Bomba w turbanie
Na jednym z rysunków groźnie patrzący brodacz trzyma w turbanie bombę z zapalonym lontem. Na innym – imam mówi do tłoczących się w kolejce do islamskiego raju terrorystów-samobójców: – Dosyć, dziewice już nam się skończyły! Takich dwanaście karykatur ukazało się w duńskiej gazecie „Jyllands-Posten” we wrześniu; wybuchły niczym bomba z opóźnionym zapłonem cztery miesiące później muzułmańskim „dniem międzynarodowego gniewu”.
08.02.2006 | aktual.: 08.02.2006 08:18
Zachód zareagował dwojako. Z jednej strony ruszyła fala solidarności z duńskimi dziennikarzami. Karykatury przedrukowały gazety w Norwegii, Szwecji, Niemczech, Francji, Holandii, Belgii, a także „Rzeczpospolita”. Z drugiej strony zarówno „Jyllands-Posten”, jak i premier Danii, a u nas minister spraw zagranicznych Stefan Meller przeprosili muzułmanów za publikacje. Watykański kardynał Achille Silvestrini powiedział, że wprawdzie można kpić z księży i muzułmańskich obyczajów, ale nie z Boga, Koranu czy Mahometa.
Mimo rozpalonych emocji spór wcale nie jest tak jednoznacznym zderzeniem zachodniej wolności z islamskim totalitaryzmem. Nie patrzmy tylko przez jedno oko, wskazując na muzułmański brak tolerancji i mordercze metody wymuszania respektu. Również na Zachodzie dochodziło nieraz do gwałtownych protestów przeciwko naruszaniu uczuć religijnych.
Karykatury „Jyllands-Posten” okazały się aż nazbyt udaną – choć dość lekkomyślną – prowokacją ze strony duńskich kolegów dziennikarzy, którzy z pewnością nie przypuszczali, że wywołają taką burzę. W odróżnieniu od Europy, która dzięki Oświeceniu oddzieliła sferę sakralną od państwa, muzułmanie, nawet ci niewierzący, są związani w życiu codziennym normami islamu – który jest religią, ale i normą obyczajową w życiu codziennym. Bez prawa do swobodnego wyrażania poglądów demokracja nie istnieje. Tej wolności brakuje islamowi, który zamyka się w swej dogmatycznej, średniowiecznej twierdzy.
Jednak „dzień gniewu” minie tak, jak się pojawił – na rozkaz religijnych autokratów. Pytanie, kto bardziej obraża Boga, autor karykatury czy ten, kto uważa, że musi chronić Boga paragrafami, cenzurą i „dniem gniewu”? Ale to też nie znaczy, że każdy dowcip z religii jest na miejscu.
Prawdą jest, że Zachód i islam żyją dziś jakby w różnym czasie, ale przecież skazane są na dialog i współżycie ze sobą – tym bardziej że kilkanaście milionów muzułmanów już jest obywatelami państw UE.
Rozszerzona wersja komentarza w najnowszym wydaniu „Polityki”.
Adam Krzemiński