Chiny wyprowadziły w morze największą flotę w swojej historii. To wyraz niepohamowanej ambicji
Pekin rzuca wyzwanie największym potęgom morskim na świecie. Dziesiątki okrętów i samolotów uczestniczyło w największych manewrach morskich w historii Chin. Tylko Amerykanie mogą powstrzymać globalną ekspansję pod czerwoną, komunistyczną banderą.
Świat obiegły niezwykłe zdjęcia satelitarne dwóch, ciągnących się kilometrami szeregów okrętów wojennych wraz z groźnie wyglądającymi okrętami podwodnymi i lotniskowcem "Liaoning" wyposażonym w odrzutowce J-15 Shenyang. Tak Chiny rozpoczęły niezwykłe manewry, w których udział wzięło 48 jednostek wojennych, 76 samolotów bojowych i ponad 10 tys. marynarzy.
Ćwiczeniom przyglądał się, ubrany na tę okazję w mundur, prezydent Xi Jinping. Przywódca zapowiedział dalszy rozwój i modernizację marynarki wojennej, która ma się stać „siłą światowej klasy” działającą zgodnie z przywódczą rolą partii komunistycznej. A jeszcze niedawno jej zadania ograniczały się do ochrony wybrzeża, jednak od objęcia władzy w 2012 r. Xi inwestuje w stworzenie potężnej siły oceanicznej, która zapewni kontrolę nad najważniejszymi szlakami komunikacyjnymi na świecie.
Manewry zorganizowano na Morzu Południowochińskie, czyli w miejscu nieprzypadkowym. To jeden z najbardziej spornych akwenów, do którego prawa roszczą sobie, m.in., Wietnam i Filipiny. Już za kilka dni chińska marynarka wojenna przeprowadzi pierwsze od 3 lat ostre strzelanie w Cieśninie Tajwańskiej oddzielającej dwa zwaśnione państwa chińskie. Pekin i Tajpej rozdzieliły się w 1949 r. po wojnie domowej, formalnie pozostają w stanie wojny i nadal każde z tych państwa uznaje się za "prawdziwe Chiny".
Nie ma wątpliwości, że chińskie manewry mają nie tylko podkreślić prawo Chin do spornych terenów, ale także uzmysłowić całemu światu, a zwłaszcza USA, że Pekin już jest potęgą morską zdolną zadbać o swoje interesy. Nic więc dziwnego, że każdy manewr chińskich okrętów bacznie śledziły amerykańskie satelity, samoloty zwiadowcze i flota na czele z nuklearnym lotniskowcem USS Theodore Roosevelt.
Polska ma miejsce na chińskiej mapie świata
Ambicje Xi Jinpinga, który pozbył się formalnego ograniczenia czasu sprawowania władzy do dwóch kadencji i teraz może rządzić dowolnie długo, nie mają granic. Jego częścią jest Nowy Jedwabny Szlak złożony z kilu korytarzy komunikacyjnych od Chin po Europę Zachodnią. Tutaj znajduje się też miejsce dla Polski jako ośrodka logistycznego i tranzytowego. Te możliwości już próbują wykorzystywać miejscowości takie jak Biała Podlaska, której władze rozumieją ogromne szanse wynikające z chińskich inwestycji.
Nie mniej ważny dla Pekinu jest "Sznur Pereł”, czyli łańcuch portów i baz wojskowych ciągnących się od Chin, przez Ocen Indyjski aż po Afrykę i Port Sudan nad Morzem Czerwonym. Marynarka wojenna nie tylko ma chronić wybrzeże, odstraszyć kraje, które roszczą sobie pretensje do spornych wysp, ale także odpędzić piratów polujących na frachtowce.
O skali chińskich inwestycji wojskowych nie świadczy tylko pierwszy z planowanych lotniskowców i ciągnące się po horyzont rzędy okrętów, ale także budowa sztucznych wysp na tyle dużych, aby pomieścić bazy i lotniska. Marnie w porównaniu z nimi wyglądają szałasy i rdzewiejące barki obsadzane przez filipińskich czy wietnamskich żołnierzy.
Amerykanie widzą, co się święci
Aspiracje Chin doskonale rozumieją Amerykanie i ich sojusznicy. Od lat Waszyngton uważa rejon Pacyfiku najważniejszą na świecie arenę międzynarodowych zmagań. Dlatego na znaczeniu tracą Bliski Wschód i Europa. Amerykanie ponownie zaczęli przyglądać się temu, co dzieje się na Starym Kontynencie dopiero po na skutek działań Rosji i po wojnie na Ukrainie.
Moskwa ze swoją stosunkowo niedużą gospodarką i ogromnym arsenałem nuklearnym jest wyzwaniem i bywa kłopotem, lecz jedynym, prawdziwym rywalem w walce o globalne wpływy, czy wręcz dominację, są teraz Chiny z drugą co do wielkości gospodarką na świecie i szybko rosnącymi wydatkami na wojsko. Spektakularne manewry jak te, na Morzu Południowochińskim, są tego najlepszym dowodem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl