Burza wokół Jolanty Turczynowicz-Kieryłło. Roman Giertych zabrał głos
Roman Giertych zabrał głos w sprawie Jolanty Turczynowicz-Kieryłło. Opublikował wpis na Facebooku z "historyjką". "Musi się pani jej wiernie trzymać" - pisze zwracając się do szefowej kampanii Andrzeja Dudy.
23.02.2020 | aktual.: 23.02.2020 08:41
Szefowa kampanii prezydenta Andrzeja Dudy ugryzła w rękę mieszkańca Milanówka. Z kolei mężczyzna miał ją dusić. Incydent wydarzył się w szczycie politycznych utarczek związanych z wyborami samorządowymi, w 2018 roku.
Teraz w sprawie głos postanowił zabrać Roman Giertych. Zwracając się do Jolanty Turczynowicz-Kieryłło napisał: "pozornie może się wydawać, że dla pani mecenas kampania się zakończyła, zanim się zaczęła".
"Dość oryginalne propozycje wprowadzenia ograniczenia wolności słowa bledną bowiem przy nowych informacjach o szczególnych Pani upodobaniach kulinarnych, które z rzadka tylko występują na naszym globie (niektóre regiony Papui), a które jeżeli przylgną do sztabu naszego Umiłowanego Kandydata mogą nie spotkać się z powszechnym aplauzem" - ironizował nawiązując do zdarzenia z 2018 roku.
W związku z tym, jak pisze Giertych, wymyślił "taką oto historyjkę, której musi się pani wiernie trzymać":
"Gazeta Wyborcza" relacjonując w sobotę zdarzenia z 2018 roku powołała się na relację pana Krzysztofa z Milanówka. Został ugryziony w rękę przez adwokatkę, po tym, jak interweniował w sprawie zakłócania ciszy wyborczej. Przekonuje, iż widział jak podczas nocnego spaceru z synem i dwoma psami Jolanta Turczynowicz-Kieryłło roznosi ulotki uderzające w kandydata na burmistrza Piotra Remiszewskiego.
Inaczej sprawę relacjonuowała sama Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. Zaprzeczyła, że roznosiła ulotki. Potwierdziła, że ugryzła, ale w obronie przed napadem nieznanego, postawnego mężczyzny. Krzysztof szarpał jej syna, a przed przyjazdem patrolu straży miejskiej uchwycił za szyję i dusił. Potem przy interweniujących strażnika zasłabła.
Na artykuł "GW" szefowa kampanii Andrzeja Dudy odpowiedziała: "Gazeta Wyborcza sięgnęła dzisiaj bruku. Stanęła po stronie damskiego boksera przeciwko matce broniącej dziecko. Ukryła opinie lekarskie, że sprawca mnie dusił. Zataiła, że zaatakował nas zawodowy hejter, opisywany w mediach ogólnopolskich."
- Szanowna Pani, proszę nie ostrzyć sobie zębów na Gazetę Wyborczą, której koniec ogłaszał już cały legion naszych fanów. Na szczęście, mimo chęci - to jeszcze nie Pani wyznacza w PL granice wolności słowa. Miast miotać obelgi, prosimy o wyjaśnienia, bo sprawa jest rozwojowa – odpowiedział szefowej kampanii Dudy Jarosław Kurski.
Wcześniej Turczynowicz-Kieryłło, publikując jako pierwsza dokumenty związane z tą sprawą, pisała: "Ci, którzy przeżyli hejt często się wstydzą, chcą o tym zapomnieć, cierpią w samotności. Jego skutki są straszne. Nie ma zgody na hejt! Hejt rodzi przemoc. Ja też doświadczyłam takiej agresji".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl