Bronisław Komorowski: niepokojące łamanie zasad
To, co się dzieje wokół kwestii wsparcia dla Turcji w obliczu mogącego nastąpić konfliktu z Irakiem, jest czymś niesłychanie niepokojącym, bo łamie zasadę jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - mówi w "Salonie Politycznym Trójki" Bronisław Komorowski.
13.02.2003 14:18
Jolanta Pieńkowska: Wczoraj wieczorem, podczas piątego w ciągu trzech dni spotkania Rady Północnoatlantyckiej, znów nie zapadła decyzja. Niektórzy mówią, że tak poważnego kryzysu w historii NATO jeszcze nie było. Czy może on zakończyć się rozpadem Sojuszu?
Bronisław Komorowski: Będę ostatnią osobą, która będzie chciała lekceważyć ten kryzys. To pierwszy tak poważny kryzys w czasie, kiedy Polska jest członkiem Sojuszu, jest to kryzys więc bezpośrednio nas dotyczący. Natomiast były różne kryzysy w historii NATO od kryzysu sueskiego, od spraw egipskich, od wojny turecko-greckiej, przecież dwóch członków NATO między sobą toczyło wojnę i z tych kryzysów NATO wychodziło zwycięsko, bo w odróżnieniu od Układu Warszawskiego podejmuje decyzje na zasadzie zgody wszystkich. Do tej pory była świętością zasada, że jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. I rzeczywiście to, co się dzieje wokół kwestii wsparcia dla Turcji w obliczu mogącego nastąpić konfliktu z Irakiem, jest czymś niesłychanie niepokojącym, bo łamie zasadę jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Jolanta Pieńkowska: Właśnie to, co mówią obserwatorzy, ci którzy obserwują ten kryzys, że nawet jeśli będzie on zażegnany to NATO z tego kryzysu już się nie podniesie.
Bronisław Komorowski: Straty już są, bardzo poważne jeśli chodzi o wizerunek NATO.
Jolanta Pieńkowska: Jak powiedział wczoraj minister obrony narodowej, to już będzie NATO po przejściach.
Bronisław Komorowski: To już będzie NATO z wewnętrznymi kłopotami, z wewnętrznym takim pęknięciem, jeśli chodzi o wiarygodność wzajemną, na pewno straty poniosła polityka amerykańska, poniosły także kraje europejskie, członkowskiej Sojuszu. Niewątpliwie straty ponosi także Polska, więc jedynymi krajami, które wnoszą z tego konfliktu korzyści polityczne w moim przekonaniu jest Irak i Rosja.
Jolanta Pieńkowska: Właśnie, czy prezydent Putin już zaciera ręce, że NATO słabnie.
Bronisław Komorowski: W moim przekonaniu jest to granie jednocześnie na dwóch fortepianach, amerykańskim i części Europy Zachodniej przy jednoczesnym powolnym procesie osłabiania takiego monolitu natowskiego, Rosja zawsze o tym marzyła, zresztą została przez Francję, czy Niemcy podniesiona do rangi bliższego partnera tych krajów niż Stany Zjednoczone, a więc wszystko to razem odbywa się w sytuacji słabnięcia więzi transatlantyckich, które dla Polski są sprawą zasadniczą.
Jolanta Pieńkowska: Ale czy Pańskim zdaniem możliwy jest taki scenariusz, że Ameryka albo spróbuje stworzyć nowy sojusz, albo wręcz porzuci NATO?.
Bronisław Komorowski: Myślę, że dziś nikt rozsądny nie porzuci NATO, jako najważniejszego instrumentu gwarantującego bezpieczeństwo.
Jolanta Pieńkowska: Ale z drugiej strony słyszymy rozżalenie amerykańskich kongresmenów, którzy mówią - to myśmy wyzwalali Francję, to myśmy odbudowali Niemcy, dlaczego oni o tym zapomnieli.
Bronisław Komorowski: Oczywiście takie głosy będą i są zresztą zrozumiałe, Amerykanie mają prawo tak pytać. Ale sądzę, że polityka amerykańska nie przekreśli Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale prawdopodobnie w polityce amerykańskiej nastąpią pewne przesunięcia na rzecz wzmocnienia tych działań, które i tak były do tej pory widoczne - to znaczy budowania sojuszu w Sojuszu. (Polskie Radio/jask)