Bydgoszcz. Tkwił przy zwłokach brata 10 godzin, był problem z kartą zgonu
Jeden z mieszkańców Bydgoszczy w czwartek rano około 7:30 zorientował się, że nie żyje jego 73-letni brat. Mężczyźni mieszkali razem w jednym domu. Medycy odmówili wystawienia karty zgonu. Senior dzwonił więc na pogotowie, policję, do dwóch przychodni oraz do zakładu pogrzebowego. Zwłoki odebrano dopiero po 10 godzinach.
22.01.2021 21:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do tej sytuacji doszło w Bydgoszczy. W jednym z domów jednorodzinnym w tym mieście mieszkało dwóch braci. Jeden z nich zajmował parter, drugi piętro. W czwartek rano okazało się, że 73-latek nie żyje.
- Wszedłem do pokoju brata. Wiesiek nie żył. Dzwoniłem do dwóch przychodni, szpitala, na pogotowie. Żaden lekarz nie wystawił karty zgonu. Ciało przez cały dzień leżało w łóżku - powiedział w rozmowie z "Gazetą Pomorską" brat nieboszczyka.
Mężczyzna zadzwonił najpierw do przychodni. Tam powiedziano mu, że brata nie ma w ich rejestrach, dlatego lekarz nie może przyjechać i wystawić karty zgonu. Przez brak tego dokumentu pracownicy zakładu pogrzebowego nie mogli zabrać zwłok i przygotować ich do pogrzebu.
Pracownicy zakładu pogrzebowego w imieniu swojego klienta postanowili zadzwonić na numer alarmowy 112 oraz do kolejnych przychodni. Oni także zostali odesłani z kwitkiem.
- Telefonowaliśmy jeszcze do szpitala im. Jurasza. Najpierw do dyspozytorni, potem na szpitalny oddział ratunkowy. Nadal nikt nie chciał pofatygować się do domu, w którym od kilku godzin leżał nieboszczyk. Powód odmowy wszędzie brzmiał jednakowo: mężczyzna nie posiadał ubezpieczenia, a my świadczymy usługi jedynie dla osób ubezpieczonych - powiedział lokalnej prasie Grzegorz Falkowski, właściciel zakładu pogrzebowego.
Bydgoszcz. Spędził przy zwłokach brata 10 godzin
Po kilku godzinach, ciało pana Wiesława nadal leżało w domu. Brat nieboszczyka zadzwonił wtedy na policję. Tam też mu nikt nie pomógł. Dziennikarze lokalnej gazety próbowali się do dodzwonić do przychodni, które odmówiły wizyty lekarza w domu zmarłego. To dzięki im pomocy udało się rozwiązać sprawę.
Całe zajście zgłoszono do NFZ. Marta Laska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im dr. Jurasza w Bydgoszczy, przekazała, że przypadek zmarłego 73-latka, któremu lekarze nie chcieli wystawić karty zgonu, zostanie przez nich przeanalizowany.
Całą sprawę zgłoszono także do sanepidu, który powiadomił m.in. Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy. Urzędnicy skierowali lekarza do mieszkania zmarłego mężczyzny. Ciało leżało tam już ponad 9 godzin.
Ostatecznie kartę zgonu wypisano przed godziną 18:00. Wieczorem pracownicy zakładu pogrzebowego zabrali ciało nieboszczyka.
Źródło: Gazeta Pomorska