Brytyjczycy rozpisują się o Polce. Zrobiła z partnerem to, o czym inni tylko myślą
Brytyjskie media piszą o Polce Karolinie Rafalko i jej wieloletnim partnerze Lee Wardzie. Para postanowiła rzucić wszystko, aby kupić łódź, żeglować po świecie i pomagać potrzebującym. - Jest tak wiele rzeczy, które ludzie odkładają na później, ale czas płynie tak szybko - powiedziała Polka.
Pani Rafalko pracuje w Anglii jako higienistka stomatologiczna, a jej partner jako inżynier utrzymania ruchu. Mimo stabilnej sytuacji para zdecydowała się diametralnie zmienić swoje życie. Duży wpływ na tę decyzję miała pandemia koronawirusa, która doświadczyła ich w znaczący sposób.
Rafalko przeprowadziła się z Polski do Wielkiej Brytanii 20 lat temu, a od 2011 r. mieszka w Sheppey. Po przeprowadzce na Wyspy zaczęła pracę w Longford Dental Centre, gdzie opiekuje się pacjentami w Medway, Maidstone i Sheerness.
Polka i jej partner rzucili wyzwanie życiu
40-latka ze swoim 55-letni partnerem, który pracował dla firmy inżynieryjnej David Wood z siedzibą w Sheppey, postanowili rozstać się z dotychczasowymi zajęciami i odkryć nowe, przemierzając morza na pokładzie Good Deeds.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Mój ojciec zawsze lubił łodzie. Zawsze miał jedną lub dwie. Chcieliśmy żeglować, więc wpadłem na pomysł, aby kupić od niego naszą łódź - powiedział Lee Ward.
Niedługo później nastał czas pandemii, gdy w ciągu 15 miesięcy Lee stracił oboje rodziców, a Karolina mamę. - Lockdown wpłynął na moją rodzinę. W międzyczasie straciłem oboje rodziców. Zdecydowaliśmy, że życie jest za krótkie, że chcemy zrobić coś wartościowego i pomagać innym ludziom - powiedział Brytyjczyk cytowany przez serwis "Kent Online".
Pandemia wpłynęła na decyzję
Pogrążona w żałobie Karolina również miała podobne odczucia. - Straciłam swoją mamę. Miała zaledwie 60 lat. Kiedy się nad tym zastanowić, jest tak wiele rzeczy, które ludzie odkładają na później, na emeryturę, ale czas płynie tak szybko - powiedziała Polka. - Mama tuż przed śmiercią ledwo zdążyła przejść na emeryturę. To naprawdę uświadomiło mi, że musimy robić rzeczy, dopóki możemy. Ta sytuacja przyspieszyła naszą decyzję o wprowadzeniu tej zmiany.
We wrześniu polsko-brytyjska para z kotem o imieniu PJ ma wyruszyć w długi rejs. Na razie ich łódź Good Deeds jest przygotowana w suchym doku w Queenborough Harbour. Po sprzedaży domu i wyposażenia wszyscy mieszkają w przyczepie kempingowej w Leysdown. Środki uzyskane ze sprzedaży mają sfinansować ich najnowsze wyzwanie.
Kiedy będą podróżować przez Morze Śródziemne będą publikować materiały w serwisie YouTube. Mają nadzieję, że uda im się tym sposobem pozyskać środki finansowe. Ponadto utworzą strony ze zbiórkami pieniędzy, z których środki mają być przeznaczone na dostarczanie usług potrzebującym w zakresie higieny jamy ustnej.
Ep.11 I quit my job to SAIL AROUND THE WORLD
- Są trzy aspekty działalności charytatywnej, którą chcemy zaoferować. Jednym z nich jest stomatologia. Będę mogła zaoferować swoją wiedzę i pewne aspekty opieki, do których zostałam przeszkolona - powiedziała Karolina Rafalko. - Następnie po konsultacji mogę współpracować z większą liczbą lokalnych dentystów, aby pomóc ludziom uzyskać opiekę jamy ustnej, jakiej potrzebują. Kolejną rzeczą jest możliwość prowadzenia innych projektów charytatywnych, które są już realizowane w innych częściach świata.
Pomysł na siebie ma również Lee, który zamierza pomagać przy naprawianiu maszyn i generatorów. - Możemy pomagać przy pompach wodnych, naprawie budynków zniszczonych przez burze. Ludzie już zaczynają kontaktować się z nami po usłyszeniu o naszych planach w mediach społecznościowych. Jesteśmy pewni, że będzie wiele rzeczy do zrobienia. Dzięki sile mediów społecznościowych będziemy mogli pomóc mniejszym społecznościom. Na przykład jeśli ktoś ma dach do naprawy, moglibyśmy szybko zebrać fundusze online, aby zatrudnić do pomocy lokalnych budowniczych. W ten sposób osoba w potrzebie uzyska pożądany efekt końcowy, a lokalne firmy dostaną impuls.
Karolina przyznała, że największym wyzwaniem dla niej będzie fakt, że nie będzie mogła wyjść do ogrodu, jak to czyniła do tej pory. - Uwielbiamy uprawiać własne zioła i warzywa, ale na łodzi będę mogła mieć tylko jedną doniczkę bazylii. Pod względem kulinarnym będę bardzo tęsknić za polskim majonezem i fasolą. Nigdzie na świecie nie ma czegoś podobnego, więc będę musiała zaopatrzyć się przed wyjazdem.
Towarzyszem podróży będzie kot PJ. - Pojechał z nami samochodem do Polski i dobrze się spisał. To było około 15 godzin jazdy. Był bardzo szczęśliwy i przespał podróż. Kiedy przenieśliśmy się z naszego domu do przyczepy kempingowe, bardzo szybko przystosował się do nowego otoczenia, więc nie martwimy się o jego dostosowanie się do życia na łodzi. Ma nawet swoją kamizelkę ratunkową, do której go przyzwyczajamy - powiedziała.