Borusewicz: na Białorusi może dojść do odmiany 13 grudnia 1981
Możemy być świadkami odmiany 13 grudnia 1981 roku na Białorusi - powiedział marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, po spotkaniu Polonijnej Rady Konsultacyjnej z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Poinformował, że ma sygnały, iż na Białorusi może dojść do "rozwiązania siłowego".
09.02.2006 | aktual.: 09.02.2006 18:24
Myślę, że administracja Łukaszenki powinna otrzymać czytelne sygnały, co będzie, jeżeli do tego się posunie - podkreślił Borusewicz. Jego zdaniem, sygnałem, że na Białorusi przygotowywane jest "rozwiązanie siłowe", było oskarżenie o szpiegostwo polskich dyplomatów i organizacji pozarządowych w białoruskiej telewizji.
Do mnie docierają sygnały przygotowywania pewnych wariantów rozwiązania siłowego ze strony władz białoruskich. Uważam, że na taki wariant my w Polsce też powinniśmy być przygotowani i powinniśmy się zastanowić razem z partnerami z UE, co zrobić, jeżeli po wyborach na Białorusi zostanie zastosowana siła na szeroką skalę - zaznaczył Borusewicz.
W reportażu nadanym we wtorek w białoruskim 1. Kanale po głównym dzienniku podkreślono, że Polska na zlecenie USA stała się "centrum antybiałoruskiej działalności". Działalność taka - stwierdziła białoruska telewizja - nasiliła się przed wyborami prezydenckimi na Białorusi.
Ten film ma za zadanie zastraszenie Polaków na Białorusi i zastraszenie opozycji białoruskiej - ocenił Borusewicz. Jego zdaniem, mogą być dalsze konsekwencje tego filmu, "poważne represje". Według niego, jeśli oskarża się kogoś o działalność szpiegowską, dalszym krokiem powinno być wszczęcie śledztwa przez prokuraturę.
Jak poinformowało Centrum Informacyjne Rządu, premier Marcinkiewicz podkreślił podczas spotkania konieczność jak najszybszego uruchomienia niezależnego radia dla Białorusi. Zapewnił też, że w budżecie są środki na wsparcie tej inicjatywy.
Borusewicz pytany, czy wiadomo coś o planowanych działaniach polskiego rządu, gdyby doszło do takiej sytuacji, marszałek Senatu powiedział, że nie rozmawiał o tym z premierem. Zadeklarował jednak, że Polska będzie pamiętała o rodakach za granicą i "nie zostawi bez opieki rodaków, którym się źle dzieje".
Borusewicz poinformował, że premier podczas rozmów z Polonijną Radą Konsultacyjną, powołaną przy Urzędzie Marszałka Senatu VI kadencji, potwierdził zainteresowanie i zaangażowanie w sprawy Polonii i Polaków za granicą. Według Borusewicza, rząd przygotuje pakiet ustaw dotyczących tych spraw.
Według komunikatu CIR, premier podczas spotkania zapowiedział "przełom" we współpracy rządu z Polakami żyjącymi za granicą. Podkreślił, że powołał międzyresortowy zespół, którego zadaniem jest przygotowanie trzech projektów ustaw (Karta Polaka, ustawa o obywatelstwie i ustawa o repatriacji) jeszcze w tym półroczu.
Oczywiście te projekty będziemy konsultować z Sejmem, Senatem, przede wszystkim z naszymi rodakami za granicą - zapowiedział sekretarz stanu w Kancelarii premiera Adam Lipiński. Jak dodał Lipiński, premier powołał ostatnio też doradcę ds. współpracy Polaków za granicą i Polonią.
Borusewicz zapewnił, że sprawa Polaków za granicą i Polonii jest "bardzo istotna dla Polski, także dla Senatu, który jest od dłuższego czasu patronem Polonii". Polonia na całym świecie ma swoje specyficzne problemy, ale jedno ją łączy - miłość i pamięć o ojczyźnie - podkreślił.
Jak dodał, cieszy się, że na obrady Polonijnej Rady Konsultacyjnej dojechała przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Co prawda drogą trochę okrężną, ale szczęśliwie dotarła - zaznaczył Borusewicz. We wtorek białoruscy funkcjonariusze graniczni nie pozwolili Borys opuścić Białorusi - według nich, w jej paszporcie nie było już miejsca na pieczątkę. Szefowa ZPB do Polski przyjechała przez Rosję i Ukrainę. Razem z nią przyjechał polski aktywista na Białorusi Andrzej Pisalnik, który ma zakaz opuszczania tego kraju.
Borys podziękowała rządowi, Senatowi i Polakom za solidarność. Dzięki waszej solidarności, dzięki pomocy, my tam (na Białorusi) jesteśmy i będziemy, mimo różnych sztuczek, czasami nawet dziwnych, śmiesznych, jak nie wypuszczenie z kraju, zastraszanie, aresztowanie, przetrzymywanie - zapewniła.
My jesteśmy i będziemy. I nikt nas nie zmusi do tego, żebyśmy zostali marionetkami władzy białoruskiej, która chce, żebyśmy "szczekali" na swój kraj, chce wykorzystać nas przeciwko naszej ojczyźnie - Polsce - dodała Borys.