Cała rodzina by spłonęła. Podpalony dom policjantki

Spłonął dom policjantki. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, prokuratura w Bochni wyjaśnia kwestię pożaru, który miał miejsce w nocy z 17 na 18 lutego w Starym Wiśniczu (woj. małopolskie). Wszystko wskazuje, że to było podpalenie. Funkcjonariuszka z wydziału dochodzeniowo-śledczego straciła niemal cały dorobek życia. Gdyby nie otwarte okno, cała rodzina by zginęła.

Pożar domu policjantki
Pożar domu policjantki
Źródło zdjęć: © Facebook
Mateusz Dolak

Pani Dominika w policji pracuje od 18 lat. Jest zatrudniona w komisariacie w Nowym Wiśniczu. W nocy z 17 na 18 lutego razem z mężem i dziećmi została nagle wybudzona ze snu.

- Rodzina ma sypialnie na górze, na dole jest m.in. salon i kuchnia. Najstarsza córka, która ma 14 lat, jest alergikiem i śpi przy lekko uchylonym oknie. Obudził ją dym z zewnątrz, za chwilę zobaczyła, że pali się dach. Natychmiast pobiegła do pokojów obok i wybudziła wszystkich. Zdążyli uciec i wezwać pomoc — relacjonuje w rozmowie z WP Aleksander Rzepecki, szwagier policjantki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Okradł wynajmowane mieszkanie. Potem uciekał od policji

Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, mówią z kolei, że oprócz dachu paliła się też elewacja domu jednorodzinnego.

- Do pożaru doszło przed godz. 2, na miejsce przybyło 26 strażaków, pogotowie energetyczne, gazowe i policja. Działania służb trwały kilka godzin. Uszkodzona została elewacja, dach i wnętrze budynku. Straty wstępnie oszacowano na około 200 tys. zł — przekazał Artur Sroka ze straży pożarnej w Bochni.

Po ugaszeniu ognia, na miejsce przyjechał m.in. biegły z zakresu pożarnictwa. Jak ustaliła Wirtualna Polska, wstępne oględziny wykazały, że doszło do podpalenia.

- Z oględzin, które były przeprowadzone z biegłym, wynika, że mogło dojść do jakichś wycięć w elewacji tego budynku. Przez te wycięcia prawdopodobnie została wlana łatwopalna substancja — przekazała Wirtualnej Polsce Karolina Lombara, szefowa Prokuratury Rejonowej w Bochni.

- Nie mamy jeszcze pełnej opinii biegłego. Jeżeli chodzi o substancję, która została użyta do podpalenia, to zostały pobrane próbki do badań — podkreśliła.

W czwartek do prokuratury wpłynęły materiały zebrane przez policję. Śledczy planują wszcząć śledztwo w kierunku umyślnego spowodowania pożaru. - Od razu zastrzegam, że w momencie wpłynięcia opinii biegłego, która wskaże nam w sposób jednoznaczny przyczynę tego pożaru, kwalifikacja może ulec zmianie — podkreśliła prokurator Lombara.

W ramach działań prokuratury sprawdzane są m.in. ostatnie sprawy, którymi zajmowała się policjantka. Kobiecie zaproponowano ochronę.

- Wszystkie warianty bierzemy pod uwagę. Sprawdzani są podejrzani, z którymi wykonywała czynności. W ten sposób też są typowane osoby, które mogły mieć związek z przestępstwem. (...) Nie mam wiedzy, żeby w okolicy w ostatnim czasie dochodziło do podobnych podpaleń — zdradziła WP prokurator.

Policjantka i jej rodzina, która straciła dach nad głową, została otoczona opieką bliskich. - Łzy płyną i serce pęka. Szwagierka jest znakomitą policjantką bocheńskiej policji. Ma "policyjne geny" mojego kochanego teścia. Jest wspaniałą matką trójki dzieci, szaloną żoną i szwagierką — opisuje Aleksander Rzepecki.

Zbiórka dla policjantki

Policjanci z Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów założyli zbiórkę na rzecz pani Dominiki i jej rodziny.

"W wyniku gaszenia wszystko zostało zalane. Szkody, jak można sobie wyobrazić, są przeogromne. Teraz w czasie zimy musimy wszyscy wspólnie jej pomóc, aby na nowo mogli odzyskać dach nad głową i cała rodzina mogła wspólnie wrócić do swojego rodzinnego domu. Odbudujmy wspólnie ich cztery ukochane kąty i niech Hania (9 lat), Hubert (10 lat), Lena (14 lat) wraz z rodzicami zobaczą, że razem możemy zdziałać cuda" - czytamy w opisie na portalu zrzutka.pl o tytule "Na odbudowę po pożarze domu Policjantki".

Do momentu naszej publikacji zebrano 89 332 zł.

- Pomysł wyszedł od bezpośredniego współpracownika Dominiki, z którym razem pracuje w komisariacie w Nowym Wiśniczu. Skontaktował się ze mną zaraz po pożarze, a ja jak najbardziej podjąłem temat i założyłem zbiórkę pieniędzy — przyznaje Krzysztof Hełmecki, policjant i znajomy rodziny.

- Dominika to naprawdę oddana, zaangażowana funkcjonariuszka. Nawet dwa dni wcześniej mieliśmy razem służbę do czwartej w nocy. To dziewczyna lubiąca to, co robi. Od 2007 roku pełniąc służbę, pomaga innym. Niestety teraz sama potrzebuje pomocy. Na szczęście, w tym wszystkim nikt nie ucierpiał — podsumowuje Hełmecki.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (163)