ŚwiatChicago: kampania Nancy Kaszak

Chicago: kampania Nancy Kaszak

Jeśli Amerykanie polskiego pochodzenia obawiają się utraty znaczenia politycznego w wyniku ostatnich zmian na mapie politycznej, jednym ze sposobów uniknięcia tego jest głosowanie na wykwalifikowanych kandydatów polskiego pochodzenia - oświadczyła w zeszłym tygodniu Nancy Kaszak, kandydatka do Kongresu USA z 5. okręgu wyborczego.

15.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Jestem nie tylko jedyną kobietą w wyścigu, ale też jedynym Amerykaninem polskiego pochodzenia na urząd, który Daniel Rostenkowski sprawował przez 18 kadencji - przypomniała Kaszak w środę 12 grudnia podczas wiecu emerytów sponsorowanego przez Związek Narodowy Polski w Centrum Fundacji Kopernikowskiej.

50. letnia była posłanka stanowa z 34. okręgu oświadczyła, że jest ona także jedynym kandydatem z 5., okręgu kongresowego, który z powodzeniem ubiegał się o urząd publiczny - i to bez oficjalnego poparcia Partii Demokratycznej.

Nie jest to też jej pierwszy wyścig w 5. okręgu wyborczym - powiedziała Kaszak - podkreślając, że otrzymała 40 procent głosów w trzyosobowym wyścigu sześć lat temu.

Kaszak szacuje, że zwycięstwo w marcowych prawyborach ("którego w pełni się spodziewa") będzie kosztowało około miliona dolarów, z czego 200 tys. dol. już zostało uzbierane.

Pozostałe 800 tys. dol. nie powinno być "żadnym problemem" - stwierdziła Kaszak, przypominając, że zebrała właśnie taką kwotę, gdy ostatni raz kandydowała do Legislatury. Wiem, jak to zrobić - stwierdziła.

Choć Kaszak chciałaby mieć poparcie burmistrza Richarda M. Daley i przewodniczących poszczególnych demokratycznych organizacji partyjnych w 5. okręgu wyborczym, to poparcie społeczności polsko-amerykańskiej uważa za jeszcze bardziej kluczowe.

Mike Wojcik (przewodniczący organizacji demokratycznej w 30. okręgu i radny tego okręgu) głosował na mnie podczas typowania kandydata popieranego przez partię w piątek 16 listopada, na specjalnej sesji w biurze radnego Williama Banksa w 39. okręgu miejskim.

Pomimo, że były doradca Białego Domu Rahm Emanuel otrzymał poparcie partii, "znaczące jest", iż demokratyczni przewodniczący: Richard Mell (33. okr.), Sandra Reed (46. okr.) i Ed Kelly (47. okr.), wstrzymali się od głosu - powiedziała Kaszak.

Dodała, że zgodnie z wynikami najnowszego sondażu - przeprowadzonego przez jej komitet kampanijny - wygrywa ona wśród ludzi, którzy już podjęli decyzję odnośnie tego, na kogo głosować w nadchodzących prawyborach.

Wśród niezdecydowanych, Kaszak wygrywa w stosunku dwa do jednego, gdy zostaną poinformowani, kim ona jest.

Kaszak uważa, iż najlepiej będzie reprezentować klasę pracującą 5. okręgu, zdominowanego przez polskie dzielnice północno-zachodnich rejonów miasta. Wychowała się w podobnej społeczności w Calumet City, gdzie jej ojciec, pracownik stalowni, zatrudniony był na dwóch etatach. Póniej moja matka była zmuszona pójść do pracy, abyśmy mogli związać koniec z końcem - oświadczyła Kaszak.

Jej ojciec ma teraz 84 lata i emeryturę związków zawodowych z dobrymi świadczeniami medycznymi, ale inni nie są w tak dobrej sytuacji - powiedziała Kaszak, dodając, iż jej brat, też pracownik stalowni - jednej z niewielu jeszcze niezamkniętych w okolicy - stale się martwi o utratę pracy. Jest piąty od końca na liście wysługi lat - powiedziała Kaszak, były adwokat Chicagowskiego Dystryktu Parków, obecnie kierująca firmą Corlands (Cooperation for Open Lands), pracującą na rzecz ochrony parków i otwartych terenów przed nadmierną zabudową.

Kaszak powiedziała, że ponownie ubiega się o miejsce w Kongresie, ponieważ "wierzy, iż ważne jest, by społeczeństwo miało swój głos w Kongresie". Dodała, że jeszcze gdy była posłem w Legislaturze Illinois, wiele jej propozycji ustawodawczych powstało w oparciu o pomysły mieszkańców jej okręgu. Dodała jednak, że nikt nie musi jej przypominać, iż emeryci nie powinni być zmuszeni do wybierania pomiędzy zakupieniem żywności a lekarstw albo, że jeśli nie zrobimy czegoś szybko na rzecz pomocy dla małych przedsiębiorstw, to będziemy tracić jeszcze więcej miejsc pracy w miarę, jak kraj coraz bardziej pogrąża się w recesji.

Nie jest też dla niej nowością, że przepisy imigracyjne nie spełniają swojej roli - powiedziała Kaszak. Dodała, że wie, iż nieobywatele, którzy są tutej legalnie na wizach stałego pobytu boją się pojechać do Polski w odwiedziny, ponieważ obawiają się, iż nie będą mogli powrócić do tego kraju.

Sama Kaszak doświadczyła takiej sytuacji, gdy wybrała się z mężem do Południowej Ameryki, by adoptować córkę (wówczas niemowlę) - Krystę.

Władze amerykańskie zablokowały powrót rodziny do domu, ponieważ urzędnik służb imigracji i naturalizacji, INS, zagubił odciski palców całej rodziny, a następnie udał się na wakacje - powiedziała Kaszak, która zadzwoniła do biura kongr. Rostenkwoskiego i uzyskała rozwiązanie problemu następnego dnia. W przeciwnym razie jeszcze byśmy tam czekali - roześmiała się. Teraz 21. letnia Krysta jest w college'u, zaś Kaszak dowiaduje się, że dobra edukacja jest poza zasięgiem wielu rodziców. Niektóre szkoły liczą sobie 30 tys. dol. za rok. Ilu rodziców na to stać?

Jeszcze bardziej nieosiągalna staje się opieka zdrowotna po przystępnych cenach. Niektóre ubezpieczenia, a zwłaszcza HMO stały się problemem, ponieważ wywierają naciski i na lekarzy, by redukowali koszty - dodała Kaszak.

Sytuacja stała się tak drażliwa, że nawet niektórzy lekarze i pielęgniarki zaczęli mieć wątpliwości, czy wybrali właściwe zawody - powiedziała Kaszak. Jej własnej córce, która myśli o studiowaniu medycyny, radzili przedstawiciele branży medycznej, by ponownie zastanowiła się, gdyż w obecnych czasach pracownikom służby zdrowia nie zawsze pozwala się na sprawowanie takiego rodzaju opieki medycznej, do jakiego zostali przygotowani podczas szkolenia zawodowego.

Kaszak nie udaje, że ma odpowiedna wszystkie pytania. Uważa jednak, iż odpowie na wiele pytań, jeśli w dalszym ciagu będzie słuchać tego, co mówią ludzie.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, takich aktywistów polskich jak Ron Jasinski-Herbert - dyrektor ds. kontaktów zewnętrznych ZNP - to Polonia przemówi głośno i wyraźnie od godz. 1 do 5 po poł. w niedzielę 16 grudnia na wiecu pod hasłem "Obudźmy drzemiącą w nas potęgę", w sali Białego Orła w Niles.

Ideą tego wiecu jest nie tylko poparcie Kaszak, ale też pokazanie gniewu polskiej społeczności na ostatnią zmianę granic okręgów miejskich, po której okręg radnego Wojcika, niegdyś polski, uzyskał absurdalny kształt i przesunięty został w rejony latynoskie - stwierdził Jasinski-Herbert podczas wiecu emerytów w zeszłym tygodniu.

Amerykanie polskiego pochodzenia, jedna z największych grup etnicznych w Chicago niemalże wypadła z politycznego ekranu radarowego miasta - narzeka Jasinski-Herbert oraz Edward Moskal, prezes ZNP i Kongresu Polonii Amerykańskiej.

Jest nas 900 tys. (Amerykanów polskiego pochodzenia) w metropolii chicagowskiej, z czego połowa w samym Chicago. Więcej nie damy się popychać - powiedział.

Tak czy inaczej, albo Polonia otrzyma szacunek ze strony chicagowskiego ratusza, albo rozpęta się polityczne piekło - ostrzegł zwykle odważny Moskal.

W liście do Daley'ego i Rady Miejskiej, Moskal wyraził nadzieję, że "poczucie sprawiedliwej gry" pozwoli polskiej społeczności uzyskać reprezentację, na którą zasługuje.

W przypadku porażki - ostrzegł - z pewnością zostanie obudzony śpiący olbrzym, który zakłóci nasz pokój społeczny i zadowolenie. (Patrick Butler/pr)

Dziennik Związkowy

chicagonancykaszak
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)