Były pracownik ambasady RP w Moswie zeznaje w procesie Tomasza Arabskiego

• 68-letni Tomasz T. były pracownik ambasady RP w Moskwie zeznaje w procesie T. Arabskiego
• Uczestniczył w przygotowaniu wizyty prezydenta, a 10 kwietnia 2010 r. Był na płycie lotniska w Smoleńsku
• T. zeznawał już w 2015 r. na procesie gen. Pawła Bielawnego, b. wiceszefa BOR skazanego
• Strona rosyjska wyraźnie oddzielała protokolarnie wizyty premiera i prezydenta - zeznał T.

Przesłuchanie Tomasza T.
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

We wtorek T. (jako "osoba prywatna" nie zgodził się na podawanie swego nazwiska przez media) zeznaje w Sądzie Okręgowym w Warszawie jako świadek w procesie b. szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego i czworga innych urzędników, oskarżonych w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu.

- Byłem wykonawcą poleceń przychodzących zarówno z Kancelarii Prezydenta, jak i KPRM, i MSZ co do obsługi wizyt w kwietniu 2010 r. premiera i prezydenta po tym, gdy mieli wylądować w Smoleńsku - zeznał w sądzie Tomasz T., b. pracownik ambasady RP w Moskwie.

Tomasz T.: poleciłem zamknąć teren katastrofy dla mediów

Tomasz T. był obecny na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. T. z ambasady w Moskwie przyznał, że polecił zamknąć teren katastrofy smoleńskiej dla mediów, kierując się względami etycznymi i potrzebą nieutrudniania czynności na miejscu.

- Usłyszałem bardzo silny ryk silników, po czym myślałem, że samolot wylądował, ale potem zapadła cisza, która była przerażająca - mówił T. - To był dla mnie sygnał, że coś się stało - dodał. Wsiadł do auta i pojechał w stronę, skąd wcześniej było słychać silniki. W pewnym momencie towarzysząca mu pani z ambasady spytała: "co to za manekiny leżą?". - Zobaczyłem, że to są pokiereszowane ludzkie ciała. Powiedziałem, że to ofiary katastrofy - zeznał T.

- Poleciłem, by ze względów etycznych i szacunku dla ofiar i ich rodzin, ograniczyć dostęp dziennikarzy na teren katastrofy" - zeznał T. Dodał, że nie jest właściwe, by telewizje "robiły sobie na tym newsa, a kręcenie się osób postronnych po terenie katastrofy byłoby dodatkowym utrudnieniem - dodał T.

T. zeznał, że Rosja złożyła propozycję wysłania tzw. lidera - czyli rosyjskiego nawigatora który byłby obecny w Tu-154M. - Pod koniec marca 2010 r. ambasada dostała informację od sił powietrznych, że załoga zna dobrze rosyjski i zna procedury lądowania, wobec czego obecność lidera nie jest potrzebna - dodał T.

Pytany czy w 2010 r. znał status lotniska, T. odparł, że było to zawsze lotnisko wojskowe. - Zwracaliśmy uwagę, że nie ma tam zabezpieczeń pasa startowego, systemów paliwowych i agregatów prądotwórczych, wobec czego lądowanie grupy przygotowującej wizyty premiera jest niemożliwe - zeznał. - Potem Rosjanie oświadczyli, że lotnisko będzie od 7 do 10 kwietnia otwarte i w pełni sprawne - dodał T. Przedstawił sądowi swą przepustkę, wydaną przez Federalną Służbę Ochrony na lotnisko na te dni.

T. zeznawał już w 2015 r. na procesie gen. Pawła Bielawnego

68-letni Tomasz T. był szefem wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie, w randze ambasadora tytularnego. Uczestniczył w przygotowaniu wizyty prezydenta, a 10 kwietnia 2010 r. był na płycie lotniska w Smoleńsku, gdzie miał wylądować samolot z polską delegacją. - Pamiętam wiele rzeczy, ale minęło 6 lat, a pamięć jest zawodna - zeznał.

T. przyszedł do sądu z pełnomocnikiem mec. Mikołajem Pietrzakiem. Pytany przez sąd o zawód, przedstawił się jako "emeryt, filolog, teolog". Jego adwokat przedstawił sądowi zaświadczenie lekarskie nt. T., którego treści nie ujawniono. Zarazem, z powodu złego zdrowia T., mec. Pietrzak wniósł o ograniczenie czasu przesłuchania do godziny. Sąd odebrał od T. przyrzeczenie.

T. zeznawał już w 2015 r. na procesie gen. Pawła Bielawnego, b. wiceszefa BOR skazanego w czerwcu br. na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu za nieprawidłowości w ochronie wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku 7 i 10 kwietnia 2010 r. Mówił on wtedy że od lutego 2010 r. po rozmowie z sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzejem Przewoźnikiem było wiadomo, że w kwietniu dojdzie do dwóch osobnych wizyt - Donalda Tuska i Kaczyńskiego. - Organizacja wizyty prezydenta w Katyniu z punktu widzenia ambasady nie odbiegała od organizacji podobnych wizyt - oceniał.

- Strona rosyjska wyraźnie oddzielała protokolarnie wizyty premiera i prezydenta - zgodnie z ich formalnym statusem. Wizyta 7 kwietnia była traktowana jako państwowa na wysokim szczeblu, a 10 kwietnia - była traktowana jako wizyta prywatna wysokiej osobistości państwowej państwa obcego - podkreślał wówczas T. Dodawał, że wskutek polskich nacisków rosyjskie służby chroniły obie wizyty na takim samym poziomie.

T. zeznał też wtedy, że gdy 10 kwietnia w Smoleńsku lądował Jak-40 z dziennikarzami, warunki były jeszcze w miarę dobre, ale potem ulegały pogorszeniu. - Już wtedy rozmawiano, że lepiej, aby Tu-154 wylądował na lotnisku zapasowym w Mińsku lub Witebsku. Komentowano: nie musieliby nawet wysiadać z samolotu, bo za 40 minut mgła w Smoleńsku się podniesie i będzie można przylecieć do Smoleńska - relacjonował. W ówczesnych zeznaniach T. odniósł się też do twierdzeń, jakoby trzy osoby przeżyły katastrofę. Jak mówił, był jedną z pierwszych osób na miejscu katastrofy, gdzie od funkcjonariuszy rosyjskich zabezpieczających miejsce usłyszał, że trzy osoby dawały "żiznyje refleksy", co przetłumaczył jako "bezwarunkowe odruchy, możliwe nawet u osoby od niedawna nieżyjącej". - Potem jakiś pracownik telewizji przechodzący obok powiedział, że "trzy osoby przeżyły katastrofę i T. pojechał z nimi do szpitala". Odpowiedziałem mu, że T. to ja i nigdzie nie pojechałem" - relacjonował świadek.

T. podejrzany o "kłamstwo lustracyjne"

T. był podejrzany przez pion śledczy IPN o to, że w oświadczeniu lustracyjnym zataił, iż był tzw. nielegałem wywiadu PRL, skierowanym w 1975 r. jako oficer wywiadu do zakonu jezuitów w Watykanie. W 1984 r. miał wystąpić z zakonu, ale pozostał w wywiadzie PRL.

Po pozytywnej weryfikacji w 1990 r., w 1993 r. zaczął pracę w MSZ, co - według mediów - miało być "przykrywką" dla działalności w wywiadzie, w którym był na etacie do 2007 r. Media podawały, że odszedł wtedy na emeryturę jako oficer Agencji Wywiadu, ale pozostał jego współpracownikiem. W 2007 r. za rządów w MSZ Anny Fotygi otrzymał stopień dyplomatyczny ambasadora tytularnego. Funkcję w ambasadzie w Moskwie objął w lutym 2010 r.

Gdy w grudniu 2010 r. IPN wystąpił do sądu o lustrację T., MSZ ogłosiło, że kończy on misję w Moskwie. Jego dymisję "w trybie natychmiastowym" przyjął szef resortu Radosław Sikorski.

Początkowo Sąd Okręgowy w Warszawie uznał T. za "kłamcę lustracyjnego", ale w 2012 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie oczyścił go z zarzutu IPN, uznając że jego sprawa w ogóle nie powinna być przedmiotem postępowania lustracyjnego.

Oprac. Małgorzata Jaworska

Wybrane dla Ciebie

Tragiczne odkrycie w Chicago. Wyłowiono ciało kobiety i dzieci
Tragiczne odkrycie w Chicago. Wyłowiono ciało kobiety i dzieci
Świadczenie wspierające. Ile wyniesie w 2026 roku?
Świadczenie wspierające. Ile wyniesie w 2026 roku?
Węgry nie potępią Rosji za drony. Bo to były pokojowe drony! [OPINIA]
Węgry nie potępią Rosji za drony. Bo to były pokojowe drony! [OPINIA]
Ukraińcy zaatakowali kluczowy zakład. 1600 km w głąb Rosji
Ukraińcy zaatakowali kluczowy zakład. 1600 km w głąb Rosji
Ukraińcy będą szkolić Polaków. Sikorski ujawnił szczegóły
Ukraińcy będą szkolić Polaków. Sikorski ujawnił szczegóły
"Nie pozwolimy". Premier Wielkiej Brytanii reaguje na marsz skrajnej prawicy
"Nie pozwolimy". Premier Wielkiej Brytanii reaguje na marsz skrajnej prawicy
Kontrowersje wokół dostępu Cenckiewicza do informacji niejawnych. "Dezinformacja"
Kontrowersje wokół dostępu Cenckiewicza do informacji niejawnych. "Dezinformacja"
Gorące pożegnanie lata. Jest prognoza temperatury do końca września
Gorące pożegnanie lata. Jest prognoza temperatury do końca września
UE reaguje na incydent z dronem w Rumunii. "Ciągła, lekkomyślna eskalacja"
UE reaguje na incydent z dronem w Rumunii. "Ciągła, lekkomyślna eskalacja"
Ostro ocenił wpis Trumpa. "Kolejna próba wymigiwania się USA"
Ostro ocenił wpis Trumpa. "Kolejna próba wymigiwania się USA"
Skradzione auto rodziny Tusków. Prokuratura podała nowe informacje
Skradzione auto rodziny Tusków. Prokuratura podała nowe informacje
"Eastern Sentry". Nawrocki podpisał niejawne postanowienie
"Eastern Sentry". Nawrocki podpisał niejawne postanowienie