"Ponad 100 przypadków". Na jaw wychodzą nowe fakty ws. Pegasusa
Podczas Rady Gabinetowej Donald Tusk poinformował prezydenta, że posiada dokumenty, "które potwierdzają w stu procentach zakup i korzystanie w sposób legalny i nielegalny z Pegasusa". Podkreślił, że lista "ofiar tych praktyk" jest bardzo długa. Głos w sprawie zabrał Marcin Bosacki. W programie "Tłit" Wirtualnej Polski wskazał, że "lista obejmuje wielu przeciwników władzy PiS, ale znajdują się na niej też osoby, które należały do obozu rządzącego". - Nie tylko politycy byli tą bronią cybernetyczną atakowani. Na liście byli też i prawnicy, i dziennikarze - podkreślił. Wiceszef komisji śledczej ds. Pegasusa oznajmił, że w PiS "istnieje powszechna obawa, że Pegasusa kupiono m.in. po to, by zbierać haki na osoby wysoko postawione we własnym obozie". - To było ponad 100 przypadków nieuzasadnionych, badania przeciwników PiS-u lub osób podejrzewanych o nielojalność wobec obozu PiS, żeby być może zebrać haki. Moim zdaniem łącznie to jest liczba powyżej stu osób - zaznaczył. Zapowiedział, że "wniosek o udostępnienie pełnej listy nazwisk trafi do różnych instytucji państwowych". Z relacji rozmówcy Patryka Michalskiego wynika, że w przypadku "absolutnej większości" nazwisk, które padły dotychczas w przestrzeni medialnej, "komisja senacka potwierdziła wcześniej, że byli oni inwigilowani". Bosacki przekazał, że "nikt nie certyfikował używania tego środka". - Sądzę, że oni wiedzieli, że nie otrzymaliby takiej zgody - dodał.