Cezary Tomczyk wypunktował Antoniego Macierewicza na Komisji Obrony Narodowej
- Nie czuję się przesłuchany przez podkomisję, bo w pokoju był tylko pan. Prosiłem pana o decyzję o powołaniu tej komisji. Nie uzyskałem tej informacji. A legitymację członka komisji sam pan sobie wypisał - powiedział Cezary Tomczyk do Antoniego Macierewicza. Były minister obrony odniósł się do tych zarzutów.
16.07.2019 | aktual.: 17.07.2019 08:30
We wtorek w Sejmie odbyło się posiedzenie Komisji Obrony Narodowej, na której Cezary Tomczyk miał okazję publicznie odnieść się do niedawnego przesłuchania jego i posła Pawła Suskiego przez podkomisję smoleńską. Dzisiaj Platforma Obywatelska złożyła też zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza oraz wniosek o przeprowadzenie kontroli przez NIK w podkomisji smoleńskiej, którą kieruje.
Film ze swojego wystąpienia poseł PO opublikował na Facebooku.
- Nie czuję się przesłuchany przez podkomisję, bo tam był tylko pan, jakaś pani w sekretariacie i żołnierz na wartowni. Trudno więc mówić o przesłuchaniu przez komisję - zwrócił się Tomczyk do siedzącego przed nim Antoniego Macierewicza, który jest członkiem sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
- Wątpliwa jest również kwestia trybu niejawnego. Prosiłem Macierewicza, żeby przedstawił decyzję, na jakiej komisja została powołana, bo nie ma jej na stronie MON. Nie uzyskałem tej informacji. Prosiłem o ujawnienie składu komisji, nie doczekałem się. Poseł Macierewicz odmówił mi tej informacji - opowiada Tomczyk. - Poseł Paweł Suski prosił o przedstawienie legitymacji, bo prawo lotnicze wyraźnie o tym mówi, że trzeba okazać legitymację członka komisji przed przesłuchaniem. Macierewicz ją pokazał po tym, jak sam ją sobie wypisał. To skandal - dodał.
Jak podkreślił polityk PO, na legitymacji nie było podpisu ministra obrony narodowej, zdjęcia Macierewicza pieczątki ani numeru legitymacji.
"Ogromna skala patologii"
- Nie przedstawiono informacji, że przesłuchanie odbywa się w trybie niejawnym, nie sporządzono z niego protokołu. To pokazuje skalę patologii tej komisji. Kolejny paradoks - posłowie nie mogą uzyskać informacji na temat składu komisji. Może pan go zna? Nikt nie zna też budżetu komisji. Mówił pan, że wkrótce się dowiemy i będzie to duża niespodzianka? - punktował polityka PiS Tomczyk.
- Trzy lata działa komisja smoleńska, której przewodzi Macierewicz i nie udało się podważyć raportu Millera ws. katastrofy smoleńskiej. Nie przedstawił pan raportu końcowego. Dziś nadal obowiązuje raport Millera, bo zgodnie z polskim prawem tylko nowy raport może unieważnić stary. Przez lata przedstawiał pan publicznie niepotwierdzone tezy i hipotezy, setki razy dochodziliście do prawdy. Ona jest zapisana w raporcie Millera, warto do niego zajrzeć, żeby z brutalną prawdą się zderzyć - zakończył Tomczyk.
Antoni Macierewicz wiele razy przerywał posłowi PO, twierdząc, że ten "mówi nieprawdę".
- Mamy do czynienia z sytuacją, w której bardzo świadomie wykorzystuje się kłamstwo, żeby wprowadzić opinię publiczną w błąd. I to pewnie będzie przez Platformę powtarzane długo, żeby wbiło się w głowy, a to jest łgarstwo - stwierdził były minister obrony.
Macierewicz przypomniał, że rok temu złożył sprawozdanie budżetowe z prac podkomisji smoleńskiej. - Niezwykłe jest, że pan Tomczyk może w sposób tak bezczelny formułować kłamstwa - dodał Macierewicz.
Szef podkomisji smoleńskiej odniósł się także do raportu Jerzego Millera dotyczącego katastrofy smoleńskiej.
- W sprawie nieprawd, fałszów, błędów raportu Millera złożyłem kilkanaście spraw w prokuraturze i one są tam prowadzone. Wiele z tych spraw było przedstawionych na tej sali. Powtarzacie państwo nieustannie kłamstwa - powiedział Mcierewicz. - Mamy dowód w postaci nagrania, na którym przedstawiciele komisji Millera żądają zamiany słowa "eksplozje" na "pożary" w amerykańskiej ekspertyzie stwierdzającej, że miały miejsce eksplozje. Tam było regularne fałszowanie materiału dowodowego - dodał.
Przesłuchanie u Macierewicza
10 lipca podkomisja smoleńska wezwała na przesłuchanie Cezarego Tomczyka oraz Pawła Suskiego z PO. Poseł Tomczyk zdradził Wirtualnej Polsce, jak wygladało przesłuchanie.
Stwierdził, że "było kuriozalne". - To nie była żadna podkomisja, tylko spotkanie w cztery oczy z Antonim Macierewiczem, który nas przesłuchiwał - podkreślił Tomczyk. - To jest upadek państwa, parodia komisji, która kosztuje polskiego podatnika miliony złotych - dodał.
Opisywał, że siedziba podkomisji smoleńskiej "to jakiś opuszczony lokal z jedną panią w sekretariacie, jednym żołnierzem, pustymi pokojami. To nie jest tak, że praca tam wre. Tam po prostu jest pusto. Jedynym gościem, który został na froncie jest Antoni Macierewicz".
Polityk PO nie mógł zdradzić szczegółow, bo postępowanie okazało się niejawne, ale podkreślił, że omawiany był czas przed katastrofą smoleńską. Pytania dotyczyły okresu z 2010 r.
- Pytania były z natury nieistotnych. Raczej to spotkanie było po to, by pokazać, że się przesłuchuje posłów opozycji. Był to swoisty teatr być może przed prezesem i wyborami. Nasze odpowiedzi i pytania, które do nas były kierowane nie wnosiły nic w tę sprawę - stwierdził Tomczyk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl