Burza wokół Jolanty Turczynowicz-Kieryłło. Roman Giertych zabrał głos

Roman Giertych zabrał głos w sprawie Jolanty Turczynowicz-Kieryłło. Opublikował wpis na Facebooku z "historyjką". "Musi się pani jej wiernie trzymać" - pisze zwracając się do szefowej kampanii Andrzeja Dudy.

Burza wokół Jolanty Turczynowicz-Kieryłło. Roman Giertych zabrał głos
Źródło zdjęć: © PAP

Szefowa kampanii prezydenta Andrzeja Dudy ugryzła w rękę mieszkańca Milanówka. Z kolei mężczyzna miał ją dusić. Incydent wydarzył się w szczycie politycznych utarczek związanych z wyborami samorządowymi, w 2018 roku.

Teraz w sprawie głos postanowił zabrać Roman Giertych. Zwracając się do Jolanty Turczynowicz-Kieryłło napisał: "pozornie może się wydawać, że dla pani mecenas kampania się zakończyła, zanim się zaczęła".

"Dość oryginalne propozycje wprowadzenia ograniczenia wolności słowa bledną bowiem przy nowych informacjach o szczególnych Pani upodobaniach kulinarnych, które z rzadka tylko występują na naszym globie (niektóre regiony Papui), a które jeżeli przylgną do sztabu naszego Umiłowanego Kandydata mogą nie spotkać się z powszechnym aplauzem" - ironizował nawiązując do zdarzenia z 2018 roku.

W związku z tym, jak pisze Giertych, wymyślił "taką oto historyjkę, której musi się pani wiernie trzymać":

"Gazeta Wyborcza" relacjonując w sobotę zdarzenia z 2018 roku powołała się na relację pana Krzysztofa z Milanówka. Został ugryziony w rękę przez adwokatkę, po tym, jak interweniował w sprawie zakłócania ciszy wyborczej. Przekonuje, iż widział jak podczas nocnego spaceru z synem i dwoma psami Jolanta Turczynowicz-Kieryłło roznosi ulotki uderzające w kandydata na burmistrza Piotra Remiszewskiego.

Inaczej sprawę relacjonuowała sama Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. Zaprzeczyła, że roznosiła ulotki. Potwierdziła, że ugryzła, ale w obronie przed napadem nieznanego, postawnego mężczyzny. Krzysztof szarpał jej syna, a przed przyjazdem patrolu straży miejskiej uchwycił za szyję i dusił. Potem przy interweniujących strażnika zasłabła.

Na artykuł "GW" szefowa kampanii Andrzeja Dudy odpowiedziała: "Gazeta Wyborcza sięgnęła dzisiaj bruku. Stanęła po stronie damskiego boksera przeciwko matce broniącej dziecko. Ukryła opinie lekarskie, że sprawca mnie dusił. Zataiła, że zaatakował nas zawodowy hejter, opisywany w mediach ogólnopolskich."

- Szanowna Pani, proszę nie ostrzyć sobie zębów na Gazetę Wyborczą, której koniec ogłaszał już cały legion naszych fanów. Na szczęście, mimo chęci - to jeszcze nie Pani wyznacza w PL granice wolności słowa. Miast miotać obelgi, prosimy o wyjaśnienia, bo sprawa jest rozwojowa – odpowiedział szefowej kampanii Dudy Jarosław Kurski.

Wcześniej Turczynowicz-Kieryłło, publikując jako pierwsza dokumenty związane z tą sprawą, pisała: "Ci, którzy przeżyli hejt często się wstydzą, chcą o tym zapomnieć, cierpią w samotności. Jego skutki są straszne. Nie ma zgody na hejt! Hejt rodzi przemoc. Ja też doświadczyłam takiej agresji".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2087)