"Policzek" dla Polski? Kontrowersyjny ruch Ukrainy wywołał emocje w PiS
Przedstawiciele obozu władzy z niesmakiem przyjęli nominację Andrija Melnyka na wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy. To właśnie ten polityk relatywizował zbrodnie ukraińskich nacjonalistów na Polakach i twierdził, że dla Ukrainy Polska była takim samym wrogiem jak III Rzesza. - Przyjęliśmy informację o awansie Melnyka bez entuzjazmu, ale nie będziemy głośno wyrażać pretensji w tej sprawie - mówi Wirtualnej Polsce wysoko postawiony urzędnik zajmujący się dyplomacją. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, w ocenie Melnyka są podzieleni.
- Nie bardzo chce mi się to komentować. Nie chcę eskalować tego problemu - uciął w RMF FM szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch, pytany o decyzję ukraińskich władz.
Urzędnicy związani z obozem władzy, a także politycy PiS zajmujący się dyplomacją, z dużą niechęcią odnoszą się do próśb o rozmowę na temat nowego wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy. - Bardzo niezręcznie o tym rozmawiać. Słowa Melnyka o Polakach były skandaliczne, na tej ocenie poprzestańmy. Oby ten pan już nigdy takich bzdur nie wygadywał - mówi nam osoba związana z polskim MSZ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pytani o to politycy PiS - jak szef sejmowej komisji spraw zagranicznych i rzecznik PiS Radosław Fogiel - nie ukrywają, że to co najmniej "niefortunna" nominacja. - Nasi ukraińscy partnerzy powinni wykazywać większą wrażliwość i większe zrozumienie dla polskiej wrażliwości. Tak to ujmijmy - mówił polityk partii rządzącej na temat awansu Andrija Melnyka.
Przedstawiciele obozu władzy w nieoficjalnych rozmowach nie ukrywają zaskoczenia, a nawet zażenowania decyzją ukraińskich władz. To wszak Melnyk "zasłynął" wypowiedziami usprawiedliwiającymi masakry polskiej ludności, którymi miał dowodzić lider Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepan Bandera. Nowy wiceszef MSZ Ukrainy kłamał też mówiąc, że Ukraińcy byli prześladowani w II RP "w sposób, który trudno sobie wyobrazić". Twierdził również, że Polska była dla Ukraińców w czasach II wojny światowej "takim samym wrogiem jak nazistowskie Niemcy i ZSRR".
- Te wypowiedzi są dyskwalifikujące. A tu nagle awans do rządu? Jeszcze w takim momencie? - łapie się za głowę jeden z ważnych polityków PiS, gdy rozmawiamy o niedawnych wypowiedziach Andrija Melnyka.
Niezrozumiały awans. "Brak wyczucia"
Wedle naszych informacji przedstawiciele polskiego MSZ otrzymali ze strony Ukrainy zapewnienie, że wiceminister Melnyk nie będzie zajmował się stosunkami z Polską oraz szeroko rozumianym bezpieczeństwem. Ma również nie powtarzać kłamliwych teorii o polskiej historii. Niemniej nasze władze i tak są mocno skonsternowane nominacją kontrowersyjnego urzędnika.
- Przecież jeszcze niedawno władze Ukrainy odcinały się od słów Melnyka. Prezydent Zełenski odwołał go z funkcji ambasadora [razem z czterema innymi ambasadorami - przyp. red.]. Ten powrót na eksponowane stanowisko w rządzie Ukrainy uważam za zadziwiający - mówi jeden z polityków PiS.
Podobne opinie wyraża polska opozycja. Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) ocenił, że powołanie Melnyka na to stanowisko to "cios w serce polskich rodzin wołyńskich". - Za rok będziemy obchodzili 80. rocznicę rzezi wołyńskiej. W przededniu 80. rocznicy na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych powoływany jest człowiek, który zrównuje zbrodnie banderowskie z rzekomymi zbrodniami polskimi. To jest niedopuszczalne z punktu widzenia polskiej racji stanu i nigdy nie powinno się wydarzyć - powiedział polityk.
Gdy Melnyk kilka miesięcy temu kłamliwie kreował historię Polski, MSZ Ukrainy wydało oświadczenie. "Jesteśmy przekonani, że stosunki między Ukrainą a Polską są teraz w szczytowym momencie. Ukraina dziękuje Polsce za bezprecedensowe wsparcie w walce z rosyjską agresją. Nie ma spraw, które nas dzielą, bo zarówno Kijów, jak i Warszawę łączy pełne zrozumienie potrzeby zachowania jedności w obliczu wspólnych wyzwań. Opinia, jaką ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk wyraził w rozmowie z niemieckim dziennikarzem, jest jego własną i nie odzwierciedla stanowiska Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy" - napisały ukraińskie władze.
W tej sprawie interweniował również polski rząd. Szef MSZ Zbigniew Rau rozmawiał wówczas na temat wypowiedzi Melnyka ze swoim odpowiednikiem z Ukrainy Dmytrem Kułebą. "Polska i Ukraina wspólnie muszą stawiać czoła zarówno próbom prowokacji, jak i brakowi rozwagi i odpowiedzialności" - napisał na Twitterze minister Rau.
Czy zatem dzisiejszy awans Melnyka na wiceszefa MSZ w Ukrainie należy traktować jako "prowokację"? - Nie chce mi się wierzyć w złe intencje naszych przyjaciół z Ukrainy. To raczej brak wyczucia, a nie małostkowość - komentuje jeden z naszych rozmówców.
Sam Melnyk po swojej nominacji 19 listopada podziękował publicznie i prezydentowi Zełenskiemu, i ministrowi Kułebie. "To wielki zaszczyt i ogromna odpowiedzialność" - napisał na Twitterze nowy wiceminister. Zasugerował tym samym, że jego awans to pomysł samego przywódcy Ukrainy.
Strzał w kolano Kijowa? Eksperci podzieleni
Czy zatem ta wywołująca ogromne kontrowersje nominacja zaszkodzi relacjom polsko-ukraińskim? Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, prawdopodobnie nie. Ale oceny samego Melnyka są podzielone.
- Władze w Kijowie muszą zdawać sobie sprawę, że za plecami rządów państw wspierających Ukrainę są społeczeństwa, z którymi muszą liczyć się te rządy. Niektóre decyzje, wypowiedzi, nie były budujące. Chcemy i będziemy wspierać Ukrainę, ale ona też musi w tym sama pomagać - ocenia gen. prof. Bogusław Pacek. O awansie Melnyka dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego mówi, że to "kolejny strzał w kolano władz Kijowa".
- Nominowanie wiceministra Melnyka jest z oczywistych względów samodzielną i niezawisłą decyzją władz Ukrainy. To jasne. Ale przedstawiciele innych państw, w tym Polski, mają prawo odnosić się do tej nominacji. Szczególnie w kontekście różnych negatywnych wypowiedzi Andrija Melnyka - mówi Wirtualnej Polsce gen. Pacek.
Jak dodaje nasz rozmówca, relatywizowanie przez nowego wiceministra drażliwych dla Polaków kwestii "jest nie do przyjęcia i z oczywistych względów budzi niepokój". - Takie działania nie służą samej Ukrainie - mówi o aktywnościach Melnyka gen. Pacek.
Jednocześnie nasz rozmówca przyznaje, iż "ma nadzieję, że Andrij Melnyk wyciągnął wnioski i nie będzie powodował już tak drażliwych sytuacji".
Na to, że Melnyk przeprosił za swoje wypowiedzi, zwraca uwagę w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło. - Zapewne pod naciskiem Kijowa, ale jednak przeprosił i wyraził ubolewanie - podkreśla nasz rozmówca. I przekonuje, że Melnyk "wykazał się dużym profesjonalizmem podczas swojej pracy w Berlinie". - Nie robiłbym więc z tej nominacji wielkiego problemu. To nie jest gest wrogi dla Polski. Stosunki polsko-ukraińskie od tego nie ucierpią - twierdzi Jan Piekło.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski