Bunt przeciwko ministrowi. Wezwanie do "nieulegania próbom zastraszenia”
W Sądzie Apelacyjnym w Katowicach trwa bunt przeciwko Zbigniewowi Ziobrze. Powołany przez niego prezes od 7 miesięcy nie może znaleźć zastępców, bo sędziowie odmawiają "kolaboracji” z władzą. Przygotowali też wiceministrowi sprawiedliwości nietypowe powitanie.
Wymianę na stanowiskach prezesów sądów umożliwiła przyjęta przed niemal rokiemnowelizacja ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Dzięki niej minister sprawiedliwości – jak ujawniła w listopadzie Wirtualna Polska – z dnia na dzień odwołał 11 prezesów sądów na Śląsku informując o nazwiskach ich następców za pomocą faksu.
Siedmioro sędziów odmawia prezesowi
W większości wypadków nowym prezesom sądów udało się dobrać zastępców. Wyjątkiem jest katowicki Sąd Apelacyjny, którego prezes Witold Mazur od ponad pół roku nie może znaleźć chętnego na żadne z dwóch stanowisk wiceprezesów.
- Siedmioro sędziów odrzuciło propozycję objęcia funkcji zastępcy. Ten bunt sprawia, że pracuje się nam trudniej, ale nikt się zmieni decyzji. Pokazujemy w ten sposób niezgodę na przeprowadzone zmiany i kolaborację z władzą – mówi Wirtualnej Polsce jeden z sędziów.
W poniedziałek do Katowic przyjechał wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, by wypełnić wynikający z ustawy obowiązek osobistego przedstawienia przed zgromadzeniem sędziów nowego prezesa Sądu Apelacyjnego.
- Najpierw zabrał głos prezes i powiedział, że sprawowanie funkcji bez zastępców go wzmacnia, choć podkreślił, że korzysta z pomocy innych pracowników sądu. Potem minister przybliżył sylwetkę prezesa i zgłosił gotowość odpowiedzi na wszystkie pytania. Powiedział: „Zostaniemy tak długo jak będzie potrzeba” – relacjonuje jeden z uczestników zgromadzenia.
- Popatrzyliśmy na siebie. Zapadła wymowna cisza zakończona propozycją, by przejść do następnego punktu, co oznaczało zakończenie zgromadzenia – dodaje nasz rozmówca, który pragnie zachować anonimowość.
"Rozmowa z panami z ministerstwa nie ma sensu"
Według naszych informacji zachowanie sędziów było wcześniej uzgodnione. - Padł też pomysł, by zbojkotować wystąpienie ministra, ale uznaliśmy, że to będzie niekulturalne wobec człowieka, który specjalnie przyjechał z Warszawy – mówi jeden z sędziów.
- Uzgodniliśmy, że nie padną pytania. Rozmowa z panami z ministerstwa nie ma sensu. Wcześniej gdy proponowaliśmy rozwiązania do projektów pisanych w resorcie nie było odpowiedzi – wtóruje inny.
Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów Apelacji Katowickiej przyjęło też kilka uchwał. W jednej z nich wezwało „wszystkich sędziów w Polsce do nieulegania naciskom oraz próbom zastraszenia i wywierania na nich presji, a samorząd sędziowski – do jednoznacznej, zdecydowanej postawy sprzeciwiającej się wszelkim działaniom mającym na celu podporządkowanie sądów władzy politycznej".
Sędziowie wezwali też, by powołani przez ministra prezesi zostali „poddani weryfikacji środowiska sędziowskiego pod kątem ich akceptacji przez to środowisko, a w razie nieuzyskania takiej akceptacji – by podali się do dymisji”.
Twierdza w gabinecie i żołnierski styl bycia
Problem z poparciem wśród sędziów ma Witold Mazur, jako prezes najważniejszego sądu na Śląsku - Nie sprawdza się w tej roli. Z poprzednią prezes (Barbarą Suchowską - przyp. WP) dzieli go przepaść. Sąd był przez nią świetnie zarządzany. Wielu sędziów uznaje, że stanowisko prezesa wciąż należy do niej. Wcześniej do gabinetu prezes można się było łatwo dostać. Teraz trzeba nieraz czekać nawet dwa dni – mówi jeden z sędziów.
- Zamknął się w gabinecie jak w twierdzy i nie utrzymuje z sędziami kontaktu. Jest za to podatny na naciski z ministerstwa. Sąd jakoś funkcjonuje, ale są wakaty na 12 stanowiskach. Sędziów jest 50 a powinno być ponad 70 – podkreśla drugi.
Kolejny ma inne zdanie: - Nie jest nieuchwytny. Ma żołnierski styl bycia, do czego się trzeba przyzwyczaić, ale to sędzia z zasadami. Nie będzie ulegał naciskom ministerstwa.
Witold Mazur nie zgodził się na rozmowę z Wirtualną Polską. Aleksandra Janas, rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Katowicach, podkreśla w rozmowie z nami, że każdy z sędziów ma możliwość spotkania z prezesem.
Rzeczniczka przyznaje, że „na dłuższą metę prezesowi trudno funkcjonować bez wsparcia wiceprezesów”. - Jest obciążony pracą. Korzysta wsparcia prezesów sądów okręgowych i pomocy innych sędziów, którym deleguje zadania. Niektórzy sędziowie nie przyjęli propozycji objęcia funkcji wiceprezesa w ramach niezgody na zmianę, która zaszła w sądzie i sposób jej dokonania – zaznacza rzeczniczka.
Przyznaje, że realnym problemem sądu jest 12 nieobsadzonych wakatów sędziowskich. - Sąd mógłby funkcjonować lepiej, gdyby tych wakatów nie było. Proces powoływania sędziów może potrwać od kilku miesięcy nawet do roku – podkreśla.
Innym sposobem poprawę stanu rzeczy tzw. stała delegacja, czyli przesunięcie sędziów z innych sądów, na co jest jednak wymagana zgoda resortu sprawiedliwości.
- Zdarzyło się że ministerstwo ponownie nie udzieliło zgody na udzielenie delegacji dwóch sędziów, co pozwoliłyby od razu zapełnić pewne luki kadrowe. Przez to młyny wymiaru mielą wolniej – zaznacza Janas.
Służby prasowe resortu sprawiedliwości nie odpowiedziały na nasze pytania. Rzecznik MS Jan Kanthak był nieuchwytny. Nie odbierał telefonu i nie odpowiedział na sms z prośbą o rozmowę.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl