To nie jest żart. Rosjanie dostali zaskakujące polecenie
Putin ogłosił mobilizację, ale aż trudno uwierzyć, do czego zmuszają teraz poborowych w Rosji. Ponieważ armia nie ma niczego, dostają tylko amunicję, a na jednym z nagrań widać, jak są zachęcani, aby kupić sobie tampony, które pomogą zatrzymać krwawienie po ranach postrzałowych. To nie jest żart.
Nic dziwnego, że w Rosji wybuchły protesty po tym, jak przywódca tego kraju ogłosił mobilizację. Część Rosjan uciekło także z kraju w obawie pójścia na wojnę przeciwko Ukrainie.
Teraz okazuje się, że tych, których zaciągnięto do wojska, poproszono o kupienie wszystkiego, co potrzebne jest na wojnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Wściekłość generałów Putina. "Oni chcą przeżyć"
Nie mają nic oprócz amunicji. Poborowi muszą zrobić zakupy
Nexta przekazała, że przedstawicielka jednostki wojskowej w rejonie Ałtaju powiedział poborowym, że nie ma nic poza amunicją. Poprosiła też o kupienie wszystkiego, co może przydać się na froncie, m.in. lekarstwa oraz opaski uciskowe.
Poradziła im także, aby kupić damskie wkładki to butów oraz tampony, które pomogą zatrzymać krwawienie po ranach postrzałowych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Putin ogłosił mobilizację. Rosjanie uciekają
Na rosyjsko-gruzińskiej granicy utworzyła się wielokilometrowa kolejka samochodów. Panuje tam chaos i dochodzi do sprzeczek - przekazał portal Insider.
Rosjanie uciekają też do Finlandii. Wschodnią granicę tego kraju przekroczyło w sobotę i niedzielę niemal 17 tys. Rosjan. Przed najbardziej popularnymi przejściami, w okolicach Lappeenranta czy Imatry, po rosyjskiej stronie stały przez całą noc kilometrowe kolejki samochodów - podała w poniedziałek fińska straż graniczna.
Czytaj też:
Źródło: Nexta, PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski