Byli szefowie służb bezpieczeństwa Bułgarii ostrzegają przed islamistami wśród imigrantów
• Byli szefowie bułgarskich służb ostrzegają przed terrorystami wśród imigrantów
• Alarmują, że wśród społeczności muzułmańskich pojawia się radykalizacja
• Według nich, w masie migrantów przybyłych do Europy jest do 20 tys. dżihadystów
• Zamachowiec z niemieckiego Ansbach był migrantem zarejestrowanym właśnie w Bułgarii
Były szef bułgarskiego MSW Cwetlin Jowczew oraz byli szefowie wywiadu zagranicznego Bułgarii Dimo Giaurow i Kirczo Kirow ostrzegli przed zagrożeniem ze strony islamskich radykałów przenikających do tego kraju wraz z migrantami.
Są oni zdania, że nielegalną migrację należy objąć ścisłą kontrolą, tym bardziej, że w lokalnych społecznościach muzułmańskich pojawiają się oznaki radykalizacji. Przypomnieli, że w masie uchodźców i migrantów przybyłych do Europy jest od 4 tys. do 20 tys. dżihadystów.
Według Jowczewa najbardziej podatni na ewentualną radykalizację są tzw. Pomacy, czyli Bułgarzy zmuszeni do przyjęcia islamu w XVI-XVII wieku, ponieważ wśród nich kryzys tożsamości jest silniejszy niż w innych grupach. W mniejszym stopniu podatne na radykalizację są miejscowe środowiska, które określają się jako Turcy i Romowie, lecz z uwagi na aktywne próby przeniknięcia radykalnej ideologii, te środowiska również są zagrożone i powinny być bacznie obserwowane.
Szef wywiadu w latach 90. Giaurow przypomniał, że obok islamistów, przenikających do Bułgarii wraz z uchodźcami, bardzo poważnym zagrożeniem dla muzułmańskiej społeczności w kraju są zagraniczni duchowni, zatrudnieni w urzędzie głównego muftiego. Według Giaurowa jest ich 90, są obywatelami Turcji, a niektórzy mają status dyplomatyczny.
- Zagraniczne państwo praktycznie kontroluje jedno z wyznań na naszym terytorium. Uwzględniając obawy, że sama Turcja może się zradykalizować, jej polityka może być przeniesiona do nas poprzez tę grupę - podkreślił Giaurow.
Kirow z kolei uważa, że na razie Bułgaria "nie znajduje się w centrum uwagi terrorystów, lecz przy określonej dynamice i zmienionych okolicznościach może stać się realnym celem terrorystów". Zwrócił też uwagę na niebezpieczeństwo względnie łatwej radykalizacji mniejszości romskiej.
- Bułgaria jest biednym krajem. Sytuacja ekonomiczna jest w tych środowiskach wyjątkowo ciężka i należy spodziewać się rozwoju procesu ich islamizacji - powiedział Kirow.
Dodał, że islamiści przemieszczający się przez Bułgarię nawiązują kontakty z miejscowymi mniejszościami w celu ich islamizacji. Jako przykład podał miasto Pazardżik, gdzie obecnie toczy się trzeci proces przeciw grupie radykalnych imamów z miejscowej romskiej dzielnicy.
Szef bułgarskiego kontrwywiadu Dymitar Georgijew zauważył niedawno, że podatne na idee radykalnego islamu są środowiska zmarginalizowane, które można łatwo uzależnić od pomocy finansowej towarzyszącej propagowaniu skrajnych poglądów.
Zamachowiec z Niemiec był uchodźcą zarejestrowanym w Bułgarii
W poniedziałek MSW Bułgarii poinformowało, że zamachowiec, który zdetonował ładunek wybuchowy przed jedną z restauracji w niemieckim Ansbach, przebywał w Bułgarii od jesieni 2013 r. do połowy 2014 r., kiedy to wyjechał do Niemiec. W Bułgarii otrzymał status uchodźcy, w Niemczech ubiegał się o taki sam status, ale spotkał się z odmową. Miał być deportowany z powrotem do Bułgarii w najbliższym czasie.
Na mocy unijnej umowy z Dublina z 2007 roku nielegalnych imigrantów należy odsyłać do tego kraju UE, w którym po raz pierwszy zostali zarejestrowani. Państwa zachodnioeuropejskie zaczęły zawracać nielegalnych migrantów na początku czerwca.
Od tego czasu do Bułgarii zawrócono 335 nielegalnych imigrantów - poinformowały w poniedziałek władze w Sofii, które od ponad dwóch lat domagają się unieważnienia tej części porozumienia dublińskiego, na mocy której część migrantów wraca do Bułgarii.
Według oficjalnych danych w Bułgarii na ogólną liczbę ok. 6,9 mln ludności 13 proc. stanowią muzułmanie. W większości są to Turcy, lecz na islam w ostatnich dwóch dekadach przeszła część romskiej społeczności, liczącej według oficjalnych danych ok. 230 tys. osób, a według nieoficjalnych dwukrotnie więcej.