PublicystykaBrudziński uniknął konfliktu interesów. Ale nie to skłoniło go do rezygnacji

Brudziński uniknął konfliktu interesów. Ale nie to skłoniło go do rezygnacji

Joachim Brudziński, nowy szef MSWiA wkrótce dostanie prawo wskazywania kandydatów na komisarzy wyborczych i szefa Krajowego Biura Wyborczego. Będzie mógł także wnioskować o ich odwołanie. Jednocześnie ten sam Joachim Brudziński był szefem Komitetu Wykonawczego PiS i odpowiadał w tej partii za kampanie wyborcze. Polityk uniknął oczywistego konfliktu interesów, choć powody, które go do tego skłoniły są zupełnie inne.

Brudziński uniknął konfliktu interesów. Ale nie to skłoniło go do rezygnacji
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Kamil Sikora

11.01.2018 17:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Już tylko podpis Andrzeja Dudy dzieli Prawo i Sprawiedliwość od uzyskania sporego wpływu na przeprowadzanie wyborów. Zgodnie z przyjętą przez parlament nowelizacją prawa wyborczego, zmieni się sposób wybierania komisarzy przygotowujących wybory. Będzie ich wybierać Państwowa Komisja Wyborcza, ale spośród osób zgłoszonych przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Jeśli PKW nie zrobi tego w 60 dni, minister będzie mógł ich powołać samodzielnie. Będzie też wskazywał szefa Krajowego Biura Wyborczego.

Powołanie nowych ministrów do rządu Mateusza Morawieckiego

Od wtorku ministrem spraw wewnętrznych i administracji jest Joachim Brudziński. Polityk jak polityk, mogłoby się wydawać. Ale Joachim Brudziński jest politykiem szczególnym: przez lata był szefem Komitetu Wykonawczego Prawa i Sprawiedliwości. Co kryje się za tą nazwą? to komórka, która odpowiada w partii za przygotowanie do wyborów.

Był, bo właśnie zrezygnował z tej funkcji - poinformowała 300polityka. Serwis dotarł też do listu, jaki Joachim Brudziński wysłał do członków Komitetu Politycznego partii. Poseł podaje w nim powody, które skłoniły go do rezygnacji z tej ważnej partyjnej funkcji - to dzięki niej Joachim Brudziński był nazywany człowiekiem nr dwa w PiS, a przede wszystkim jednym z faworytów do zastąpienia Jarosława Kaczyńskiego po jego odejściu na polityczną emeryturę.

Joachim Brudziński tłumaczy, że praca jednocześnie w ministerstwie i Komitecie Wykonawczym "mogłaby skutkować moim mniejszym zaangażowaniem na rzecz PiS". Rozmówcy portalu wskazują, że Brudziński nie chciał popełnić błędu innych sekretarzy generalnych partii rządzących w przeszłości, którzy zajęci pracą w ministerstwach nie mieli czasu na przypilnowanie wyborów.

Rzeczywiście więc Joachim Brudziński uniknął bardzo niebezpiecznego i źle wyglądającego konfliktu interesów. Jednak nie zrobił tego z pobudek państwowych, tylko partyjnych. I to łyżka dziegciu w tej beczułce miodu (nie beczce, bo wpływ ministra na wybór organów wyborczych to zły standard, dotychczas w Polsce nieobecny).

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)