Brazylijczyk zginął, szukając skarbu. "Duch" powiedział mu, żeby kopał pod kuchnią
Obsesja 71-letniego mężczyzny na punkcie idei, że głęboko pod jego domem w brazylijskim stanie Minas Gerais kryje się złoty skarb, okazała się śmiertelna. Przez rok João Pimenta da Silva stopniowo wykopywał pod swoją kuchnią 40-metrowy dół. W końcu wpadł do szybu i zginął.
Straż pożarna z Minas Gerais podała, że do tragicznego zdarzenia doszło w czwartek po południu około godziny 13.35. Wszystko zaczęło się od snu starszego mężczyzny sprzed roku, podczas którego "duch" przekazał mu, gdzie znajduje się ukryty skarb, czyli... pod podłogą w jego kuchni. Wiara w jego odnalezienie była tak silna, że sprzedał prawie cały swój majątek i kupił sprzęt górniczy, aby go wydobyć.
Zaczął kopać dół o średnicy około 90 cm i głębokości co najmniej 40 metrów. Służby, które przybyły na miejsce tragedii były zdumione, że udało mu się wykopać "tak stabilny i prawie idealny dół", którego głębokość odpowiada trzynastopiętrowemu budynkowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna, który rzekomo miał doświadczenie w kopaniu studni, zapłacił nawet wielu pomocnikom. - Na początku otrzymywali 70 reali (56 złotych) dziennie, ale im głębiej wchodzili, tym więcej im płacił – powiedział sąsiad w rozmowie z gazetą "O Globo".
Co więcej, według niego 71-latek natknął się niedawno na dużą skałę, którą nie było łatwo usunąć. Rzekomo zaczął szukać dynamitu, aby usunąć przeszkodę.
Cała akcja poszukiwania skarbu zakończyła się niestety nieszczęściem. Wczesnym popołudniem w czwartek, opuszczając się w dół na skonstruowanym przez siebie wyciągu przypominającym dziecięcą huśtawkę, ześlizgnął się i spadł na dno studni.
Po wydobyciu ciała służby przekazały, że mężczyzna miał uraz wielonarządowy, otwarte złamania obu nóg, złamanie biodra, ranę szarpaną brzucha i tułowia, rozległe otarcia i nie wykazywał oznak życia.