Bruksela. Atak na kierowcę Beaty Kempy. Świadek przekazuje inną wersję wydarzeń
Bruksela. Beata Kempa i jej kierowca mieli zostać zaatakowani. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty. Wynika z nich, że nie chodziło o napad rabunkowy, ale szarpaninę o stłuczkę. Świadek zdarzenia wskazuje również, że gdy doszło do incydentu, europosłanki nie było w pobliżu.
Do ataku na kierowcę Beaty Kempy doszło w czwartek przed jednym z brukselskich hoteli. Mężczyzna został poturbowany, a polskiej europosłance nic się nie stało, bo w porę się schowała w lobby. Pojawiły się głosy, że najprawdopodobniej chodziło o napad rabunkowy. RMF FM dotarła do świadka, który inaczej relacjonuje zdarzenie.
Według niego, incydent był "zwykłą" szarpaniną o stłuczkę. Podczas zdarzenia Beata Kempa przebywała w hotelu. Jadła śniadanie. Gdy zauważyła sytuację, stała przy recepcji - mówi świadek w rozmowie z radiem. Policję miała wezwać recepcjonistka hotelu.
Jak podaje RMF FM, młodzi mężczyźni będący pod wpływem alkoholu zaatakowali słownie i szarpali kierowcę limuzyny, który czekał na Kempę. Mężczyzna przy parkowaniu miał uderzyć w ich auto.
Zobacz także: #SpełnijmyMarzeniePowstańca. Spotkajmy się 1 sierpnia i pokażmy, że pamiętamy
Kierowca próbował zachować spokój, jednak to nie polepszyło sytuacji. Grupa mężczyzn zaczęła go atakować werbalnie oraz ciągnąć za koszulę. Jednak świadek zdarzenia zaznacza, że nie uderzyli go. Dodaje, że poszkodowany nie został zraniony. Interweniował również inny kierowca.
Gdy pojawiła się policja, zeznania złożyli dwaj poszkodowani kierowcy oraz recepcjonistka hotelu. Belgijska prokuratora prowadzi już dochodzenie ws. wyjaśnienia dokładnych okoliczności ataku na kierowcę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: RMF FM