Brytyjczycy zakładają się o brexit. Dla bukmacherów im "ciekawiej", tym lepiej
Brexit jest spełnieniem marzeń bukmacherów. Brytyjczycy kochają zakłady. Dramat wokół wyjścia Wielkiej Brytanii z UE przedłuża się, a liczba wątków do obstawiania nie maleje. To żyła złota na lata.
Nie jest tajemnicą, że w Wielkiej Brytanii można się zakładać praktycznie o wszystko. Polityka, w tym brexit, stwarza im niemal nieograniczone pole do popisu. Możliwości jest tyle, przy czym nowe wątki natychmiast zastępują stare, że można odnieść wrażenie, iż politycy działają w zmowie z bukmacherami.
Obstawiać można przy tym pytania standardowe, jak o możliwość przeprowadzenia drugiego referendum w sprawie brexitu – tylko 1 na 3 graczy uważa, że odpowiedź brzmi "nie". Ciekawe, że aż co piąty gracz ryzykuje pieniądze twierdząc, iż drogi Londynu i Brukseli nie rozejdą się przed rokiem 2022.
"Dziwne" skutki brexitu
Trudno będzie zarobić na odwołaniu brexitu, gdzie stosunek zakładów wynosi 5 do 1. Ale gracze mają też do wyboru całą gamę bardziej "egzotycznych" zakładów. Na przykład obstawiać można, czy na skutek wyjścia z UE w Wielkiej Brytanii w 2019 r. zabraknie środków antykoncepcyjnych, albo czy rodzina królewska na stałe przeniesie się do Irlandii Północnej.
Niewiele przy tym wskazuje, aby bukmacherzy stracili brexitowe źródło dochodu, a gracze rozrywkę. Szanse na przyjęcie w Izbie Gmin dwukrotnie już odrzuconej umowy pomiędzy Wielką Brytanią a UE są niemal zerowe. Jeżeli porozumienie zostanie odrzucone lub w ogóle nie zostanie poddane pod głosowanie, to wyznaczony przez Brukselę na 22 maja termin "uporządkowanego" brexitu straci rację bytu.
To oznacza realną groźbę "twardego" brexitu, a więc bez umowy, wyznaczonego na 12 kwietnia. To może się zdarzyć i zarówno Londyn, jak i Bruksela twierdzą, iż wszystko jest gotowe na ten scenariusz. Pamiętać jednak należy, że nikt go nie chce, a straszenie tym scenariuszem jest elementem gry politycznej.
Nadal istnieje też możliwość szybkiego i najbardziej katastrofalnego brexitu w pierwotnym terminie 29 marca. Wystarczy, żeby Izba Gmin nie tylko znowu odrzuciła umowę, ale także propozycję odroczenia terminu.
Brexit szybko się nie skończy
Stąd najbardziej prawdopodobne jest kolejne odroczenie brexitu. To z kolei otworzy możliwość debatowania trzech głównych możliwości od zgody na drugie referendum, przez przyspieszenie wyborów parlamentarnych, aż po możliwość bardziej lub mniej realnej modyfikacji umowy.
Scenariuszy i wariatów pobocznych jest jeszcze więcej, ale każdy z nich wymaga czasu, a więc dalszego przesunięcia terminu brexitu. To z kolei zmusi Brytyjczyków do wzięcia udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego w ostatnich dniach maja 2019 r.
Zgłoszenie swojej kandydatury będzie tutaj "polityczną misją samobójczą". Brytyjczycy zagłosowali w referendum za wyjściem z UE między innymi dlatego, że utracili zaufanie do instytucji takich jak Parlament Europejski. Kandydaci przeciwni brexitowi będą więc mieli stosunkowo łatwe zadanie przekonując, iż wykonują krok w kierunku pozostania we Wspólnocie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl