Były doradca Obamy: UE powinna izolować Polskę
Bitwa o zachodnie wartości rozegra się w Polsce - pisze w "New York Times" Charles Kupchan, członek Rady ds. Bezpieczeństwa Narodowego w gabinecie Baracka Obamy. - Jeśli Polska nie zmieni kursu, Unia powinna odebrać jej fundusze i izolować dyplomatycznie - sugeruje.
12.01.2018 | aktual.: 12.01.2018 16:36
Zdaniem Kupchana, w czasie, kiedy Stany Zjednoczone Donalda Trumpa abdykowały jako obrońca republikańskich zasad, sprawa Polski może mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości całego Zachodu i jego wartości.
Według byłego doradcy Obamy, UE powinna stosować wobec Polski ciągłą presję, nie zważając na próby ocieplania wizerunku i retoryki przez nowy rząd w Warszawie - przynajmniej dopóki nie zdobędzie się on na prawdziwe ustępstwa. Kupchan zauważa, że Polska nie jest jedynym państwem członkowskim Unii, która dokonała antyliberalnego zwrotu - przed nią były Węgry - ale przypadek naszego kraju jest kluczowy, bo jest liderem Europy Środkowej.
"Unia Europejska nie może sobie już pozwolić na delikatne traktowanie krnąbrnych członków. Jeśli Polska nie zawróci z kursu, Bruksela powinna dążyć do zawieszenia jej prawa głosu" - uważa profesor uniwersytetu Georgetown. Jak dodaje, nawet jeśli to się nie uda ze względu na weto Węgier, Unia powinna zastosować także inne środki nacisku: zmniejszenie funduszy oraz dyplomatyczna izolacja Warszawy, ograniczanie kontaktów z polskim rządem do minimum. Innym środkiem miałaby być polityka bezpieczeństwa, bo "wspólna obrona ma na celu ochronę wartości, nie tylko terytorium".
Kupchan przyznaje, że taka strategia może tylko zaostrzyć kurs rządu PiS. Ale jeśli tak się stanie, uważa autor, to jest to cena warta zapłacenia.
"Niech tak się stanie. Unia Europejska musi bronić swojej demokratycznej wiarygodności, nawet jeśli nie jest w stanie zmusić do tego Polski. W czasie kiedy Stany Zjednoczone zaginęły w akcji, to na UE spada odpowiedzialność za obronę zasad i praktyk demokratycznego społeczeństwa. Od tego zależy los Polski, Europy i Zachodu" - podsumowuje były oficjel.
Czy Bruksela skorzysta z rad Amerykanina? Jak na razie pod znakiem zapytania stoi to, czy w ogóle dojdzie do głosowania w sprawie uruchomienia artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Aby tego uniknąć, Polska musi sformować koalicję blokującą co najmniej sześciu państw. W czwartek premier sprawującej prezydencję w Radzie UE Bułgarii Bojko Borysow zapowiedział, że będzie się starał nie dopuścić do głosowania. Przestrzegł, że jeśli do tego dojdzie, "będzie miał wiele nieprzespanych nocy" podejmując decyzję, jak głosować. Dodał, że uruchomienie artykułu 7 stworzy niebezpieczny precedens. Ale jednocześnie MSZ Bułgarii zaapelował do polskiego rządu, by zastosował się do rekomendacji Komisji Europejskiej ws. praworządności.
Ale nawet jeśli do głosowania nie dojdzie, wciąż możliwe jest, że Polska straci na sporze z KE finansowo. W środę komisarz ds. budżetu UE Guenther Oettinger zapowiedział, że w maju Komisja przedstawi propozycję budżetu zawierającą mechanizm wstrzymania wypłaty funduszy dla państw, gdzie stwierdzone jest ryzyko dla praworządności. Ta kontrowersyjna propozycja będzie potem przedmiotem debaty państw członkowskich. I choć wśród niektórych wywoła zapewne sprzeciw, niewykluczone jest, że ostatecznie znajdzie się w finalnym budżecie.