Bush i Kerry prowadzą kampanię w stanach niezdecydowanych
Prezydent George Bush i kandydat
Demokratów na prezydenta, senator John Kerry, zabiegali o
głosy w Wisconsin - jednym z kilkunastu stanów wahających się
jeszcze, za kim się opowiedzieć w listopadowych wyborach.
W mieście Milwaukee senator krytykował Busha za sytuację gospodarki; przypominał, że za jego rządów nadwyżka budżetowa przekształciła się w rekordowy deficyt i ubyło miejsc pracy. Obiecywał też, że jeśli wygra wybory, zapewni wzrost zatrudnienia.
Prezydent miał cztery lata, żeby coś zrobić, aby stworzyć gospodarkę, w której ciężko pracujący Amerykanie mogą spełnić swe marzenia. Problem polega na tym, że ten prezydent po prostu nie rozumie, co się stało z naszą gospodarką - powiedział Kerry.
W Wisconsin stopa bezrobocia jest niższa niż średnia w kraju. W wyborach w 2000 r. wygrał tam demokratyczny kandydat Al Gore. Obecnie sondaże wskazują na lekką przewagę Busha.
Bush wcześniej odwiedził Iowa, inny stan uważany za języczek u wagi w wyborach. Jak zwykle, starał się tam przedstawić Kerry'ego jako lewicowca, który w Senacie głosował za licznymi podwyżkami podatków.
Senator może uciekać (w domyśle: od swego dorobku legislacyjnego), ale się (z nim) nie ukryje - powtarzał. Prezydent zapożyczył tę znaną Amerykanom frazę od bokserskiego mistrza świata w wadze ciężkiej Joe Louisa.
W odpowiedzi Kerry zaczął używać przeciwko Bushowi powiedzonka innego słynnego boksera, Muhammada Alego, który w pojedynku z George'em Foremanem, gdy ten zadawał mu niecelne ciosy, drażnił swego przeciwnika mówiąc: George, to wszystko, co masz?
Według sondaży obaj politycy idą w sondażach mniej więcej łeb w łeb, chociaż najnowszy sondaż agencji Reutera wskazuje na 5-punktową przewagę prezydenta.