Burza po wpisie rzeczniczki PiS. Cięta riposta Petru
- Pani Mazurek nie traktowałbym poważnie, dlatego że zawsze ma takie bardzo agresywne wypowiedzi, a potem się czasami okazuje, że zbyt daleko idące - oznajmił Ryszard Petru. To reakcja na wpis rzeczniczki PiS, która oznajmiła, że "ma dość oskarżania Polski i Polaków o niemieckie zbrodnie".
Dyskusja ma związek z przyjętą w ubiegłym tygodniu przez Sejm nowelizacją ustawy o IPN, w myśl której za używanie sformułowania "polskie obozy koncentracyjne" będzie groziła kara grzywny lub trzech lat więzienia. Decyzja wywołała falę komentarzy. Premier Izraela Benjamin Natanjahu zaapelował o wycofanie przez Polskę rozwiązań, które - w jego ocenie - stanowią próbę "zmieniania historii".
W niedzielnym wpisie Beata Mazurek zareagowała stanowczo - poinformowała, że w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej nie będą zmieniane żadne przepisy. "Mamy dosyć oskarżania Polski i Polaków o niemieckie zbrodnie" - dodała.
Deklaracji rzeczniczki nie wziął na poważnie Ryszard Petru z Nowoczesnej. - Pani Mazurek nie traktowałbym poważnie, dlatego że zawsze ma takie bardzo agresywne wypowiedzi, a potem się czasami okazuje, że zbyt daleko idące - powiedział na antenie TVN24.
Petru zwrócił uwagę, że sprawa jest "delikatna". - Polacy nie mogą pozwolić na to, żeby używane były gdziekolwiek sformułowanie "polskie obozy śmierci", ale ta ustawa jest tak skonstruowana, że Izrael - jak rozumiem - ma do nas pretensje, że piętnowane mają być zbrodnie, a zbrodnie są szerszym pojęciem niż wyłącznie obozy śmierci. Wynika to z tego, że polska dyplomacja nie przyłożyła się wystarczająco albo PiS nie zna się wystarczająco, nie wyczuwa takich subtelności do sformułowań zawartych w tej ustawie - mówił. Jak dodał, on sam wstrzymał się od głosu, bo uważa, że przepisy można było sformułować inaczej.
- W tej delikatnej materii trzeba poszukać kompromisu. Powinien powstać jakiś zespół między dwoma rządami, który wypracuje sformułowanie, które będzie akceptowalne dla obu stron - podsumował Petru.