Paniczna reakcja w Rosji. Bilety wykupione w ciągu godziny

Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację wojskową. Na front może trafić nawet 300 tys. nowych żołnierzy. - Fakt, że Putin zdecydował się na taki krok, pokazuje, w jak trudnym położeniu są rosyjskie siły zbrojne w Ukrainie. I jest dowodem na to, że Rosja przegrywa tę wojnę - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Konrad Muzyka. Po słowach Putina wśród Rosjan wybuchła panika. Media informują o wykupionych w ciągu godziny biletach lotniczych do Stambułu i Erywania.

Podczas wygłoszonego w środę orędzia do narodu prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział częściową mobilizację w kraju
Podczas wygłoszonego w środę orędzia do narodu prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział częściową mobilizację w kraju
Źródło zdjęć: © PAP | KONSTANTIN ZAVRAZHIN / SPUTNIK / KREMLIN POOL
Sylwester Ruszkiewicz

21.09.2022 | aktual.: 21.09.2022 13:01

1.  Zgodnie z dekretem służbie wojskowej będą podlegać tylko ci obywatele, którzy znajdują się w rezerwie, a przede wszystkim ci, którzy służyli w siłach zbrojnych, posiadają określone specjalizacje wojskowe i odpowiednie doświadczenie. 

2.  Działania mobilizacyjne rozpoczną się 21 września. Powołani będą musieli przejść szkolenie wojskowe.

3.  Nie będzie mobilizacji studentów, na uniwersytetach i tych, którzy pełnią służbę poborową.

4.  Podczas częściowej mobilizacji w Rosji zostanie powołanych łącznie 300 tys. rezerwistów i zostanie wykorzystane ok. 1 proc. zasobów mobilizacyjnych (szacowanych w Rosji na 25 milionów osób)

Decyzja Putina wywołała lawinę komentarzy wśród polityków, analityków wojennych i użytkowników mediów społecznościowych. Wielu z nich podkreślało, że nie ma czegoś takiego w Rosji jak "częściowa mobilizacja", a rosyjski przywódca użył tego hasła tylko na wewnętrzny użytek. W praktyce ma to oznaczać powszechną mobilizację. Na potwierdzenie tego eksperci podkreślają, że w dekrecie Putina zapisano, iż przeszkodą do powołania może być tylko wiek, stan zdrowia lub kara pozbawienia wolności. W rzeczywistości ma zaś nie być żadnych ograniczeń, więc Kreml będzie mógł powołać, kogo chce.

W reakcji na decyzję Putina w rosyjskich wyszukiwarkach internetowych najczęstszym poszukiwanym hasłem była "częściowa mobilizacja", a media społecznościowe informowały o wykupionych w ciągu godziny przez Rosjan biletach lotniczych do tureckiego Stambułu i Erywania w Armenii.

"Dowód na to, że Rosja przegrywa wojnę"

Zdaniem Konrada Muzyki, eksperta ds. wojskowości z firmy Rochan Consulting, wojna w Rosji jest tylko pozornie popularna.

- W rzeczywistości Rosjanie nie chcą brać w niej udziału. Fakt, że Putin zdecydował się na ogłoszenie częściowej mobilizacji, pokazuje, w jak bardzo ciężkim położeniu są rosyjskie siły zbrojne w Ukrainie. I jest dowodem na to, że Rosja przegrywa tę wojnę – ocenia Konrad Muzyka.

I - jak dodaje - jeżeli działania sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, które miały być przeważającym argumentem na wojnie w Ukrainie, kompletnie zawiodły, to Putin już nie ma wyjścia.

- Musi przy pomocy mobilizacji adoptować nowe środki, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. To ewidentne przyznanie się do porażki – podkreśla Muzyka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Według eksperta, nie będzie tak, że dzisiaj Putin ogłasza częściową mobilizację, a jutro rezerwiści pojawią się na froncie. - Pierwsi mogą "spływać na front" od czterech do sześciu  tygodni. To dlatego mobilizacja obejmuje osoby, które miały doświadczenie wojskowe. Nie będzie to trwało miesiącami, jak sądzą niektórzy. Przykładowo: wolontariusze i ochotnicy z batalionów, które są formowane obecnie w Rosji, przechodzą szkolenie w ciągu miesiąca – komentuje Konrad Muzyka.

W jego opinii, w żaden sposób nie można lekceważyć "dosypania" na front 300 tys. nowych żołnierzy.

- Jeśli popatrzymy na liczby z początku wojny, kiedy mówiło się o 180-200 tys. regularnego wojska wysłanego do Ukrainy, to jest to prawie 50 proc. więcej. Jeśli popatrzymy na jakość, to na pewno nie będą to lepsi żołnierze, niż ci rzuceni na front na początku. Nie będzie takich operacji, jak ofensywa na Kijów czy uderzenie na południu. Ale trudno ignorować dodatkowych 300 tys. żołnierzy, nawet jeśli w walce weźmie udział połowa, a druga będzie ich logistycznym zabezpieczeniem. To bardzo dużo – ocenia Muzyka.

"Armia rezerwistów jedynie na papierze"

- Putin prowadził już wcześniej mobilizację, tylko robił to selektywnie. Powoływał wybiórczo żołnierzy rezerwy wojskowej, sprawdzając ich kwalifikacje i czy nadają się do danej jednostki. Ten proces trwał u Putina przynajmniej od dwóch miesięcy, od kiedy zaczęła się kontrofensywa na przyczółku chersońskim pod koniec lipca. W administracji wojskowej szukano i selekcjonowano tych, którzy przeszli ostatnio szkolenie wojskowe – komentuje gen. Skrzypczak.

- Niektórzy mówią, że Putin ma armię milionową. Tak, na papierze. Ta milionowa armia rezerwistów nie jest przygotowana do powołania do wojska. Głównie z uwagi na to, że przez ostatnie 20 lat nie prowadzono w pełnym zakresie szkolenia żołnierzy rezerwy. Prowadzono je jedynie na potrzeby jednostek, które stacjonowały w Zachodnim Okręgu Wojskowym, w europejskiej części Federacji Rosyjskiej. Nie ma więc dużego potencjału w zasobach rezerwistów, które w ramach tej mobilizacji można byłoby powołać – ocenia gen. Skrzypczak.

I podobnie jak Muzyka zwraca uwagę, że rezerwiści nie pojawią się z dnia na dzień na froncie.

- Po powołaniu muszą trafić do jednostek i przejść przeszkolenie wojskowe. Dlatego, że trzeba ich zgrać na poziomie plutonu, kompanii, batalionu. Oni nie trafią od razu na front, ponieważ nie są przygotowani. Putin powołuje rezerwistów, by odtworzyć jednostki wojskowe, które poniosły duże straty na froncie z Ukrainą. Są to jednostki, które mają braki na poziomie 60-70 proc. stanu osobowego. Gdyby Putin wysłał ich od razu na front, skazałby ich na śmierć – uważa gen. Skrzypczak.

Przypomnijmy, że według przyjętych we wtorek przez Dumę Państwową nowych przepisów nieprzestrzeganie rozkazów wojskowych w czasie wojny, w tym odmowa udziału w działaniach wojennych, które pociągną za sobą poważne konsekwencje, zagrożone będzie karą więzienia na 10 lat. Wprowadzono także poprawki dotyczące kary za niestawienie się w służbie wojskowej przy poborze do wojska - także w wysokości 10 lat. 

Zdaniem Muzyki z Rochan Consulting, po ogłoszeniu przez Putina częściowej mobilizacji kluczowe znaczenie mają dwie kwestie.

- Pierwsza kwestia, to czy Rosjanie będą mieli wystarczającą ilość sprzętu i uzbrojenia, żeby rezerwistów kompletnie wyposażyć. To bardzo duży wysiłek logistyczny. A widzimy, jakie gigantyczne kłopoty ze sprzętem ma dziś Putin. A druga - jeszcze ważniejsza - jak odpowiedzą Ukraińcy. Jakiś czas temu armia ukraińska przestała brać ochotników, argumentując, że siły, które mają, w zupełności wystarczą. Teraz prawdopodobnie się to zmieni. Ukraińcy mają bardzo duży potencjał mobilizacyjny i mogą szybko odpowiedzieć powołaniem swoich rezerwistów – uważa Muzyka.

I - jak dodaje - odpowiedź pojawi się również ze strony USA i państw Zachodu.

- Jestem przekonany, że teraz wesprą Ukrainę największym ze wszystkich i najbardziej skutecznym pakietem uzbrojenia. Dostawy sprzętu zapewne przyspieszą. A Ukraina podejmie jeszcze bardziej ofensywne działania – mówi nam ekspert.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie