Boją się o życie Miłosza S. Areszt podjął specjalne działania
Miłosz S., który został aresztowany w związku ze śmiercią pięciu nastolatek w escape roomie w Koszalinie, jest w bardzo złym stanie psychicznym. Dyrekcja aresztu śledczego przydzieliła mu psychologa. Przebywa też w jednoosobowej celi, ponieważ jego obrońcy boją się, że współwięźniowie mogą przeprowadzić na nim lincz.
Miłosz S. został w poniedziałek aresztowany na trzy miesiące. Jego obrońcy wnioskowali u dyrekcji aresztu śledczego w Koszalinie, by objąć mężczyznę specjalnym nadzorem. - On czuje się bardzo źle, to dla niego dramatyczna sytuacja. Z uwagi na jego stan zdrowia wystąpiłem do dyrektora aresztu śledczego. Trzeba mieć go na uwadze. Nie wiadomo też, jak zareagują na niego współwięźniowie – mówi Wirtualnej Polsce Wiesław Breliński, adwokat Miłosza S. W czasie posiedzenia aresztowego Miłosz S. powiedział, że gdyby mógł, oddałby swoje życie, żeby tylko nie doszło do śmierci pięciu dziewczynek.
Dyrekcja aresztu śledczego zareagowała bardzo szybko. Miłosz S. został umieszczony w jednoosobowej celi. - Została przeprowadzona standardowa procedura, czyli rozmowa informacyjna i wstępna z wychowawcą. Była potrzeba pomocy psychologicznej i taką zapewniliśmy – mówi mjr Magdalena Obrębska, rzecznik prasowy Aresztu śledczego w Koszalinie. I dodaje: - On jest odpowiednio osadzony, pilnowany tak, by zapewnić mu maksimum bezpieczeństwa. Jest w jednoosobowej celi, by nic mu się nie stało.
Ekspert ds. więziennictwa zwraca uwagę, że na takich osadzonych trzeba szczególnie uważać. - Będzie bezpieczny, o ile zostanie mu zapewniona odpowiednia cela, odosobniona. Nie podejrzewam jednak, że ze strony współosadzonych może mu grozić jakieś wielkie niebezpieczeństwo. Raczej skupiłbym sie na zapewnieniu mu solidnego wsparcia psychologa więziennego - mówi dr Paweł Moczydłowski. - Jeśli jego stan byłby naprawdę poważny i pojawią się myśli samobójcze, to być może trzeba będzie rozważyć przeniesienie do odpowiedniego zakładu opieki - dodaje. Moczydłowski zaznacza, że psycholog musi ocenić, czy stan osadzonego naprawdę jest zły, czy też jest to element jego linii obrony.
W poniedziałek Sąd Rejonowy w Koszalinie postanowił uwzględnić wniosek prokuratury i zastosował wobec Miłosza S. 3-miesięczny areszt tymczasowy. Dzień wcześniej mężczyzna usłyszał zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które zginęły w pożarze. Grozi za to do 8 lat więzienia.
Miłosz S. jest wnukiem osoby, która zarejestrowała działalność gospodarczą i prowadziła escape room. Rzecznik prokuratury okręgowej w Koszalinie tłumaczył, że są podstawy, by twierdzić, "że podejrzany był osobą faktycznie wykonującą czynności w ramach działalności gospodarczej, którą zgłosiła do ewidencji jego najbliższa krewna i był osobą, która przygotowywała wyposażenie pomieszczeń".
Do tragicznego pożaru w escape roomie w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego 88 doszło 4 stycznia po godz. 17. Zginęło pięć 15-letnich dziewczynek. Zatruły się tlenkiem węgla. Z zamkniętego pokoju zagadek próbował je ratować pracownik escape roomu, ale pożar odciął mu drogę do drzwi pomieszczenia, w którym przebywały gimnazjalistki. Ich pogrzeb odbędzie się w czwartek, spoczną obok siebie na koszalińskim cmentarzu.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Ciało bez krwi. Makabryczne rozwiązanie zagadki.
**