świata.

Amerykanie będą mieli z tym jednak bardzo poważny problem. Za dekadę flota Pekinu ma już składać się z ponad 500 okrętów, a Waszyngton w tym czasie dysponował będzie 'tylko' 355 jednostkami. Co więcej, według analityków amerykańskich, Państwo Środka nadrabia też braki technologiczne i szkoleniowe.

Rywalizacja z Chinami zapewne zdominuje politykę zagraniczną i obronną USA, o czym pamiętać muszą także politycy w Polsce. Biały Dom będzie skupiał uwagę na Pekinie, a nie Moskwie. Tam też popłynie większość funduszy. To oznacza, że gotowość inwestowania w Europie może jedynie słabnąć, czego oznaką jest wyraźne oczekiwanie zwiększenia nakładów na obronność krajów NATO.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (301)