Boże Narodzenie w szpitalu covidowym. Nawet najsłabsi pacjenci proszą o telefon
Przy kilku zgonach dziennie na sali mało kto ma nastrój do śpiewania kolęd. Dobrze, że strefie brudnej stanęły przynajmniej choinki. W takich dniach czuje się, jak samotni są pacjenci podczas świąt w szpitalu. - Tym najsłabszym trzeba pomóc w sięgnięciu po telefon, aby udało się im zamienić z bliskimi choć kilka zdań - opowiada WP lekarka z oddziału covidowego.
25.12.2021 06:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć maleje liczba zakażeń koronawirusem w IV fali, sytuacja w szpitalach nadal jest trudna. 22,5 tys. chorych z COVID-19 spędza święta Bożego Narodzenia w izolacji od swoich rodzin.
- W takie dni toczy się normalna walka o to, aby pacjenci z niewydolnością oddechową mogli przetrwać kolejny dzień. To również czas ogromnej tęsknoty za rodziną. Wiadomo, w strefie brudnej nie ma odwiedzin. Najsłabszym pomagamy w sięgnięciu po telefon, aby mogli porozmawiać z rodziną - opowiada dr Hanna Winiarska, koordynator medyczny Szpitala Tymczasowego MTP w Poznaniu. Dyżur przypadł jej w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia.
Około 130 osób z personelu tej placówki przewinie się przez grafik świątecznych dyżurów. To jeden z największych szpitali covidowych w Wielkopolsce. Stale przebywa tam około 220-240 chorych z COVID-19. To przy kilkunastu wypisach i przyjęciach na dobę. Niestety szpital codziennie informuje o zgonach kilkorga pacjentów.
Strach przed powrotem do domu
Dr Winiarska relacjonuje, że podczas świąt w szpitalu pojawią się wolontariusze, którzy zadbają o lepsze samopoczucie psychiczne pacjentów. W strefie brudnej szpitala ustawiono choinki. Pojawią się też upominki dla pacjentów. Nie wiadomo, czy uda się zorganizować śpiewanie kolęd, nie ma ku temu nastroju.
- Chyba wszyscy, którzy rozpoczęli tu pracę 2 listopada, zmienili się i nie są już takimi samymi ludźmi. To bardzo przykre patrzeć na pacjentów, których poddajemy paskudnym inwazyjnym zabiegom, żeby ich uratować. A wystarczyło się zaszczepić, za darmo. Ta niefrasobliwa decyzja, często poparta przez fałszywe autorytety, może teraz kosztować ich życie. Choć jestem lekarzem z jakimś już doświadczeniem, ciężko było mi nauczyć się radzić sobie z tym, co obserwuję w szpitalu - zwierza się dr Winiarska.
- Uczucia, jakie towarzyszą personelowi, to przede wszystkim obawy przed powrotem do domu i zakażeniem kogoś z domowników. Z kolei moja rodzina martwi się o mnie. Prywatne życie zostało teraz całkowicie podporządkowane szpitalowi tymczasowemu. Zapewne nawet przy świątecznym stole będę jeszcze odbierać wiadomości o sytuacji w szpitalu - dodaje.
W Boże Narodzenie liczą na cud. Chory wyszedł spod respiratora w Wigilię
O wyjątkowej samotności chorych mówi też Marlena Kubach, pielęgniarka oddziałowa z Kliniki Neurologii Dorosłych Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Tam wielu pacjentów jest nieprzytomnych, a dwa łóżka zajmują osoby zakażone koronawirusem.
- Choinki stoją na każdym kroku, wszystkie szyby ozdobiliśmy świątecznymi motywami. Z dyżurki w centralnym punkcie oddziału puszczamy świąteczną muzykę. Wszystko po to, aby osłabić to dramatyczne poczucie samotności podczas świąt - opowiada WP Marlena Kubach.
Rozmówczyni dodaje, że czasem w takim spokojnym momencie objawia się magia świąt Bożego Narodzenia. Podczas jednej z minionych Wigilii wybudził się ze śpiączki 26-letni Krzysztof. To pacjent, który doznał udaru, gdy zawoził do szpitala rodzącą żonę.
- Dawano mu 5 proc. szans na przeżycie. Przez wiele dni boksowaliśmy się z Bogiem o jego życie. Leżał pod respiratorem. Stawaliśmy przy jego łóżku i mówiliśmy: Krzysiu żyj, twoja żona rodzi. Krzysiu, wstawaj, syn już ci się urodził - opowiada Marlena Kubach.
Po przebudzeniu pacjent rozpoznawał po głosie lekarzy, którzy go odwiedzali. Wrócił do pełnej sprawności. Uprawia jogging, jest zawodowym kierowcą.
- Niedawno Krzysztof dzwonił do nas, aby złożyć życzenia świąteczne. Jak sam powiedział, w Wigilię narodził się drugi raz. Chciałbym, aby w te święta magia Bożego Narodzenia zadziała ponownie. Mamy młodą pacjentkę, która mimo kilku prób wybudzenia nie podjęła samodzielnego oddychania. Gdy patrzę w jej oczy, dostrzegam, że się uśmiecha. Może, kiedy w święta będę w domu, przyjdzie wiadomość, że odzyskała świadomość - zwierza się pielęgniarka.