Były prezydent Ukrainy z bronią w ręku. Walczy na ulicach Kijowa
Były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oznajmił, że będzie bronił Kijowa przed rosyjską inwazją razem z batalionem obrony terytorialnej. Przyznał jednak, że jednostka ma ograniczoną ilość broni, przez co nie może przyjąć wielu chętnych. Dodał też, że Ukraina nie chce być w "drugiej edycji ZSRR".
25.02.2022 | aktual.: 25.02.2022 16:10
Łącząc się z telewizją CNN z centrum ukraińskiej stolicy, były ukraiński prezydent Petro Poroszenko stwierdził, że jest w liczącym 300 osób oddziale i że walki w stolicy trwają kilka kilometrów od nich.
- Mamy tu tylko takie Kałasznikowy, cztery NLAW (jednorazowe zestawy pocisków przeciwpancernych – red.), dwa karabiny maszynowe i to właściwie wszystko. Nie mamy żadnej ciężkiej artylerii, żadnych czołgów (...), bo rozpoczęliśmy ten proces dopiero kilka dni temu - powiedział Poroszenko.
Dodał, że choć do wstąpienia do oddziału ustawia się długa kolejka osób, nie są w stanie przyjąć nikogo więcej ze względu na brak uzbrojenia. - To jest bardzo ujmujące i dobrze pokazuje, jak Ukraińcy nienawidzą Putina i jak jesteśmy przeciwko rosyjskiej agresji - zaznaczył.
Ukraina nie chce być w "drugiej edycji ZSRR"
Pytany o to, jak długo może utrzymać się opór, odpowiedział, że "wiecznie", bo Putin nigdy nie zdobędzie Ukrainy, która nie zgodzi się na bycie w "drugiej edycji Związku Sowieckiego". Poroszenko ocenił także, że rosyjski prezydent "jest po prostu szalony".
Czytaj też: