Bronisław Geremek: bulwersuje mnie język LPR

(RadioZet)

15.06.2004 | aktual.: 16.06.2004 05:31

Obraz

Dzień dobry. Gościem Radia Zet jest prof. Bronisław Geremek, Unia Wolności. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie Profesorze, jaką ma Pan szansę na objęcie fotela przewodniczącego Parlamentu Europejskiego? Pani Redaktor, proszę o litość. No, najpierw, żebym mógł coś powiedzieć, że jestem wdzięczny wyborcom, a Pani natychmiast do mnie strzela tą pogłoską. Jest to pogłoska sympatyczna i to nie tylko dla mnie, ale sympatyczna, że może być tak, że polski obywatel półtora miesiąca po wejściu do UE ma szansę na jedno z najwyższych stanowisk w UE. Natomiast trzeba mieć świadomość, że to jest poddane grze w UE między partiami politycznymi. Ustalone zostało, że prezydentem parlamentu zostanie niemiecki socjalista. Ustaliły to dwie największe partie, czyli socjalistyczna i konserwatywno – chadecka. Czy teraz ta decyzja zostanie zmieniona? Jest to możliwe i prawdopodobne. Na razie to tylko pogłoski. Czy ktoś z Panem o tym rozmawiał? No słyszałem o tym. Są różne takie rozmowy, ale takie, które nie noszą
charakteru decyzyjnego. Proszę pamiętać, że na razie wiadomością dotyczącą Polski w Brukseli jest to, że tylko co piąty Polak uczestniczył w wyborach do parlamentu. I to jest wizerunek Polski, więc trudno, żeby w tle takiego wizerunku nagle bardzo korzystne dla Polski decyzje mogły zapadać. Przeraża Pana zwycięstwo Ligi Polskich Rodzin? Oglądałem w telewizorze język przywódcy tego ugrupowania. Byłem, przyznaję, nie tylko zaskoczony, ale i zbulwersowany, że takim językiem: „swoich popierać musimy”, język agresji, rozbijania, już nie tylko ten nieszczęsny Okrągły Stół chce przywódca tej partii rozbić, ale wszystkie inne meble, także w tym klubie, do którego wchodzimy. Porozbijać te meble i porcelanę... A może przyda się taki eurosceptyk w Parlamencie Europejskim, taki, który będzie walczył o nasze interesy narodowe? Już miałem ochotę Pani powiedzieć, ze jeśli Pani nikomu tego nie powie, to przyznam, że też mam trochę eurosceptycyzmu, ale tu nie o eurosceptycyzm chodzi. Tu chodzi o agresywny antyeuropeizm. To
jest nonsens, dlatego że z punktu widzenia polskich interesów, ci ludzie, którzy tak łatwo operują pojęciem interesu narodowego, tak łatwo utapiają jednocześnie. Polska jest biednym krajem. Szansę jaką ma, to to, żeby była bezpieczna - i ma NATO, i to, żeby miała perspektywę pomyślności gospodarczej - to zależy od Unii Europejskiej. To się wydaje jasne i proste. Nie pojmuję jak może to w toku takiej politycznej debaty być utopione w słowach i czasem w głupocie. A żółta kartka dla Unii Pracy i SLD daje mandat do tego, żeby prof. Marek Belka rządził i był premierem? Uważam, że to jest nie tylko żółta kartka, ale i czerwona. Nawet jestem w pewnym stopniu zaskoczony, że opinia publiczna jakoś zapomniała o tej zasłużonej czerwonej kartce. Rząd pana premiera Belki jako rząd SLD nie może budzić zaufania, bo to jest ugrupowanie, które w tej chwili minimum zaufania nie daje. Natomiast mógłby być rozwiązaniem tymczasowym. Należę do tych, którzy bardzo by chcieli, żeby z pewnej polskiej skorzystać, stworzyć
porozumienie ponadpartyjne, takie, żeby żaden SLD, ugrupowanie nie mogło powiedzieć: „Oto wzrost gospodarczy, bo my jesteśmy w rządzie”, żeby to była umowa między partiami. Tak, ale rząd Marka Belki to jest rząd partyjny, SLD i Unii Pracy. Bo chodzi o to, że to nie jest rząd fachowców. Bądźmy poważni. Nie istnieje coś takiego jak rząd fachowców. Włosi nazywają taki rząd rządem technicznym. To jest rząd polityków mniej lub bardziej kompetentnych. To o co by chodził, to to, żeby to nie był rząd SLD, ale taki, który by rządził bez ustaw. Rządy nie muszą rządzić ustawami. Postawiłby dwie sprawy przed sobą: bezrobocie, a więc wzrost gospodarczy, podatki, niezbędne ustawy reformujące system społeczny i drugą sprawę: ochrony zdrowia. Jeśli w tych dwóch sprawach nastąpiłoby porozumienie, niechby ten rząd trwał do października, listopada, grudnia, przygotował budżet i potem byłaby pora na wybory. Gdyby Unia Wolności zasiadała w polskim parlamencie, namawiałby Pan swoich kolegów, żeby podnieść rękę za Markiem Belką?
W sytuacji, gdybyśmy uzyskali takie porozumienie, które ośmieliłbym się nazwać małym porozumieniem Okrągłego Stołu – tak. Uważam, że byłoby to dobre dla Polski. Jak wybory do Parlamentu Europejskiego zmienią oblicze UE? Są klęską partii rządzących. Klęska partii rządzących leży trochę w logice demokracji. Następuje zużycie twarzy, słów. Tym bym się bardzo nie przejmował. Jest tak, jak być powinno. To, co jest niepokojące, to to, że przeciwnicy UE, bo nie chodzi o słowo „eurosceptyzm”, ale tacy, którzy występowali, żeby Zjednoczone Królestwo, Wielka Brytania, wystąpiło z UE, tacy, którzy mówili, że UE nie należy wierzyć, osiągnęli istotny sukces. Nie tylko w 10 nowych krajach – w 15 starych też. Nadal jednak jak spojrzeć na rozkład sali nowego parlamentu ta grupa jest w mniejszości. Nie będzie wpływała na przyszłość parlamentu. Parlament Europejski teraz właśnie zyskuje na znaczeniu, jakiego nigdy do tej pory nie miał. To tam będą podejmowane nie decyzje, gdzie usadowić trawnik czy oczyszczalnię ścieków w
lokalnym środowisku, tylko jakie strategiczne wybory UE powinna podjąć. To będzie więc ważna instytucja. Podpisuje się Pan pod hasłem „Nicea albo śmierć”? Nigdy nie podpisywałem się pod takim hasłem. Uważam to hasło za niemądry element kampanii, natomiast samą technologię liczenia nicejskiego uważałem za odpowiadającą polskim interesom. Powinniśmy walczyć o to i nie rezygnować? Nie, nie powinniśmy walczyć, bo parlament i polityka to nie jest szermierka szablami. To są negocjacje, w których trzeba być skutecznym. Gdyby była możliwość skuteczności, to proszę bardzo. Ale są rzeczy o które należy walczyć. Nie należy walczyć o wartości chrześcijańskie, o liczbę głosów, którą dostaliśmy? Należy działać skutecznie. Uważam, że sprawa na przykład wartości chrześcijańskich w preambule jest bardzo istotnym elementem. To prawnie nic nie wiąże. Natomiast dla młodego pokolenia Europejczyków byłoby odwołanie do tego, żeby myśleć po co my jesteśmy razem. Po drugie uważam, że ta technologia głosowania musi być tak określona,
żeby taki kraj jak Polska coś znaczył, żeby wielcy tego świata myśleli, że głos Polski będzie dla nich pożyteczny, a czy to będzie przy technologii nicejskiej czy przy jakimkolwiek innym rozwiązaniu, to nie ma znaczenia. Tu trzeba powiedzieć o co chodzi, a nie upierać się przy niemądrych równaniach matematycznych. O co chodzi? O to, żeby Polska coś znaczyła w UE, bo zasługuje na to. Ale minister Cimoszewicz podtrzymuje to hasło, czy też mówi, że mu nie odpowiada hasło, ale będzie walczył o liczbę głosów. Pan się uśmiecha... No bo już dobrze, że nie podtrzymuje tego hasła, bo była zgoda w narodzie, niemal front narodowy między rządem a wszystkimi ugrupowaniami opozycyjnymi w tej sprawie. Opozycja ma prawo mówić wszystko, włącznie z tym: byle co. Rząd nie ma prawa, bo bierze za to odpowiedzialność. Zaniepokojony byłem, ze rząd prowadzi taką negocjację, która wizerunek Polski uczyniła wizerunkiem kraju kłótliwego, egoistycznego i nie umiejącego współpracować. Co Pan powie o największym sukcesie, sukcesie
Jerzego Buzka, który ma największą liczbę głosów w całym kraju? To bardzo dobra wiadomość i dodam osobistą moją satysfakcję. To cieszy, że człowiek prawy, niezwykle zasłużony i tak bardzo obciążony przez ten ostatni rząd odpowiedzialnością za wszystko co złe uzyskał wyraz zaufania społecznego. Z tego bardzo się cieszę. Premier Leszek Miller bez przerwy powtarzał, że wszystko to jest wina premiera Buzka. Pamiętam tę mantrę przez dwa lata. Ogromnie się z tego cieszę i wydaje mi się, że to co ważne, że oto na Śląsku, w regionie o szczególnej wadze dla kraju, ale także w regionie, gdzie wiele goryczy, nostalgii... ...i sentymentu do Edwarda Gierka... I proszę, nie nazwisko: Gierek, a Jerzy Buzek. To bardzo ważny i bardzo pozytywny dla przyszłości fakt. Centrum Szymona Wiesenthala uruchamia infolinię o Polakach kolaborujących w czasie wojny z Niemcami lub tępiących Żydów. Co Pan na to? Dzisiaj usłyszałem przez radio i mam poczucie głębokiej niechęci do tego. Co więcej, myślę, że to przynosi szkodę w umysłach
ludzi. Chciałbym najpierw, żeby cały świat wiedział jak wiele dobrego zrobili jedni Polacy dla drugich Polaków ratując Żydów. Gdy nagle zewnętrzny ośrodek zaczyna taka tropicielską działalność, muszę powiedzieć, że napełnia mnie to obrzydzeniem i niepokojem. Jestem tym bardzo, bardzo zaskoczony. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Bronisław Geremek, Unia Wolności. Drugie miejsce na listach do Europarlamentu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)