Burza po zachowaniu Solocha. Gen. Polko: Podrzucanie mu tego zdjęcia to sugerowanie, że jest mordercą
W sieci zawrzało po zachowaniu szefa BBN Pawła Solocha podczas debaty w Sejmie nad przedłużeniem stanu wyjątkowego. Opozycja krytykuje go za to, że wyrzucił na ziemię zdjęcie dziecka migrantów z Michałowa, podane mu przez posła PO. W obronie Solocha stanął gen. Roman Polko. - To nie fair w stosunku do szefa BBN, jeżeli ktoś próbuje go prowokować po to, żeby później jego gest wykorzystywać w swojej grze partyjnej - powiedział Wirtualnej Polsce.
Podczas czwartkowej debaty w Sejmie zarówno ze strony opozycji, jak i polityków partii rządzącej padały mocne słowa. Najwięcej emocji było jednak po zachowaniu szefa BBN Pawła Solocha.
Zaczęło się od słów posła Artura Łąckiego, który wchodząc na mównicę, mówił w stronę polityków partii rządzącej: "nie dość, że są tu idioci, to jeszcze chamy". - Chciałem zapytać, dlaczego pozwalacie szczuć psami na dzieci (na granicy - red.), ale was nie ma o co pytać, bo to jest wołanie na puszczy - krzyczał polityk opozycji.
Łącki położył obok Solocha zdjęcie dziecka migrantów z Michałowa, a szef BBN zrzucił je na ziemię. Wszystko nagrała kamera w Sejmie. Na nagraniu widać, jak po zdjęcie wrócił się poseł PO, po czym położył je obok Pawła Solocha. Chwilę później ten ponownie zrzucił je na ziemię.
Zobacz też: stan wyjątkowy. Wójcik: Nie mamy sobie nic do zarzucenia
Gen Polko: Poziom tej debaty był żenujący
- Trzeba powiedzieć, że Łukaszenka triumfuje, bo jego celem jest skłócenie społeczeństwa za pomocą migrantów. To jest element wojny hybrydowej - ocenił w rozmowie z Wirtualną Polską były szef BBN gen. Roman Polko. Podkreślił, że debata publiczna, zwłaszcza na tak delikatne tematy, powinna mieć znacznie spokojniejsze oblicze.
- Poziom tej debaty był żenujący, to taka pyskówka, wyzwiska czy nawet atakowanie tego bardzo spokojnego człowieka, jakim jest pan minister Paweł Soloch. Znam go i wiem, że on na wszelkie tego rodzaju ataki zawsze reaguje spokojem. To jest mądry, wyważony człowiek - powiedział gen. Polko.
Jak dodał, "podrzucanie" mu zdjęć z migrantami to "sugerowanie, że jest mordercą, czy że krzywdził dzieci".
- Być może minister Soloch nawet nie spojrzał, co to jest. Wszystko można wydrukować. Można wydrukować zdjęcie zoofilskie czy pedofilskie, ale przecież nie o to w tej debacie chodzi - oświadczył.
Według gen. Polko, szef BBN, zrzucając na ziemię podane mu zdjęcie, "pewnie specjalnie się nad tym nie zastanawiał, co wyrzuca i co ten gest może znaczyć".
- Uważam, że nie jest fair w stosunku do szefa BBN, jeżeli ktoś w jakikolwiek sposób go próbuje prowokować po to, żeby później jego gest wykorzystywać w swojej grze partyjnej - podkreślił generał.
Szef BBN: Działałem odruchowo
Do sytuacji ze zdjęciem w piątek w Radiu Plus odniósł się sam Paweł Soloch.
- Działałem odruchowo. Poseł Łącki rzucił mi papiery, nie patrząc na mnie. To były działania w emocjach. Niedobrze się stało, że reagowałem na poziomie posła Łąckiego. On wygłosił wcześniej bardzo agresywną przemowę, słyszałem też agresywne okrzyki pod swoim adresem. W ogóle wszystkich poniosły emocje. W tym sensie mały sukces odnieśli wczoraj Łukaszenka i Putin - powiedział w rozmowie z Radiem Plus.
Burza po zachowaniu Solocha
Incydent z udziałem szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych. Głosy krytyki słychać ze strony polityków opozycji, ale też niektórych dziennikarzy oraz internautów.
"Wyrzucenie zdjęcia dziecka na podłogę w Sejmie nie mieści się w głowie. Przedstawiciel prezydenta? Co to za ludzie? Co to za państwo?" – pytała na Twitterze Katarzyna Kolenda-Zaleska z "Faktów" TVN.
Odpowiedziała jej posłanka KO Magdalena Filiks. "Pani redaktor - oni zdjęcie tej dziewczynki próbowali zwyczajnie rozszarpać" - napisała.
Do wydarzeń w Sejmie nawiązała w swoim wpisie również posłanka Katarzyna Piekarska, publikując zdjęcie dziecka migrantów.
"Żadne dziecko nie jest nielegalne! Apeluję do MSWiA o uchylenie rozporządzenia zezwalającego na tzw. push-backi, a minimum o natychmiastowe wyłączenie z rozporządzenia rodzin z dziećmi. Bezpieczne państwo chroni dzieci - nie wywozi je do lasu" - napisała z kolei Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.
Prezydent nieobecny. "Bóg nie lubi tchórzy"
W rozmowie z WP gen. Polko odniósł się też do nieobecności prezydenta Andrzeja Dudy na czwartkowej debacie.
- Uważam, że prezydent powinien być osobiście obecny na tej debacie. Pan Bóg nie lubi tchórzy. Jeśli podejmuje się trudną decyzję, to trzeba mieć odwagę konfrontować się z tymi, którzy są tej decyzji zdecydowanie przeciwni - powiedział.