Chcą rozebrać namiotowy kościół w Czarnej Łące
Dla jednych może dziwadło, ale dla innych świątynia, w której modlą się do Boga! W wiosce pod Szczecinem pojawił się namiotowy kościół. Problem w tym, że namiot stoi bez zezwolenia. O jego dalszym losie zdecyduje inspektorat budowlany.
W Czarnej Łące pod Szczecinem stanęła niezwykła budowla. Swoim wyglądem przypominałaby namiot piwny, gdyby nie krzyż nad wejściem. W każdą niedzielę w pawilonie odprawiane są msze święte. Jest jednak pewien problem. Namiot stoi bez zezwolenia. Halę postawiono na działce, którą kościołowi oddał pan Stanisław Bromberg (60 l.).
- Chciałem podziękować Bogu za wszystkie łaski. Oddałem kościołowi działkę, na które stoi hala. Jest jednak tymczasowa. Później zbudujemy tutaj murowaną salkę, stołówkę i kapliczkę - mówi darczyńca. Entuzjazm pana Stanisława podzielają też inni mieszkańcy wioski. W końcu mają własną świątynię i nie muszą jeździć do sąsiedniej miejscowości, by się pomodlić. Jednak są i tacy, którym nie w smak namiotowy kościół. To oni zawiadomili inspektorat nadzoru budowlanego z Goleniowa. Teraz dalsze losy świątyni leżą w rękach urzędników.
Jestem zaskoczony tempem, w jakim parafianie ustawili tymczasowy kościół. Teraz zrobię wszystko, by dostać potrzebne zezwolenia - mówi ksiądz Piotr Leśniak (46 l.) proboszcz parafii w Załomiu.
- W naszej wiosce w końcu jest miejsce, gdzie można się pomodlić. Do tej pory mieszkańcy Czarnej Łąki musieli jeździć autobusem do oddalonego o 7 km kościoła w Załomiu - powiedział Stanisław Bromberg (60 l.).
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Kierowca wjechał w sklep i spłonął. Nowe fakty