Były rzecznik ABW Maciej Karczyński mówi o sprawie Alfiego. Sam stracił syna

Losy Alfiego Evansa śledzi cały świat, jednocześnie sprawa budzi duże kontrowersje. Głos w niej postanowił zabrać były rzecznik ABW Maciej Karczyński, który był w podobnej sytuacji, co rodzice dwuletniego Brytyjczyka. - Gdy patrzyłem w oczy syna mówiły: "Nie zabijaj mnie tato" - powiedział.

Były rzecznik ABW Maciej Karczyński mówi o sprawie Alfiego. Sam stracił syna
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Anna Kozińska

26.04.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:52

"Długo się zastanawiałem czy zabrać głos w sprawie Alfiego Evansa. Nie wytrzymałem. Jak ktoś chce podjąć decyzję, aby odłączyć czyjeś dziecko, niech najpierw odłączy swoje. Wtedy może zrozumie rodziców..." - napisał na Twitterze Karczyński. W rozmowie z portalem wPolityce.pl opowiedział, co jego samego spotkało.

- Jestem rodzicem, któremu zmarł sześcioletni synek na rękach w szpitalu. Nigdy nie pozwoliliśmy na odłączenie go, mimo braku szans na leczenie według lekarzy. Żył dłużej, a umarł jakby zasnął. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby umierał z głodu i braku wody. Uważam, że nikt nie ma prawa decydowania o czyimś dziecku, jak tylko rodzice. Lekarze mogą podpowiedzieć pewne rozwiązania, natomiast nikt nie będzie wiedział, jak się czują rodzice i dziecko. Nikt. Ja też nie wiedziałem, jak czuje się mój syn - powiedział były rzecznik ABW.

Jego syna zabiła bardzo rzadka choroba genetyczna, powodująca infekcję płucną. - Obrazowo mówiąc – tak, jak wyczerpuje się bateria w telefonie, tak wyczerpała się u niego wydolność organizmu - tłumaczył. Podkreślił, że nie ma pretensji do lekarzy, bo starali się pomóc. Przyznał jednak, że mówili o odłączeniu jego syna od aparatury podtrzymującej jego życie.

- Mówili, że jest to uporczywa terapia, bo skazana na brak reanimacji w przypadku pogorszenia się stanu zdrowia syna. W pewnym momencie miał podaną kroplówkę, która osłabiała organizm. Zrobiliśmy aferę, żądając jej zamienienia. Lekarze się przestraszyli, bo wiedzieli co stanowi prawo polskie, a potem pozwolili mu umrzeć. Nie poszli jednak do sądu z nami, jak w przypadku Alfiego, lecz uszanowali naszą decyzję. Nie wiem, dlaczego w Wielkiej Brytanii lekarze poszli do sądu. Też słyszałem, że lepsze dla dziecka jest to, żeby odeszło niż cierpiało, ale gdy patrzyłem w oczy syna mówiły: "Nie zabijaj mnie tato" - powiedział Karczyński.

Jak podkreślił, rozumie walkę rodziców Alfiego. - Apelowałbym o to, by dano im szansę. Wierzę w Boga i wiem, że są takie rzeczy, o których tylko on powinien decydować. Czasami rodzice czują więcej, niż lekarze mogą zrobić. Mój Marcel też miał umrzeć szybko, a sześć lat walczyliśmy o niego, chociaż na pewno jego przypadek był również nieuleczalny. W Wielkiej Brytanii odłączono chłopca i żyje, a też miał umrzeć. Sąd nie kieruje się uczuciami, bo to jest instancja, w tym przypadku nieludzka. Jeżeli więc rodzice Alfiego walczą o niego, to mają do tego prawo - podsumował.

Cały świat żyje historią dwulatka

Lekarze nie dawali mu szans, ale on chce żyć. Sąd zdecydował - mimo sprzeciwu rodziców - o odłączeniu Brytyjczyka Alfiego Evansa od aparatury, po czym chłopiec miał przeżyć jedynie trzy minuty, tak się jednak nie stało. Kolejny dzień oddycha samodzielnie.

Wszyscy mu kibicują, w tym Polacy. Głos w sprawie zabrał też prezydent Andrzej Duda. Podkreślił, że wszyscy modlą się za Alfiego. "Jego odważne, małe ciało udowodniło po raz kolejny, że cud życia może być silniejszy niż śmierć. Być może wszystko, co jest potrzebne, to dobra wola ze strony decydentów" - napisał na Twitterze. Ojciec chłopca podziękował.

Ponadto, wicepremier Beata Szydło zapowiedziała, że zaproponuje rządowi, by zajął się pomocą dla rodziców Alfiego. Trwa też zbiórka podpisów pod petycją o przyznanie Alfiemu polskiego obywatelstwa.

Źródło: wPolityce.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (281)