Błaszczak o kandydacie na prezydenta. Mówił o dacie
- Symbole w polityce są ważne, a 10 lat temu w połowie listopada został przedstawiony pan Andrzej Duda - powiedział Mariusz Błaszczak, pytany o to, kiedy PiS zaprezentuje swojego kandydata na prezydenta. Sugeruje, że nazwisko zostanie podane podczas obchodów 11 Listopada.
09.10.2024 | aktual.: 09.10.2024 10:28
Mariusz Błaszczak był w środę gościem na antenie Radia ZET. Został zapytany m.in. o to, czy połączenie z Suwerenną Polską zaszkodzi PiS-owi. - Pomoże - odpowiedział krótko były szef MON.
Mariusz Błaszczak: W jedności siła
Dopytywany o kwestię negatywnej opinii na ten temat ze strony Michała Dworczyka, przekazał: - To jest ocena Michała Dworczyka, natomiast my kierujemy się opiniami wyborców PiS. Ja słyszę opinie, że w jedności siła, a rzeczywiście czasy są trudne. Demokracja, która była do 13 grudnia, zmieniła się teraz w demokrację walczącą. Mamy nawrót demokracji przymiotnikowej, instytucje niezależne od rządu są siłą opanowywane przez koalicję 13 grudnia - stwierdził Błaszczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym, czy połączenie PiS-u z Suwerenną Polską jest dopięte na ostatni guzik i czy do niego dojdzie, powiedział: - Jestem o tym przekonany, że tak, że to będzie dobre rozwiązanie dla Polski, bo opozycja, którą jest PiS musi być merytoryczna i taka jest - my przedstawiamy projekty ustaw, jesteśmy aktywni, pokazujemy, jak źle rządzi Donald Tusk i jego rząd, ale pokazujemy też alternatywę - jak można dobrze rządzić.
"Symbole w polityce są ważne"
O kwestii daty poznania kandydata na prezydenta wystawionego przez PiS, powiedział: - W moim przekonaniu symbole w polityce są ważne, 10 lat temu w połowie listopada został przedstawiony kandydat, pan Andrzej Duda, dzisiejszy prezydent RP.
Zapytany o to, czy będzie to data 10 albo 11 listopada, powiedział: - Myślę, że to dobry termin.
Odnosząc się do tego, że decyzja nastąpi w takim razie przed ogłoszeniem decyzji Koalicji Obywatelskiej, oznajmił, że PiS "potrzebuje więcej czasu na kampanię wyborczą, dlatego że im zabierają pieniądze".
Mówiąc o pacie w PKW, w związku z którym PiS miałby jednak je dostawać, Błaszczak stwierdził: - To Ryszard Kalisz tak powiedział, ale ja to odbieram jako próbę demobilizacji wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Wyborcy słyszą, "a, oni te pieniądze dostaną, więc może składka nie jest już potrzebna". Jest potrzebna - powiedział były szef MON.
Mówiąc dalej o subwencji dla PiS, oznajmił: - Gdyby nam nie odebrali, to Donald Tusk by się wściekł, z PKW by wylecieli nominaci koalicji, bo to jest dobry car, więc bojarów musi strugać - wystruga tego Kalisza, jeśli będzie takie rzeczy opowiadał - stwierdził, dodając, że uważa, iż Ryszard Kalisz jest podporządkowany premierowi Tuskowi.
"Moje marzenia nie mają znaczenia"
Dopytywany też o to, który z potencjalnych kandydatów PiS-u ma największe szanse, Błaszczak powiedział: - Jeszcze chwila cierpliwości, przedstawimy kandydata takiego, który będzie miał szanse wygranej w II turze. Nam zależy na zwycięstwie, a nie na porażce honorowej, bo jeżeli wygra kandydat koalicji 13 grudnia, to domkną system, będziemy mieli do czynienia z paktem migracyjnym, czyli z migrantami w Polsce, a więc bezpieczeństwo przestanie być naszą cechą państwową, będą nas wpychać do strefy euro - kontynuował były szef MON.
Na pytanie o to, czy jego marzeniem jest pałac prezydencki, Błaszczak odpowiedział: - Moje marzenia nie mają żadnego znaczenia, tu chodzi o dobro Polski.
Czytaj również: