"Bo prasa była nieprzychylna"
Zapowiedzi Andrzeja Leppera, że zamierza
doprowadzić do zamknięcia "Gazety Wyborczej", gdyż miała napisać
nieprawdę o jego ludziach, można by potraktować jako kolejne
surrealistyczne fanaberie populisty, który nigdy nie pojmie
demokracji - pisze w "Fakcie" jego redaktor naczelny Grzegorz
Jankowski.
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g )
Bohaterowie seksafery
Można by, gdyby był rok 1997, a Samoobrona znajdowała się poza Sejmem z poparciem 0,08% głosów, zaś Lepper przez nikogo, może poza Renatą Beger, nie był brany poważnie. Jednak gdy zamykanie gazet zapowiada wicepremier i szef dużej frakcji parlamentarnej, wieje grozą - zaznacza autor komentarza.
Jego zdaniem, nawet jeśli dziś te groźby są pisane patykiem na wodzie, niebezpieczne jest to, że one w ogóle padają. W sukurs Lepperowi przychodzą działacze LPR, którzy chcieliby zmienić prawo prasowe, bo media nie były dla nich ostatnio łaskawe. Ale to oni, a nie te media, akceptowali wokół siebie ludzi afiszujących się z rasistowskimi czy faszystowskimi poglądami.
W krajach o ugruntowanej demokracji zapowiedzi niszczenia nieprzychylnych gazet byłyby uznane za dostatecznie groźne, by spowodować dymisje je wypowiadających. Postulaty zamykania gazet kompromitują Leppera nie mniej niż seks-afery kompromitują byłych i obecnych działaczy Samoobrony - uważa Grzegorz Jankowski. (PAP)