Była posłanka PO z zarzutami. Zapowiada odejście z partii i przekonuje, że jest niewinna
Prokuratura postawiła zarzuty byłej posłance PO Ligii Krajewskiej. - Nie czuję się winna, nic złego nie zrobiłam. Osoby które mnie skarżą, były wówczas w zarządzie fundacji - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską była posłanka. Chodzi o jej pracę w fundacji prowadzącej szkołę społeczną w Wesołej, którą Krajewska współtworzyła na początku lat 90. - Zrezygnuję z członkostwa w PO do czasu oczyszczenia z zarzutów - deklaruje.
06.01.2018 | aktual.: 06.01.2018 16:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kolejna posłanka PO z zarzutami. Tym razem chodzi o parlamentarzystkę poprzedniej kadencji Ligię Krajewską, której w czwartek postawiono zarzuty. W rozmowie z Wirtualną Polską posłanka nie przyznaję się do winy. Była posłanka PO zgadza się na podawanie swoich danych i upublicznianie wizerunku. - Nie czuję się winna, nic złego nie zrobiłam - przekonuje w rozmowie z WP.
Chodzi o Fundację Szkoły Społecznej, którą założyła i szkołę, którą budowała w Wesołej na początku lat 90. Obecny zarząd ma sprawę karną, w której Krajewska zeznawała jako świadek. Doniesienie złożone na byłą posłankę miałoby być zemstą za to. Chodzi o rzekome nieprawidłowości finansowe i braki w dokumentach. - Osoby które mnie skarżą, były wówczas w zarządzie fundacji, więc gdyby były jakieś nieprawidłowości, powinni o nich wiedzieć i alarmować już wówczas - przekonuje była posłanka. Prokurator umorzył sprawę w czerwcu 2017 r., ale obecny zarząd fundacji się odwołał, sprawę wznowiono i nowy prokurator postanowił postawić zarzuty.
Według Ligii Krajewskiej wznowienie sprawy i postawienie jej zarzutów ma wymiar polityczny i gdyby nie jej działalność w PO, nie doszłoby do tego. Posłanka odmawia szerszego komentowania sprawy do czasu konsultacji ze swoim prawnikiem. Próbowaliśmy się skontaktować z rzecznikiem prokuratury, która postawiła zarzuty, ale jego telefon milczy.
Krajewska miała przywłaszczyć ok. 320 tys. złotych, wydając środki fundacji na prywatne cele, a braki na koncie tuszować fakturami bez pokrycia - opisuje Onet, powołując się na źródła w prokuraturze. Jeden z rachunków miał kwitować zakup papierosów i bułek dla samej dyrektor. Do tego miała kupować kosmetyki, a nawet serwis kawowy i medble na wymiar oraz wiertarkę i żelazko.