Ukraińcy pokazali, co robią z butelkami z Polski
Ukraińska armia stara się wykorzystywać na froncie wszystko, co może posłużyć do walki z Rosjanami. Okazuje się, że także butelki po wodzie z polskich fabryk nie są wyrzucane. Ukraińcy robią z nich ładunki zapalające, które zrzucane są m.in. z dronów.
Na powtórne wykorzystanie butelek po wodzie z Polski uwagę zwrócił dziennikarz zajmujący się wojskowością Artur Micek. "Zabójcza 'Kropla Beskidu' gdzieś na froncie ukraińskim. Tego typu ustrojstwo jest zrzucane na rosyjskie pozycje i żołnierzy z ukraińskich dronów" - napisał na Twitterze.
Zabójcza "Kropla Beskidu". Ukraińcy pokazali, co robią z butelkami z Polski
Analityk pokazał również zdjęcie improwizowanych ładunków zapalających z charakterystyczną etykietą.
"Nasze 'rosomaki boleśnie żądlą najeźdźców"
Jak działa taki "koktajl Mołotowa"? Ukraińska armia pokazała to na nagraniu z drona z 68 Samodzielna Brygada Strzeleckiej imienia Ołeksego Dowbusza. Jak wyjaśniono, operator drona zrzucił zaimprowizowany ładunek w plastikowej butelce na rosyjski okop zamaskowany siatką.
"Siatka zatrzymuje butelkę, ale płyn zapala się w okopie" - zauważa analityk ds. obronności Rob Lee, komentując nagranie pokazane przez armię Kijowa.
Czytaj też: Nowa broń przeciw Rosji. Nie do wykrycia
Sami Ukraińcy, opisując działania jednostkę myśliwskich szturmowców bezzałogowych wyjaśniają, że atak został przeprowadzony tuż po obsadzeniu tych pozycji przez Rosjan. "Powitanie ogniem. Nasze 'rosomaki boleśnie żądlą najeźdźców" - głosi komentarz.
Czytaj też: Skandal po balu u Rosjan w Berlinie