Chaos informacyjny w Białym Domu. "Nikt nie wie, co się, do cholery, dzieje"
- Nikt nie wie, co się, do cholery, dzieje - powiedziała jedna z osób z bliskiego otoczenia Donalda Trumpa, oceniając sytuację przed tzw. dniem wyzwolenia w USA, zapowiedzianym na 2 kwietnia. Tego dnia mają zostać ogłoszone nowe cła. I w zasadzie tylko tyle wiadomo. Większej wiedzy w sprawie nie ma nawet J.D. Vance, który jest najbliżej Trumpa.
- Biały Dom ma być pogrążony w chaosie informacyjnym przed zapowiedzianym przez Trumpa "dniem wyzwolenia".
- Konsternacja ma dotyczyć tego, w jakim wymiarze i dla jakich krajów Trump zamierza wprowadzić kolejne cła.
- O sprawie mają nie wiedzieć nawet najbliżsi współpracownicy prezydenta, którzy spodziewają się, że wdrożenia mogą pogorszyć jeszcze bardziej stan gospodarki.
"No one knows, what the f**k is going on" (nikt nie wie, co się, do cholery, dzieje) - tymi słowami miała określić sytuację w Białym Domu jedna z najbliższych osób z otoczenia Donalda Trumpa, cytowana anonimowo przez Politico. Brak informacji ma dotyczyć między innymi regulacji rynkowych i ceł, których wejście zapowiedział prezydent USA już na 2 kwietnia.
- Na co będą nakładać cła? Na kogo będą nakładać cła i po jakich stawkach? Na podstawowe pytania nie ma jeszcze odpowiedzi - wskazał informator Politico, obrazując chaos, jaki miały spowodować niedawne zapowiedzi Trumpa.
Radykalne decyzje gospodarcze prezydenta USA wywołują ewidentny niepokój wśród jego doradców. Politico pisze, że nawet wiceprezydent J.D. Vance i szefowa personelu Susie Wiles mają zgodnie przyznawać, że nie są pewni, jakie będą kolejne kroki Trumpa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mentzen zszokował sztab Hołowni. "Makabryczne, bulwersujące"
Pewność siebie Trumpa tylko na pokaz?
"Biały Dom publicznie emanuje pewnością siebie" - piszą dziennikarze Politico. Mimo to wielu urzędników administracji, a także czołowi sojusznicy z zewnątrz obawiają się, że zapowiadane wdrożenie nowych regulacji w przyszłym tygodniu może być równie trudne, podobnie jak nałożenie ceł na Kanadę, Meksyk i Chiny.
Wprowadzenie ceł, które Trump nazywa "dniem wyzwolenia", może - zdaniem dziennikarzy Politico - jeszcze bardziej pogorszyć sytuację gospodarczą, która pogarsza się od momentu zmiany administracji w Waszyngtonie. Co prawda ostatnio giełda nieco odbiła, ale sytuacja nadal jest zła.
Jak ujawnił w piątek Departament Handlu, inflacja wzrosła w zeszłym miesiącu w tempie wyższym niż oczekiwano, jeszcze przed potencjalnym napływem wyższych cen wynikających z ogromnych taryf.
"Dzień wyzwolenia" w USA
Co dokładnie zaplanował Trump na 2 kwietnia? Jak powiedział, będzie to "dzień wyzwolenia". Co to jednak oznacza, tego nikt nie wie. Spodziewać można się kolejnych ceł, które prezydent USA nazwał "wzajemnymi", bo mającymi - przynajmniej w teorii - zrównać stawki stosowane przez inne kraje. Nie wiadomo jednak, których konkretnie państw dotkną.
Trump zapytany, czy ktoś będzie mógł uniknąć ceł, zasugerował, że tak.
- Mogę dać wyłączenia wielu krajom. To (cła) wzajemne, ale możemy być milsi - powiedział na ogłoszeniu budowy zakładów Hyundaia w Luizjanie. Ocenił, że zapowiedź koreańskiego giganta jest dowodem na to, że cła nakładane przez jego administrację są skuteczne.
- Myślę, że byłoby błędem sądzić, że w przyszłym tygodniu nagle uzyskamy sporo jasności - powiedział Politico Tom Graff, dyrektor ds. inwestycji w firmie doradztwa finansowego Facet. - Jestem pewien, że próbują zresetować rynki finansowe i zbudować pewność, ale nie sądzę, aby prezydent miał przejść "przeszczep osobowości" - zakpił.
Źródło: Politico