ŚwiatBronisław Komorowski: świat terroryzmu zbliża się do nas

Bronisław Komorowski: świat terroryzmu zbliża się do nas

Wszystko wskazuje na to, że Polacy padli ofiarą zamachu w sposób przypadkowy - powiedział prezydent Bronisław Komorowski w programie "Dziś wieczorem" w TVP Info, komentując zamach terrorystyczny w Tunezji. Zdaniem prezydenta, to, co wydarzyło się w Tunisie nie może być traktowane jako atak na Polskę, ale trzeba liczyć się z zagrożeniami.

- Gdybyśmy wiedzieli, że jest takie zagrożenie, to byśmy mu przeciwdziałali. Trzeba się z tym liczyć, taka jest logika wydarzeń na świecie. Świat terroryzmu zbliża się do nas - podkreślał prezydent. Zaznaczył, że choć zjawisko światowego terroryzmu jest poważne, to nie znaczy, że z takimi samymi problemami borykamy się w Polsce.

Bronisław Komorowski mówił o tym, że w sprawach bezpieczeństwa nie powinno stosować się metody "mądrego Polaka po szkodzie". - Polak jest mądry przed szkodą - zaznaczył.

Zdaniem prezydenta, to, co wydarzyło się w Tunisie nie może być traktowane jako atak na Polskę, bo polscy turyści zginęli tam w sposób przypadkowy. - Ten fakt powinien nam dawać wiele do myślenia - podkreślał. Jak wyjaśniał, Polacy coraz więcej podróżują po świecie, ale i świat sam w sobie staje się coraz mniej bezpieczny. - Musimy zadbać o własne bezpieczeństwo i to robimy. Ataków na Polskę nie widać, nie słychać, ale z takimi możliwościami musimy się liczyć - stąd wzmacnianie bezpieczeństwa państwa - wyjaśniał.

Pytany o chaos informacyjny po ataku odparł, że Tunezja, choć niezwykle życzliwa dla Polaków, nie jest przykładem najlepiej zorganizowanego kraju. - Niektóre trudności z identyfikacją osób zabitych, czy uzyskaniem pełnej informacji, skutkowały tym, że i Polska mniej wiedziała, tak jak Niemcy, Francuzi, czy Włosi - mówił Komorowski.

Prezydent powiedział również, że na spotkaniu w BBN został zapewniony, iż polskie placówki dyplomatyczne nie mają się czego obawiać i są względnie bezpieczne. - Tak jak mogą być bezpieczne w niebezpiecznym świecie - stwierdził, dodając, że Polska wciąż buduje mechanizmy skutecznej koordynacji działań antyterrorystycznych.

W programie poruszony został wątek wypowiedzi ministra Radosława Sikorskiego, który na antenie jednej ze stacji telewizyjnych, podał informację, jakoby w zamachu zginęło siedmiu Polaków. Za to wystąpienie Sikorski został skrytykowany przez opozycję oraz przez premier Ewę Kopacz. - Myślę, że intencje pana marszałka były dobre, jakoś był poruszony tymi wiadomościami. Jest to jednak nauka dla wszystkich, żeby zachować jak najdalej idącą wstrzemięźliwość w podawaniu pewnych informacji, bo mogą one być jeszcze niepełne, nie do końca sprawdzone i wiarygodne, a zawsze wywołują rozedrganie nastrojów ludzkich - skomentował te słowa prezydent.

Jego zdaniem ważne było to, że MSZ informował o całej sytuacji oszczędnie i rzetelnie. Zapytany o to, czy nie czuje, że marszałek Sikorski "wszedł w jego buty" i bez jego zgody ogłosił planowaną żałobę narodową, prezydent odparł: "To, co można było zrobić, aby oddać hołd ofiarom zamachu, zostało zrobione. Opuszczenie flag do połowy masztu jest propozycją zachowania także dla innych instytucji. Mam nadzieję, że obywatele czują, że to jest zrobione również w ich imieniu".

Komorowski odpowiadał także na pytanie, czy w obecnej sytuacji państwa Zachodu odwrócą swoją uwagę od Ukrainy i przeniosą ją na południe Europy. Według niego, Europa ma się czego obawiać w kontekście imigracji - głównie z Afryki i zagrożenia terroryzmem, ale jednocześnie musi dostrzegać zagrożenie na swoich wschodnich rubieżach. Jak dodał, rolą Polski jest pokazanie, że wojna na wschodniej Ukrainie to groźba innego kalibru. - Co nie znaczy, że mamy lekceważyć lęki Włochów, Francuzów, którzy widza to trochę inaczej - wyjaśniał.

Prezydent poinformował też, że flagi będą opuszczone do połowy masztu przez trzy dni, a on sam na ten czas postanowił zawiesić swoją kampanię wyborczą.

Zobacz także: Powroty z Tunezji

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (204)