Bitwa o Donbas. Ujawniono materiały rosyjskich oficerów politycznych. Tak zagrzewają do ataku
"Drodzy towarzysze! Prezydent Putin postawił cele (...), toczy się walka o istnienie Rosji, waszych rodziców i dzieci!" - to fragment "lekcji" o celach "operacji specjalnej" w Ukrainie. Materiał pochodzi od jednego z oficerów politycznych. Towarzyszą oni armii rosyjskiej w bitwie o Donbas, a ich zadaniem jest podniesienie morale żołnierzy rosyjskiej armii.
Materiały ujawnił serwis InformNapalm, którego członkowie specjalizują się w białym wywiadzie. Niedawno zasłynęli ujawnieniem nagrań z punktu kurierskiego na Białorusi, gdzie rosyjscy żołnierze zjawili się, by wysłać zagrabione w Ukrainie dobra.
- Możecie ocenić, jak pracują oficerowie polityczni w rosyjskich jednostkach wojskowych, jak traktują żołnierzy - poinformowali autorzy InformNapalm, publikując sześciostronicowy materiał pt. "Typowy wykład na temat: Cele i zadania specjalnej operacji wojskowej prowadzonej przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej w Ukrainie".
Po zwrocie "Drodzy Towarzysze" w materiale jest mowa o zadaniach, jakie stawia przed żołnierzami prezydent Władymir Putin. Powtarzają się w nim propagandowe rosyjskie tezy, że ludność separatystycznych republik donieckiej i ługańskiej zwraca się do Rosji o pomoc przed prześladowaniami. Stąd ma wynikać konieczność demilitaryzacji i denazyfikacji ukraińskiego państwa.
"Zbrodnie to nie my, tylko Ukraina"
Materiał przywołuje rzekome zbrodnie popełniane przez wojska ukraińskie podczas trwającego od 2014 roku konfliktu o Donbas, który zaczął się po rosyjskiej aneksji Krymu. "Ukraińskie wojsko zabiło ponad 150 dzieci, jeszcze więcej zostało rannych" - czytamy. Dalej w materiale pada, że ukraińska armia rabuje mienie w republikach DRL i ŁRL, ostrzeliwuje cywilne osiedla oraz zamierza "wymordować ludność mówiącą po rosyjsku".
Jak informowaliśmy wielokrotnie, w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Rosjanie mordowali cywilów, rabowali miejscowości pod Kijowem, bombardowali schrony z cywilami w Mariupolu. A to tylko niektóre ze zbrodni, których się dopuścili.
Bitwa o Donbas. Generał o możliwych scenariuszach i realnych szansach Ukraińców
Na tym nie koniec "lekcji". Według ujawnionych materiałów w rozwoju ukraińskiego faszyzmu pomagają NATO i państwa Zachodu, a "faszystowscy radykałowie z całego świata" zjeżdżają na wojnę. Rosjanie cierpią od niesprawiedliwych oskarżeń i sankcji, a rosyjskie dzieci "są poddawane atakom psychicznym i bezczelnym próbom zawstydzenia ich Ojczyzny" - przekonują twórcy propagandowych pism.
"Towarzysze, nie ma innego wyjścia"
"Nasz kraj został zmuszony do rozpoczęcia tej specjalnej operacji. Po prostu nie ma innego wyjścia. W przeciwnym razie musielibyśmy patrzeć, jak Ukraina, z niegdyś braterskiej republiki, stworzonej sto lat temu w ramach ZSRR, zmienia się w bardzo krótkim czasie w członka bloku NATO, który jest nam przeciwny. Wszystko to może doprowadzić do (...) bezpośredniego starcia zbrojnego Rosji z krajami Sojuszu Północnoatlantyckiego. Musimy podjąć wszelkie działania, aby temu zapobiec" - to najważniejszy cytat z wykładu.
Pod koniec pada sformułowanie, że nadszedł czas wypełnienia złożonej przysięgi wojskowej, bo "właśnie teraz toczy się walka o Rosję, o jej nieprzerwane istnienie". Uciekający z pola walki tchórze będą karani na podstawie kodeksu karnego (konkretnej kary jednak nie wymieniono).
- To może w jakimś niewielkim stopniu oddziaływać na świadomość prostych ludzi, których rosyjska armia przysłała na wojnę z Dagestanu, Tuwy czy innych dalekich republik. Ci ludzie traktowani są jak mięso armatnie, którym wkłada się do głów prymitywne hasła i rzuca do boju - komentuje w rozmowie z WP płk Andrzej Kruszyński, weteran GROM, uczestnik misji w Bośni, Kosowie oraz Iraku.
- Takie doniesienia pokazują, jak prymitywnymi i archaicznymi metodami posługują się rosyjscy dowódcy. Morale rosyjskiej armii sięgnęło dna, ale nie wzrośnie na skutek odczytania tak żenującego tekstu. Wymagałoby to kilkumiesięcznej pracy z żołnierzami, tworzenia więzów wspólnoty podczas ćwiczeń na poligonie - mówi dalej płk Kruszyński.
- Jednostki, które przyjechały na tę bitwę, to zbieranina niedobitków, która nie wykaże woli walki. Większy efekt zostałby osiągnięty, gdyby dać tym ludziom ziemniaki, marchew i bańkę oleju. To są problemy rosyjskiej armii - dodaje.
Podobne sformułowania o upadku morale padały w ostatnich raportach amerykańskich analityków. "Rosyjska ofensywa w Donbasie - jako całość - prawdopodobnie nie odniesie większego sukcesu. Rosyjskie wojska znajdują się w stanie 'rozkładu psychicznego'. Rosjanie nie mieli wystarczająco dużo czasu, aby uzupełnić jednostki świeżymi żołnierzami" - podsumowują analitycy Instytutu Studiów Wojennych w Waszyngtonie.
Coraz więcej doniesień wskazuje też, że bitwa o Donbas nie przebiega po myśli Rosjan. Rosyjskie służby rozpoczęły "czystkę" we władzach tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej - wynika z ustaleń służb wywiadowczych Ukrainy. Aresztowano gen. Ihora Korneta, co ma być wynikiem niepowodzeń Rosjan na froncie.
Kim są oficerowie polityczni?
Dodajmy, że funkcja oficera politycznego, którego zadaniem jest edukacja moralno-psychologiczna żołnierzy, została przywrócona w rosyjskiej armii w 2020 roku. Jak informowała Agencja TASS, dekret w tej sprawie podpisał sam Władimir Putin. W ministerstwie obrony powołano Główny Zarząd Wojskowo-Polityczny, który koordynuje prace tych funkcjonariuszy. Upolitycznienie wojska krytykowała rosyjska opozycja.
Podobne przemowy o "wojnie z faszystami" jako uzasadnieniu agresji na Ukrainę pojawiały się już wcześniej. Rosyjscy oficerowie jeździli na pogrzeby, aby tłumaczyć lokalnym społecznościom sens śmierci ich bliskich. W maleńkiej wsi w Dagestanie pojawił się oficer, który powiedział żałobnikom, że sierżant z ich wsi oddał życie, broniąc Dagestanu przed wielką wojną z faszystami, a także, żeby "nie powtórzył się 1941 rok" z milionami ofiar.
Czytaj też:
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski