ŚwiatBush wspiera szkoły nie-koedukacyjne

Bush wspiera szkoły nie‑koedukacyjne

Odchodząc od prowadzonej od trzydziestu lat polityki rządu USA, administracja prezydenta George'a W. Busha zapowiedziała poparcie dla publicznych szkół nie-koedukacyjnych, czyli osobnych dla chłopców i dla dziewcząt.

09.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29

W USA jest obecnie tylko 11 takich szkół publicznych (prywatnych dużo więcej), ponieważ na fali ruchu o równouprawnienie kobiet uchwalono w latach 70. ustawę zabraniającą ich dyskryminacji.

Ustawa ta, znana pod nazwą "Title IX", zakazuje przeznaczania funduszy państwowych na takie szkoły, chyba że okręg szkolny, który się o nie stara, udowodni, że stworzy "równe możliwości" kształcenia dla obu płci.

Sformułowanie to dało organizacjom feministycznym i innym przeciwnikom separacji płci w szkołach okazję do pozywania do sądu szkół nie-koedukacyjnych. Ich zdaniem, są one przejawem "segregacji" stwarzającej różnice w wykształceniu obu płci.

Zwolennicy szkół wyłącznie męskich i wyłącznie kobiecych argumentują, że dziewczęta i chłopcy mogą się w nich lepiej skupić na nauce, bez rozpraszania się obecnością płci przeciwnej.

Już w podpisanej w styczniu przez prezydenta Busha ustawie o reformie edukacji znalazł się zapis o przeznaczeniu 3 milionów dolarów dla szkół jednopłciowych.

Obecnie rząd ogłosił, że poszczególne okręgi szkolne - w zdecentralizowanym systemie szkolnictwa w USA mające dużą autonomię - będą posiadały dużo więcej swobody w interpretowaniu ustawy "Title IX", co utoruje im drogę do pomocy z kasy federalnej dla szkół odrębnych dla dziewcząt i dla chłopców.(miz)

Zobacz także
Komentarze (0)