Cenzura radia na Białorusi
Białoruskie Ministerstwo Informacji od miesiąca
cenzuruje audycje informacyjne miejscowych radiostacji - ujawniła białoruska sekcja Radia Swoboda.
17.07.2003 | aktual.: 17.07.2003 16:32
Zdaniem rozgłośni, po każdym wydaniu wiadomości ich treść, z podaniem źródła, musi trafić na stół urzędnika ministerialnego. Ponadto minister informacji Michaił Padhajny co poniedziałek organizuje u siebie zebrania szefów stacji, podczas których instruuje zebranych, o jakich tematach należy mówić, a które lepiej przemilczeć.
Informację potwierdzili Radiu Swoboda kierownicy radiostacji, ale odmówili komentarzy, tłumacząc, że krytyka poczynań resortu "mogłaby mieć dla nich surowe konsekwencje". Zdaniem szefów stacji radiowych, ministerstwo zaleciło im, by informując o głównych wydarzeniach na Białorusi i działalności urzędników wszystkich szczebli, korzystali z oficjalnych źródeł informacji: państwowej agencji informacyjnej i urzędowych materiałów prasowych.
"Poprosiliśmy o przysyłanie nam tekstów serwisów informacyjnych, bo po prostu chcemy wiedzieć, o czym mówią poszczególne radiostacje. Ale w żaden sposób nie mieszamy się do twórczych koncepcji rozgłośni" - powiedział Radiu Swoboda wiceminister informacji Siarhiej Bułacki.
Przypomniał przy tym, że na Białorusi istnieje zaledwie jedna prywatna stacja radiowa - Radio Roks. W pozostałych 12 rozgłośniach jednymi z założycieli są państwowe przedsiębiorstwa użyteczności publicznej.
"Ujawnienie faktycznej cenzury, zabronionej zresztą przez białoruskie prawo, wyjaśnia, dlaczego białoruskie radiostacje są nastawione wyłącznie na rozrywkę, muzykę, dlaczego nie uświadczysz w programach poważnych materiałów publicystycznych, nie mówiąc już o politycznej analizie. Wszyscy po prostu boją się stracić koncesję na nadawanie" - powiedział w Radiu Swoboda były szef państwowej rozgłośni Radio 2 Uładzimir Dziuba.