ŚwiatBurza wokół słów szefa FBI. Eksperci dla WP: list do ambasadora "zamyka sprawę"

Burza wokół słów szefa FBI. Eksperci dla WP: list do ambasadora "zamyka sprawę"

Burza wokół słów szefa FBI. Eksperci dla WP: list do ambasadora "zamyka sprawę"
Źródło zdjęć: © AFP | Chip Somodevilla/Getty Images
Małgorzata Gorol
23.04.2015 16:25, aktualizacja: 23.04.2015 16:37

Słowa szefa FBI Jamesa Comey’a mówiące o polskich "wspólnikach morderców" Żydów w czasie II wojny światowej wywołały prawdziwą burzę. Warszawa od kilku dni domagała się oficjalnych przeprosin za ten komentarz, gdy zagrzmiały kolejne gromy - "Gazeta Wyborcza" podała, że przeprosin nie będzie, choć sporządził je "jeden z departamentów rządu USA", bo zablokował je Biały Dom. Coraz bardziej napiętą atmosferę załagodził jednak odręczny list Comey’a do polskiego ambasadora w USA, w którym pisze on: "Żałuję, że powiązałem Polskę z Niemcami". Wirtualna Polska zapytała ekspertów, co sądzą o całej aferze.

15 kwietnia szef FBI wygłosił mowę w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. W jednym z jej fragmentów stwierdził, że w czasie Holokaustu ludzie zrezygnowali z indywidualnej moralności, poddając się grupie. - W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego - dodał Comey. To właśnie te słowa wywołały poruszenie w Polsce, ale też na Węgrzech. Zażądano przeprosin, a sprawa pęczniała przez kilka dni. Sam Comney w rozmowie z jedną z lokalnych telewizji amerykańskich stwierdził: "żałuję, że w ogóle wymieniałem jakiekolwiek kraje" - ale Polski nie przeprosi.

W czwartek "Gazeta Wyborcza" informowała, że nawet dotarła do tak oczekiwanych słów skruchy sporządzanych przez - jak opisano - "jeden z departamentów rządu USA" dla Comney’a, ale ich upublicznienie miał zatrzymać Biały Dom. Dziennik uważa, że tłem sprawy są napięte stosunki USA i Izraela, co wiąże się z negocjacjami nuklearnymi z Iranem, oraz obawy, iż przeprosiny byłyby źle odebrane przez część amerykańskich Żydów.

Gdy więc wydawało się, że napięta atmosfera sięgnęła zenitu, polskie MSZ ujawniło list, który szef FBI wręczył ambasadorowi Polski w USA. W odręcznej notce można przeczytać: "Żałuję, że powiązałem w mojej wypowiedzi Polskę z Niemcami, gdyż Polska została zaatakowana i była okupowana przez Niemcy. Państwo Polskie nie ponosi odpowiedzialności za okrucieństwa, których dopuszczali się naziści".

Czy to są słowa, na które tak długo czekano? I jak oceniać doniesienia o rzekomej blokadzie wcześniejszych przeprosin?

Prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista

- Nie chcę się opierać na tym, co napisała jedna gazeta. To nie jest żadna oficjalna informacja. Snucie na tej podstawie sądów byłoby niesłuszne - stwierdził prof. Lewicki, pytany o najnowsze doniesienia "Gazety Wyborczej". Według amerykanisty istotny jest za to ostatni gest Comey’a. - Szef FBI oficjalnie wystosował list do polskiego ambasadora i w tej formie przyznał się do niezręczności - czego więcej można oczekiwać? - skomentował prof. Lewicki, zdaniem którego nie należy spodziewać się, że Stany Zjednoczone będą dodatkowo posypywać głowę popiołem.

Według eksperta Comney powinien w swojej kontrowersyjnej mowie jedynie ogólnie powiedzieć, że "w całej Europie byli ludzie, którzy zachowywali się właściwie, i tacy, którzy zachowywali się niewłaściwie". - Nikt by nie miał do niego wówczas pretensji. (Comney - red.) po prostu nie ma doświadczenia politycznego i powiedział rzecz niemądrą - dodał prof. Lewicki, który uważa, że jednak ostatni list szefa FBI powinien "zamknąć całą sprawę".

- Wiązanie tej sprawy z relacjami USA i Izraela jest naprawdę bezsensowne. Są one oparte na poważnych przesłankach i niezręczność jednego urzędnika tego nie zmieni - dodał prof. Lewicki, dopytywany o doniesienia, które wiążą zastopowanie wcześniejszych przeprosin z nadwyrężonymi stosunkami między Waszyngtonem i Tel Awiwem.

Prof. Ryszard Machnikowski, ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego

Podobnie jak prof. Lewicki, także prof. Machnikowski podkreśla, że wobec doniesień "Gazety Wyborczej" należy "postawić wielki znak zapytania", ponieważ Biały Dom nie skomentował ich oficjalnie. - Gdyby to jednak była w jakimś sensie prawda, byłby to kolejny wyraz niekonsekwencji i kunktatorstwa polityki administracji prezydenta Obamy - dodaje ekspert. - Słowa Comey’a pokazują, że można wymienić kraj, o którym dyrektor FBI powinien wiedzieć, że jest sojusznikiem w regionie Europy Środkowej, w jednej linii z Niemcami jako ewentualnego współsprawcę Holokaustu. To już demonstruje stan mentalności grupy rządzącej Stanami Zjednoczonymi i stosunek do Polski - zauważa jednocześnie prof. Machnikowski.

Według eksperta przeprosiny skierowane do Polski raczej nie pogorszyłyby też relacji Waszyngtonu i Tel Awiwu, bo te już są nienajlepsze. - Stosunki Izraela i Stanów Zjednoczonych są bardzo napięte ze względu na dużą różnicę zdań w kwestii irańskiego programu atomowego. Prezydent Barack Obama prowadzi politykę, która nie znajduje uznania w oczach premiera Benjamina Netanjahu. Izraelczycy podsłuchiwali Amerykanów w Lozannie w trakcie trwania rozmówi (z Iranem - red.), premier Netanjahu był w Kongresie USA, ale nie odwiedził prezydenta. Trudno sobie wyobrazić, by te stosunki były gorsze niż są w chwili obecnej - ocenia prof. Machnikowski. Zdaniem eksperta słowa skruchy nie stałyby się też kością niezgody między amerykańskim rządem i środowiskami żydowskimi, bo też sama część amerykańskich Żydów wezwała Comey’a do przeprosin.

- To jest krok we właściwym kierunku - mówi z kolei ekspert o liście Comey’a do polskiego ambasadora. - Czy musimy się domagać, żeby powiedział "przepraszam"? Powiedział "żałuję" - to jest kwestia semantyki, czy słowo "przepraszam" jest mocniejsze niż "żałuję". W naszym interesie był efekt, który właśnie uzyskaliśmy w postaci wyrażenia skruchy ze strony dyrektora FBI, oraz zamknięcie sprawy, bo nie wpływa ona dobrze na stosunki polsko-amerykańskie - dodał.

Dr Jerzy Wójcik, ekspert Instytutu IZROPA zajmującego się relacjami europejsko-izraelskimi

Zdaniem dr Wójcika list Comey’a właściwie przeczy doniesieniom polskiego dziennika. - Były to formalne przeprosiny, w których dyrektor FBI stwierdził, że nie chciał porównać Polaków do Niemców w okresie II wojny światowej. Te słowa kończą temat - ocenia ekspert.

Za niefortunne dr Wójcik uznał jednak to, że na słowa "żałuję" trzeba było czekać aż kilka dni. - Gdyby dyrektor FBI złożył tego rodzaju formalne przeprosiny lub skorygował swoją wypowiedź w tym samym dniu, w którym ten lapsus językowy, bo tak to należy nazwać, się pojawił, to sprawa zostałaby rozwiązana na o wiele niższym poziomie. Te parę dni sprawiło, że rozpętała się burza medialna - dodał.

Spekulacją ekspert nazywa natomiast tezę, że przeprosiny mogłyby zostać uznane przez część amerykańskich Żydów za "dowód na rzekomy antysemityzm Obamy", o którym pisze także "Gazeta Wyborcza". Jednocześnie dr Wójcik przyznaje, że są problemy w kwestii narracji historycznej między środowiskami żydowskimi a polską racją stanu. - Natomiast uważam, że te napięcia z biegiem czasu są coraz mniejsze - dodał.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (81)
Zobacz także