Afera wokół Marciniaka. Ważą się losy kroków prawnych
Sędzia Szymon Marciniak wziął udział w spotkaniu organizowanym przez Sławomira Mentzena. O sprawie poinformowało stowarzyszenie "Nigdy więcej". Niewykluczone, że arbiter złoży pozew przeciwko organizacji.
Gdy wokół polskiego arbitra rozpętała się burza, spekulowano, że UEFA odsunie go od meczu w finale Ligi Mistrzów. Ostatecznie Marciniak poprowadził spotkanie.
W reakcji na doniesienia "Nigdy Więcej" polski arbiter wystosował oświadczenie, w którym stwierdził, że "zawsze odcina się od przejawów rasizmu i antysemityzmu i braku tolerancji, co pokazuje na meczach, na których sędziuje".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atak rakietowy na Krzywy Róg. Dramatyczna relacja mieszkanki zniszczonego bloku
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" współzałożyciel organizacji wyjawił, że nie złożono oficjalnego pisma do UEFA ws. Marciniaka. Informacja pojawiła się na stronie "Nigdy więcej". - Nie jesteśmy całkowicie anonimowym głosem. Współpracowaliśmy z UEFA np. w 2012 roku jako oficjalny partner podczas Euro - wskazał.
Prof. Rafał Pankowski zaznaczył też, że stowarzyszenie nie domagało się odsunięcia polskiego sędziego. - Wręcz przeciwnie, zaangażowaliśmy się w wyjaśnienie sprawy w UEFA z korzyścią dla sędziego - wskazał.
Z doniesień "Rzeczpospolitej" wynika, że UEFA dopuściła Marciniaka do sędziowania w finale Ligi Mistrzów, ale nakazano mu wydać oświadczenie, w którym wskazał, że "był całkowicie nieświadomy prawdziwej natury i powiązań wydarzenia".
Burza wokół Marciniaka. Arbiter złoży pozew?
Serwis i.pl informował wcześniej, że Marciniak podejmie kroki prawne przeciwko organizacji. Nadal nie jest to wykluczone. Prawnik sędziego dr Radosław Kwaśnicki odmówił jednak komentarza w tej sprawie. "Najprawdopodobniej arbiter chce się upewnić, czy działanie organizacji wpłynie na jego karierę" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Pankowski uważa, że jeśli Marciniak zdecyduje się na podjęcie kroków prawnych, strzeli sobie "samobója". - Wydał oświadczenie, w którym odciął się od skrajnie prawicowych poglądów. Nagle kilkanaście dni później miałby wysłać sygnał, że jednak nie zgadza się z własnym oświadczeniem? - podkreślił w rozmowie z dziennikiem.