Marszałek Sejmu Elżbieta Witek zwołała posiedzenie podkomisji stałej do spraw transportu lotniczego i wie
pan już o jaką sprawę będę pytał. Chodzi o publikację Wirtualnej Polski dotyczącą lotu prezydenta Andrzeja Dudy z 2 lipca 2020
roku. Czy powinno dojść do jakichkolwiek dymisji osób, które brały udział w tym
najpierw incydencie, a potem tuszowaniu tej sprawy?
Panie redaktorze, przede wszystkim słowo "tuszowanie sprawy" - ja rozumiem, że to takie ładne określenie dziennikarskie,
które ma podbić zasięgi - ale ja chciałbym wiedzieć, co było tu tuszowane rzekomo?
Była specjalna
grupa, proszę zobaczyć jak ta grupa dokładnie na WhatsAppie wyglądała. Grupa, która spotkała się po to, by dyskutować, w jaki sposób to
przestawić opinii publicznej, by nie zdradzić rzeczywiście, że doszło do złamania przepisów. Bo doszło - członkowie tej grupy ewidentnie
o tym piszą.
Panie redaktorze, od tego czy doszło do złamania przepisów czy procedury są, do wyjaśnienia tej sytuacji
są powołane odpowiednie grupy, zespoły. Czyli jest i grupa, która zajmuje
się takimi procedurami w LOT i jest - przepraszam, bo tutaj mam przed sobą kartkę - czyli Biuro Jakości Bezpieczeństwa
i Ochrony Przewozu w Polskich Liniach Lotniczych, i inne instytucje państwowe. Najlepszym dowodem na to, że nie mamy nic
do ukrycia jest to, że to posiedzenie komisji zostało zwołane. I przede wszystkim zacznijmy od tego, że z tego co
przynajmniej jest jasne i nawet z tych rozmów, jak rozumiem, wynika, nie istniało żadne
zagrożenie dla bezpieczeństwa pasażerów czy kogokolwiek w pobliżu, jeżeli chodzi o ten lot.
Ale z całą pewnością doszło
do złamania przepisów - tak przynajmniej twierdzą osoby zaangażowane, które mają wiedzę na temat procedur lotniczych. Pan się chyba przygotował do tego
wątku, bo mówi pan i widzę, że jakaś karteczka z notatkami, czy to znaczy, że na przykład pan premier także żąda
wyjaśnień w tej sprawie?
Panie redaktorze, ale od tego są właściwe instytucje państwowe, naprawdę.
Ale czy pan premier Morawiecki interesuje czy tą sprawą, dopytywał, czy chciałby wiedzieć, jak się zakończy na przykład - coś pan o tym wie?
Panie redaktorze,
ale naprawdę jak rozumiem, ja wiem, że chciałby pan i pewnie redakcja, żeby każdym artykułem Wirtualnej Polski
pan premier się interesował, ale jest wiele spraw w państwie takich jak program szczepień, walka z koronawirusem, które wydają
się w tej chwili dużo ważniejsze.
Od tego ma kompetentnego rzecznika prasowego, żeby pewnie takimi rzeczami się zajmował i też je wyjaśniał, prawda.
Panie redaktorze, od tego ma przede wszystkim pan premier również wiceministrów. Jak rozumiem, pan wiceminister Horała się zajmuje sprawami związanymi
z nadzorem generalnie szeroko rozumiana, nad szeroko rozumianym sektorem lotnictwa i tym
się zajmuje.
I na tej grupie pan Horała pisze tak: "Moim zdaniem politycy powinni iść na ostro, kolejne wrzutka Laska,
próba puszczenia szczura na ostatniej prostej kampanii, źródło niewiarygodne, mimo wszystko nie lekceważymy, sprawdzimy, ale na spokojnie po
wyborach". Minister Horała może powinien odejść, skoro pisze takie rzeczy?
Nie lekceważymy, sprawdzimy. Wcześniej jeszcze, że trzeba mówić wprost,
jak wyglądała sytuacja. Więc naprawdę panie redaktorze, ja wiem, że chcielibyście być
może, żeby z tej sytuacji było coś daleko idącego, jeżeli
chodzi o konsekwencje polityczne, ale na to trzeba szczegółowych wyjaśnień. I tak jak mówię, z tych
informacji, które przynajmniej ja posiadam, które mi przekazano, nie było żadnego zagrożenia, jeżeli chodzi o kwestie związane z
tą sytuacją na miejscu wtedy, z lotem pana prezydenta.
Ma pan rację, bardzo byśmy chyba wszyscy sobie tego życzyli i chcielibyśmy,
byśmy tego chcieli, by po prostu loty z udziałem najważniejszych osób w tym kraju były po prostu bezpieczne, a
tu wygląda na to, że samolot z prezydentem na pokładzie wzbił się mimo braku kontroli lotów. Przez chyba 4 minuty znajdował
się w przestrzeni powietrznej i nikt tego nie nadzorował. Awionetka mogła przylecieć, F16 mogło przelecieć w tym czasie - nikt tego nie wiedział, panie ministrze.
Panie redaktorze, pan stawia tezę, że nie było wtedy nikogo w kontroli lotów, a z tego co mi wiadomo, jednak wyjaśnienia
mówią co innego. Jak rozumiem, ja nie znam się na kwestiach związanych z lotnictwem, ale właśnie dlatego
oddajmy to ekspertom. Jest podkomisja, która się spotka w sejmie, i wszystko wyjaśni. Natomiast teza mówiąca
o tym, że doszło do zagrożenia, realnego zagrożenia bezpieczeństwa, wydaje się daleko idąca.