Bush: jesteśmy bezpieczniejsi
Prezydent George W. Bush odwiedził Krajowe Centrum Antyterrorystyczne na przedmieściach
stolicy USA i powiedział tam, że Stany Zjednoczone są teraz
bezpieczniejsze niż w przeszłości, chociaż wciąż może im grozić
atak terrorystyczny.
15.08.2006 | aktual.: 07.09.2006 13:16
Ameryka jest bezpieczniejsza niż była, ale jeszcze nie całkiem bezpieczna. Wróg ma nad nami przewagę, jeśli chodzi o zaatakowanie naszego kraju: musi mu się udać tylko raz, podczas gdy my musimy robić wszystko prawidłowo przez cały czas, aby bronić narodu amerykańskiego - powiedział Bush.
Dodał, że wykrycie w Wielkiej Brytanii spisku terrorystycznego, którego autorzy planowali wysadzenie w powietrze kilkunastu samolotów lecących do USA, wskazuje na wyzwania, przed jakimi stoimy, nie tylko w tym tygodniu, ale w całym roku i w nadchodzących latach.
Stany Zjednoczone są zaangażowane w wojnę z ekstremistami związanymi ideologią, zdecydowanymi używać terroru dla osiągnięcia swoich celów - powiedział.
Obserwatorzy są zdania, że prezydent i popierający go Republikanie liczą na polityczne zyski z podwyższonego zagrożenia terrorystycznego w nadchodzących w listopadzie wyborach do Kongresu USA.
Według najnowszego sondażu "Newsweeka", przeprowadzonego po wykryciu planu terrorystów w Londynie, 55% Amerykanów pochwala politykę Busha w sprawie terroryzmu i bezpieczeństwa kraju. Jest to o 11% więcej niż w maju, gdy ogólne notowania prezydenta spadły do rekordowo niskiego poziomu.
Republikanie wytykają Demokratom, że nie doceniają wagi bezpieczeństwa narodowego i dlatego np. blokują w Kongresie projekty ustaw zwiększających uprawnienia rządu do inwigilacji obywateli w celu wyłapania sygnałów spisków terrorystycznych.
Po alarmie terrorystycznym w Anglii i USA, Demokraci także jednak przystąpili do ofensywy. Ich zdaniem, bezpieczeństwo kraju wcale się nie poprawiło po ataku 11 września 2001 r.
Główną tego przyczyną - twierdzą demokratyczni politycy - jest rozpoczęta przez ekipę Busha wojna w Iraku, przez którą zaniedbano poszukiwania Osamy bin Ladena i podsycono nienawiść do USA w świecie arabskim i muzułmańskim.
Oświadczenia w tych sprawach ogłosili w tych dniach m.in. lider demokratycznej mniejszości w Senacie, Harry Reid, i czołowa kandydatka do nominacji prezydenckiej w wyborach w 2008 r., senator Hillary Clinton.
Krytycy administracji Busha zwracają też uwagę na luki w systemie zabezpieczeń przed terrorystami w USA. We wtorek np. opublikowano raport, z którego wynika, że mimo zdejmowania butów na lotniskach przez pasażerów, detektory, które je skanują, nie wykrywają w nich materiałów wybuchowych.