Boją się "zagłodzenia PiS". Bodnar wysłał pismo do PKW
Politycy PiS przyznają, że boją się "zagłodzenia partii". To w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. Dodają, że to obawy polityczne, bo twierdzą, że PKW nie ma odpowiednich narzędzi do odrzucenia sprawozdania finansowego w tym przypadku. Głos w sprawie zabrał też były szef PKW Wojciech Hermeliński.
03.06.2024 20:45
- Teraz widać, że lepiej byłoby, gdybyśmy startowali w wyborach jako komitet koalicyjny Zjednoczonej Prawicy, a nie brali mniejszych koalicjantów na listy - przyznaje nieoficjalnie w rozmowie z WP ważny polityk PiS. To reakcja na kolejne odsłony afery Funduszu Sprawiedliwości, w tym wątek dotyczący hojnego przekazywania pieniędzy do okręgów wyborczych, z których startowali politycy Suwerennej Polski.
Współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, który chce zachować anonimowość, przyznaje, że oficjalna strategia partii jest zupełnie inna. – Będziemy się dalej odcinali od Solidarnej czy Suwerennej Polski i tłumaczyli, że to ich odpowiedzialność – twierdzi. Zastrzega jednak, że na razie nie spodziewa się żadnych konsekwencji, np. zerwania współpracy z partią Zbigniewa Ziobry czy wykluczania np. Marcina Romanowskiego z klubu parlamentarnego PiS jako głównego bohatera taśm.
– Taki ruch w oczach opinii publicznej potwierdzałby, że przyznajemy się do winy, że jest coś na rzeczy. Wtedy pojawią się pytania o sens istnienia Zjednoczonej Prawicy, a politycy Suwerennej Polski będą się wzajemnie bronili, dlatego nie przewiduję żadnych radykalnych ruchów – mówi nasz rozmówca. Inny polityk PiS wprost przyznaje, że w partii pojawiają się coraz większe obawy o to, że "rządzący podejmą próbę zagłodzenia PiS".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obawy o odebranie pieniędzy PiS
Nieoficjalne głosy parlamentarzystów PiS potwierdzają, że obawy w partii się pojawiają. Nasi rozmówcy zastrzegają jednak, że według nich chodzi o argumenty polityczne, a nie prawne. - Politycznie spodziewam się problemów z subwencją. Prawnie nie widzę związku z Funduszem Sprawiedliwości – mówi parlamentarzysta PiS, prawnik. – Liczymy się z tym, że będziemy musieli walczyć o subwencję przed sądem – dodaje przedstawiciel partii Kaczyńskiego.
Jeden z rozmówców uważa, że ze względu na przesłanki obowiązujące w kodeksie wyborczym, odebranie pieniędzy PiS nie jest możliwe. - Jeśli PKW kierowałaby się mapami, gdzie płyną środki, to inne partie np. PSL też musiałoby stracić subwencje. Uważam, że formalnie zdjęcie subwencji jest nierealne – twierdzi inny polityk PiS.
Politycy rządzącej koalicji domagają się szczegółowego wyjaśnia sprawy. – Jeżeli tak literalnie byśmy na to patrzyli, to tak. Czekam na wyniki postępowania prokuratorskiego, udostępnienie ich PKW, kontrolę PKW i stosowne decyzje. Cały ten mechanizm wobec Funduszu Sprawiedliwości pokazuje, że to był sposób na finansowanie kampanii wyborczej PiS. Suwerenna Polska nie partycypowała w subwencji wyborczej PiS, więc znaleźli sobie inny sposób – mówił w programie "Tłit" WP Marcin Kierwiński.
- Tylko małe dziecko może uwierzyć, że Jarosław Kaczyński o tym nie wiedział – stwierdził sekretarz generalny PO, który dodał, że w PiS obowiązywała zmowa milczenia, a "Jarosław Kaczyński był ojcem tego patologicznego układu".
Bodnar pisze do PKW
Minister sprawiedliwości domaga się jednak szczegółowego sprawdzenia tego wątku przez Państwową Komisję Wyborczą. Adam Bodnar – zgodnie z zapowiedzią – przesłał oficjalne pismo w tej sprawie. "Poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości przyznało w sumie 2043 dofinansowań na łączną sumę 224 milionów złotych (w tym 201,1 mln zł w okręgach, gdzie startowali kandydaci Suwerennej Polski). W okresie pokrywającym się z kampaniami wyborczymi do Sejmu i Senatu oraz kampanią referendalną.
Minister sprawiedliwości - zgodnie z zapowiedziami - chce, aby PKW sprawdziła wydatki pod kątem zgodności z przepisami. "Uprzejmie poddaję pod rozwagę Państwowej Komisji Wyborczej skorzystanie z ustawowych uprawnień w celu dokonania oceny sposobu wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości przez pryzmat zgodności z zasadami finansowania kampanii wyborczych, które zostały zawarte w odpowiednich przepisach Kodeksu Wyborczego" – zaznaczył Adam Bodnar.
Hermeliński o trudnym zadaniu
Były szef PKW Wojciech Hermeliński w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że przed PKW postawiono trudne zadanie, bo według obowiązującego kodeksu wyborczego sprawdzenie sprawozdania finansowego partii to czynność bardzo techniczna. Skupia się ona m.in. na weryfikacji tego, czy nie doszło do przekroczenia limitu wpłat oraz na ocenie tego, czy wpłaty na kampanię przechodziły przez fundusz wyborczy.
- Minister sprawiedliwości sugeruje PKW, by zbadała wątek dotyczący Funduszu Sprawiedliwości, ale przyznam, że nie bardzo wiem, jak to zrobić. Na pewno jest to sprawa dla prokuratury, natomiast nie wiem, jak i czy PKW poradzi sobie z tą sprawą – mówi Hermeliński. Były szef PKW uważa, że komisja powinna się nad tym zastanowić i dokładnie przeanalizować.
Wojciech Hermeliński uważa, że nie widzi możliwości ponownej weryfikacji sprawozdania finansowego z kampanii w 2019 roku. Domaga się tego m.in. Roman Giertych. Poseł KO w opublikowanym w niedzielę nagraniu twierdzi, że "kampania wyborcza do Sejmu w 2019 roku była już skażona pieniędzmi publicznymi używanymi przez PiS". Dodał, że "to oznacza, że subwencja i dotacja PiS za ostatnie cztery lata powinny być przynajmniej częściowo zwrócona od budżetu państwa" – powiedział. – Nie widzę narzędzi wznowienia postępowania w przypadku sprawozdania finansowego, które zostało już ocenione – uważa były szef PKW.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: patryk.michalski@grupawp.pl