"Chce posadzić Putina przy stole negocjacyjnym". Ekspert ocenia zachowanie Trumpa
Prezydent USA Donald Trump ogłosił po rozmowie telefonicznej z Wladimirem Putinem, że spotka się z nim w Budapeszcie. Rozmowy mają nastąpić po "spotkaniu delegacji wysokiego szczebla obu krajów". - Trump jest "oskrzydlony" swoim sukcesem na Bliskim Wschodzie. I idąc za ciosem, chce posadzić Putina przy stole negocjacyjnym - mówi Nedim Useinow, politolog z Krymu.
"W trakcie spotkania na Węgrzech przywódcy spróbują "położyć kres tej niesławnej wojnie między Rosją a Ukrainą" - napisał Donald Trump na swojej platformie społecznościowej Truth Social.
Zaznaczył, że rozmowa przyniosła wielki postęp i że omówi ją podczas piątkowego spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Białym Domu.
W odpowiedzi rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oznajmił, że spotkanie prezydentów Putina i Trumpa może się odbyć w ciągu dwóch tygodni lub później, ale zanim zostanie określona konkretna data, pozostaje "wiele do ustalenia".
Pieskow dodał, że rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow i sekretarz stanu USA Marco Rubio będą musieli się spotkać i ustalić termin spotkania oraz omówić wiele kwestii przed szczytem.
Ukraińcy o pokoju z Rosją. Reakcje na zawieszenie broni w Izraelu
"Rosjanie boją się czegoś innego"
- Po pierwsze, Trump jest "oskrzydlony" swoim sukcesem na Bliskim Wschodzie. I idąc za ciosem, chce posadzić Putina przy stole negocjacyjnym. Widzi, że Ukraina w ostatnim czasie dobrze radzi sobie sama, uderzając skutecznie w głąb Rosji nawet na odległość tysiąca kilometrów. Widzi, jak Rosjanie stoją w kolejkach po benzynę. I jak na Krymie zaczyna brakować paliwa - mówi Wirtualnej Polsce pochodzący z Krymu politolog Nedim Useinow, ekspert z think tanku The German Marshall Fund of the United States (GMF).
W jego ocenie to jest ten moment, w którym jest optymizm po stronie Trumpa i chęć dopięcia załatwienia konfliktu.
- Dla Kremla Tomahawki nie są jakimś game changerem, który zmieniłby przebieg wojny. Choćby dlatego, że Ukraińcy już mają środki rażenia, m.in. drony, które uderzają podobnie jak amerykańskie rakiety. Rosjanie boją się czegoś innego. Jeśli Trump faktycznie przekazałby Ukrainie pociski, to byłaby jakościowa zmiana w podejściu do pomocy Kijowowi. I podobna do tej, jaką oferował i realizował Joe Biden - zauważa ekspert.
I pyta: jakby to było odebrane w rosyjskim społeczeństwie, karmionym propagandą?
- Źle. A po czwartkowym telefonie Putin może swojemu społeczeństwu powiedzieć, że dogadał się z Trumpem. To woda na jego młyn. Przecież ostatnie uderzenia ukraińskie w głąb Rosji mocno nadwyrężyły reputację rosyjskiego przywódcy wewnątrz kraju i w środowiskach jego oligarchów - uważa Useinow.
Po rozmowie Trumpa z Putinem
Przypomnijmy, że po rozmowie z Putinem, prezydent USA powiedział, że Stany Zjednoczone potrzebują pocisków Tomahawk na własne potrzeby i nie mogą uszczuplić ich zapasów. Zasugerował, że nie sprzeda ich Ukrainie i dodał, że może to też nie być odpowiedni moment na wprowadzenie sankcji.
Według zapowiedzi sprzedaż amerykańskich pocisków manewrujących miała być tematem rozmowy Trumpa z Zełenskim. Ukraiński przywódca, który przybył w piątek do Waszyngtonu, aby rozmawiać z amerykańskim prezydentem, ocenił jeszcze przed tym spotkaniem, że Kreml wznowił dialog z USA, gdy tylko usłyszał o rakietach Tomahawk dla Kijowa.
- Trump pokazuje teraz Putinowi, że potrafi grać w jego grę. Pokazuje nieprzewidywalność. Mówi dzisiaj jedno, jutro drugie. Straszy przeciwnika różnymi rozwiązaniami. Dlatego Putin zaczyna rozumieć, że ma godnego przeciwnika. I teraz rozumie, że musi coś zrobić i musi rozmawiać, bez względu na to, jakie naprawdę ma Trump intencje - komentuje Nedim Useinow.
Jak podkreśla, dzięki temu Ukraina na pewno nie wpadnie w paszczę Kremla, bo Trump na to nie pozwoli.
- Widzimy też, że Zełenski gra coraz bardziej twardo, rozumie i czyta te wszystkie zagrywki obydwu graczy. On też nie ustępuje i pokazał już nie raz, że potrafi powiedzieć Trumpowi nie - ocenia politolog z Krymu.
Jego zdaniem ukraińskie społeczeństwo już nie ma zbyt wielkich nadziei, jeśli chodzi o kolejne spotkanie Trumpa z Zełeńskim.
- Może bardziej liczy się na to, że amerykański prezydent posadzi Putina przy stole z ukraińskim prezydentem - puentuje rozmówca WP.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski