Były premier z zarzutami. Nie przyznał się do winy
Były premier, a obecnie europoseł, Włodzimierz Cimoszewicz usłyszał zarzuty. Sprawa dotyczy potrącenia rowerzystki, które miało miejsce w 2019 roku w Hajnówce. Ogłoszenie zarzutów było możliwe po uchyleniu politykowi immunitetu przez Parlament Europejski.
Włodzimierz Cimoszewicz nie przyznał się do winy i skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień i odpowiedzi na pytania - poinformował w piątek Polską Agencję Prasową zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Andrzej Stelmaszuk.
Jak informuje portal Dorzeczy.pl, zarzuty dotyczą art. 177 Kodeksu karnego: "Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Śledczy nie zastosowali żadnych środków zapobiegawczych. Na razie nie wiadomo, jak szybko zakończy się to postępowanie przygotowawcze. Prokuratura, jak twierdzi, potrzebuje uzupełniającej, specjalistycznej opinii biegłych z zakresu badania wypadków drogowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadciąga kolejne uderzenie? "To dopiero początek kłopotów"
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Potrącenie rowerzystki w Hajnówce
Sprawa dotyczy wypadku, do którego doszło rano 4 maja 2019 roku na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce. Jak podawali wtedy śledczy, potrącona 70-letnia rowerzystka miała złamaną kość podudzia, otarcia twarzy i dłoni. Śledczy informowali też w wydanym wtedy komunikacie, że po wypadku kobieta została przez Włodzimierza Cimoszewicza i jego znajomych, odwieziona do domu, a następnie – za namową byłego premiera i tych znajomych – do szpitala. Policja podała, że samochód polityka nie miał ważnych badań technicznych.
W wydanym w dniu wypadku oświadczeniu Cimoszewicz napisał m.in., że jechał z prędkością ok. 30 km/h, udzielił poszkodowanej pomocy i "po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu, została ona odwieziona do szpitala". Zaprzeczał, by uciekł z miejsca wypadku. - Natychmiast udzieliłem pomocy poszkodowanej i udzieliłem tej pomocy skutecznie. Ta pani po 15 minutach była w szpitalu w Hajnówce, gdzie się nią natychmiast zajęto - mówił wtedy mediom. Jak podkreślił, półtorej godziny później poszkodowana była już w domu.
Tłumaczenie Cimoszewicza
Cimoszewicz oświadczył, że nie zawiadomił policji o sprawie przede wszystkim "z powodu emocji". - Nie wykluczam, że bolesna dla mnie informacja sprzed dwóch dni o wykryciu u mnie choroby nowotworowej mogła mieć wpływ na moje samopoczucie - mówił wówczas.
Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Białymstoku w połowie 2020 roku wystąpiła do Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europosła Cimoszewicza. Prokuratura wskazywała wówczas, że zgromadzony materiał dowodowy - w tym opinia biegłych - wskazują, iż zasadniczą przyczyną wypadku była spóźniona reakcja europosła kierującego samochodem.
Parlament Europejski uchylił immunitet w marcu 2022 roku, ale - aby formalnie ogłosić zarzuty - prokuratura przez wiele miesięcy czekała na oficjalne potwierdzenie decyzji PE i dokumenty stamtąd.
Źródło: PAP, WP Wiadomości